Strony

sobota, 29 grudnia 2012

rozdział 16 ♥

*oczami Belli*
- Zayn, moge już ściągnąć tą opaske?- spytałam niezadowolona faktem, że nic nie widze.
- Wytrzymaj jeszcze chwile kochanie. Już dojeżdżamy- oznajmił, a ja poczułam, że zwalniamy. Mierzwiąc moją fioletową sukienke, z pomocą Zayna wysiadłam z auta. Na polecenie chłopaka zdjęłam opaske. To co ujrzałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Na środku plaży znajdował się koc. W około świeczki i płatki róż, a w tle zachód słońca.- Podoba się?- szepnął mi wprost do ucha.
- Jest idealnie!- odpowiedziałam rzucając mu sie na szyje.
*oczami Charlie*
Już od ponad dwóch godzin siedzimy razem z Justinem na pomoście nad jeziorem. Jest niesamowicie. Dowiedziałam sie o wiele rzeczy o moim idolu. Dotąd nie pomyślałabym, że czegoś o nim nie wiem. Justin chyba był tego świadomy bo opowiadał o rzeczach, których jeszcze nikomu nie mówił.
Zwierzył mi sie, że przyjeżdża do tego miejsca conajmniej raz w tygodniu. Za pare dni ma się spotkać z Seleną i szczerze z nią porozmawiać. Wydaje mi się, że chce z nią zerwać, ale o szczegóły nie pytałam. Dowiedziałam się, że nienawidzi mega obcisłych spodni i jest uzależniony od nutelli. Ma swoją ulubioną poduszke, którą wszędzie ze sobą zabiera. Jest sentymentalny, tolerancyjny i łatwo się przywiązuje. W każdej wolnej dzwoni do mamy. Zawsze ma jakiś pretekst bo wstydzi się przyznać, że strasznie za nią tęskni. Wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, a najbardziej romantyczna według niego rzecz, której jeszcze nie doświadczył to pocałunek w deszczu.
- Zbierajmy się już. Zaraz zacznie się ta impreze dla Belli- zerwałam się szybko po czym podałam rękę Justinowi. Złapał ją i wstał. Dzieliły nas milimetry.
-  Kto ostatni przy samochodzie ten zgniłe jajo- szepnął dość uwodzicielskim głosem, puścił mi oko po czym pędem zaczął biec w strone auta. Zrobiłam to samo chociaż miał już dużą przewage. No ale chyba nie moge pozwolić mu wygrać, nie?
*oczami Belli*
- Ile balonów..- westchnęłam, gdy weszliśmy do domu.
- Co? Nie podoba się? Całą godzine przygotowywaliśmy to dla ciebie - powiedziała Amy podbijając jednego w strone Zayna.
- Jak dla mnie jest super- oznajmił Malik. Pocałował mnie w policzek po czym zaczął bawić się kolorowymi balonami z napisem "HAPPY BIRTHDAY". Przewróciłam oczami i udałam się w strone stolika z przekąskami na które już od początku miałam ochote.
Po paru godzinach nasze party nieźle się rozkręciło. Co chwile ściszałam muzyke, lecz kiedy tylko wykonałam tą czynność następna osoba podgłaśniała głośniki twierdząc iż jest zdecydowanie za cicho jak na prawdziwą impreze. Chłopcy wypili kilka piw, a dziewczyny były raczej trzeźwie choć wydaje mi się, że Amy przemyciła kilka drinków dla siebie. Nie było za to tak drętwo jak na początku i wszyscy tańczyli na parkiecie z kim popadnie.
- O, kocham tą piosenkę- powiedziałam po czym zaczęłam rozglądać się za moim ukochanym.- Widział ktoś Zayna?- spytałam, a towarzystwo pokręciło głowami. Zależało mi aby tego wieczoru choć raz z nim zatańczyć.
- Poszukaj na górze- rzucił Louis i wrócił do rozmowy z Niallem. Wzruszyłam ramionami i udałam się na piętro.
- Zayn, skarbie- zawołałam i zaczęłam po kolei sprawdzac pokoje. Przeszukałam wszystkie oprócz jednej sypialni. Zaintrygowana weszłam do niej zastanawiając sie co mój chłopak mógłby w robić w sypali którejś z dziewczyn. Cicho uchyliłam drzwi by zobaczyc o co chodzi. Natychmiast tego pożałowałam. Powstrzymując łzy z trudem zeszłam na dół.
- Gdzie Zayn? Czemu z tobą nie przyszedł?- spytał Harry popijając piwo.
- Nie miał jak..
- Jak to?
- Jest zajęty zabawianiem Amy- odpowiedziałam po czym zacisnęłam zęby i spojrzałam na Justina. Był wściekły.
- Zabije go- powiedział spokojnie Styles i razem z Bieberem pobiegli na góre. Usiadłam na ziemi i podkuliłam nogi. Nie będe płakać. Nie dam mu tej satysfakcji. Siedziałam tak wpatrzona w jeden punkt do póki ktoś mi nie przerwał tej jakże zajmującej czynności.
- Idźcie.. tam.. Oni.. sie.. pozabijają- wydukała zapłakana Amy schodząc po schodach. Kiedy tylko skończyła Niall i Louis szybko pobiegli na góre by opanować sytuacje.
- Szmata- warknęłam i zmierzyłam blondynke. Chciałam by cierpiała tak jak ja. Chciałam ją poniżyć, a najlepiej pobić tak by prosiła o litość. Jak ja mogłam być tak głupia?! Zraniły mnie osoby które kocham.. A raczej kochałam.
- Siadać- krzyknął Louis pokazując palcem Justinowi i Harry'emu kanape, a Zaynowi fotel. Chłopcy byli prawie nietknięci, za to mulat ledwo się ruszał.
- Przyłóżcie to sobie- rozkazała Charlie i rzuciła w ich strone trzy worki z lodem.
- Gdyby nie oni- spojrzał na Louisa i Nialla- już byś nie żył- warknął Styles i przyłożył sobie lód pod lewe oko. Przypływ adrenaliny sprawił, że zachowywał się dosyć trzeźwo.
- Jedziemy do szpitala- oznajmił Liam i wziął pod rękę Zayna.
- Jeszcze coś- powiedziałam po czym z całej siły przywaliłam mojemu byłemu chłopakowi prostu w nos.
- Moja krew- pochwalił Harry i pokręcił głową z uznaniem.
- Nos mu złamałaś- odparł Liam i przewrócił oczami. Teraz musi prawie nieść Zayna do samochodu.
- Jedźcie ostrożnie- powiedziałam po czym uśmiechnęłam sie do siebie z satysfakcją i oparłam o ściane. Kiedy już chłopcy wyszli nikt nie śmiał się odezwać. Wszyscy byli jakby nieobecni, każdy był zszokowany. Czując, że nie wytrzymam długo w takiej ciszy, udałam się do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam. Usiadłam na łóżko i nie wytrzymując długo wybuchnęłam płaczem. To nie może się dziać naprawde.. To mi się tylko śni.
________________________________________________________________________________
Wreszcie jest zwrot akcji. Bardzo chciałam aby to w miare dobrze wyszło, by było napięcie i inne duperele.. A chyba zepsułam. Piszcie czy da się to czytać, a ja postaram się w końcu dokończyć choć jednego imagina.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 17 grudnia 2012

#4 imagin "czasami potrzeba czasu by zrozumieć co w życiu jest najważniejsze" cz.2

Cicho wyjęłam walizke z drewnianej szafy. Poukładane dotąd rzeczy, zostały brutalnie i niedbale wrzucone do torby. Byłam zmęczona marzyłam tylko o pójściu spać. Dokończyłam pakowanie się i prawie natychmiast zasnęłam.
*następnego dnia*
Obudziłam sie około 8. Cały czas myślałam o sytuacji w jakiej sie znalazłam. Przeciągając sie usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy i zaczęłam sie zastanawiać co by tu sobie zrobić na śniadanie. Nagle naszła mnie ochota na tosty. A do tego kakao. Mmmmm, pycha! Schodząc na dół nie myślałam o niczym innym jak ciepły posiłek. Gdy w końcu przygotowałam sobie jedzenie, obładowana ruszyłam w strone telewizora. Nagle poczułam sie dziwne. Szybko odłożyłam naczynia na stół i pobiegłam na góre do łazienki. Zwymiotowałam. Kiedy poczułam sie lepiej, przemyłam twarz wodą i powoli zeszłam na dół. Zauważyłam małą kartke przylepioną do mikrofalówki. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam: "Będziemy wieczorem". Zażenowana podeszłam do stołu i przeniosłam tosty i gorący kubek z kakao na kanape. Usiadowiłam się na niej, włączyłam telewizor i zaczęłam jeść. Nie byłam zła na chłopców. Można powiedzieć, że byli mi teraz obojętni. Nie czułam ani smutku ani innych uczuć, które teoretycznie powinne mi towarzyszyć. Teraz liczyło się tylko dobro malucha. Boli mnie, że Harry nas nie chce ale widocznie tak miało być. Nie licze na to, że przyjdzie i będzie mnie całować po rękach. Nie licze na happy end. Co ma być to będzie. Nie mam zamiaru zmuszac Hazzy do niczego wbrew jego woli. Jest dla mnie wazny i jezeli zdecyduje, ze nie chce juz byc ze mna, zrozumiem. Nie mam juz sily na przekonywanie go ani tłumaczenie sie. Mozna powiedziec ze sie poddałam..
Nie zauważyłam nawet jak szybko spałaszowałam posiłek. Odłożyłam naczynia na bok i wróciłam do oglądania telewizji. Nagle poczułam jak dziecko się poruszyło. Złapałam się za brzuch i uśmiechnęłam się do siebie. Powoli wstałam z kanapy i udałam się w strone zmywarki. Wsadziłam naczynia do środka i poszłam na góre sie przebrać. Ubrałam dresy i luźną bluze. Zakluczyłam drzwi i udałam się na spacer do pobliskiego parku. Po około godzinie postanowiłam wpadnąć na chwile do sklepu spożywczego. Kupiłam czekolade i pare innych słodkich rzeczy. Zapakowałam zakupy do siatek i ruszyłam w kierunku domu. Poczułam, że wibruje mi telefon. Wyjęłam go szybko z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Liam. Kliknęłam "odrzuć" i sprawdziłam godzine. 14.26. Westchnęłam i szybkim krokiem pomaszerowałam do domu.
Siedziałam juz ponad godziny w salonie z laptopem na kolanach. Zjadłam już całą czekolade i zdążyłam sprawdzić twittera. Lekko śpiąca wyłączyłam komputer i położyłam sie na kanapie. Zmęczona rozmyślaniem nad tym wszystkim, odpłynęłam.
*następnego dnia*
Zaraz po przebudzeniu sie sprawdziłam godzine. 7.04. Za półtorej godziny odlatuje mój samolot do Polski. Najbardziej mi w tej chwili zależało na tym by nikogo nie obudzić i po cichu sie wymknąć nie trafiając na nikogo. Gdyby któryś z chłopców zagrodził mi droge nie potrafiłabym wyjechać.. Rozkleiłabym sie, czyli pokazałabym jaka jestem słaba. A nie jestem. Już nie.
Taksówkarz podjechał punktualnie. Siedział cicho w samochodzie przed domem. Prosiłam o dyskrecje.
Próbując sie nie wywalić, schodziłam z walizką na dół. Cicho udało mi sie dotrzeć do drzwi wejściowych. Ubrałam na nogi ciepłe buty emu, narzuciłam na siebie płaszcz i miękką fioletową czapke. Sprawdzając niezbędną zawartość mojej torby usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Przerażona wzięłam klucze z zamiarem otworzenia drzwi. Ręce mi sie trzęsły, bałam się. Pęk kluczy spadł na ziemie, a ja nie czekając szybko podniosłam je z paneli.
- Co ty robisz?- spytał Niall mierząc mnie od góry do dołu.- Wyjeżdżasz?
- Niall, prosze..
- Nigdzie nie jedziesz.
- Musze.. Przepraszam- powiedziałam i bez namysłu wtuliłam się w niego. Jego czarna koszulka była przesiąknięta zapachem waniliowych perfum.
- Gdzie jedziesz?- spytał przyciskając mnie mocnej do siebie. Czułam jak załamuje mu sie głos.
- Daleko. Niall, ja nie moge żyć z nim pod jednym dachem. Sam wiesz, że on nie chce tego dziecka.
- To nie tak..
- A jak?! Nie usprawiedliwiaj go. Dokonał już wyboru- odparłam otwierając drzwi na oścież.
- Wrócisz?- spytał ze smutnymi oczami.
- Potrzebuje czasu..
- Rok, dwa?
- Niall..
- Odpowiedz!- krzyknął. Jego głos był wypełniony złością, smutkiem i bezradnością.
- Wróce, obiecuje- oznajmiłam po czym ostatni raz popatrzyłam się w jego zapłakane oczy. Wsiadłam do taksówki. Kierowca odjechał z piskiem opon, a ja schowałam twarz w dłoniach i wybuchłam płaczem.
______________________________________________________________
__________________________
Nie umiem kończyć imaginów. Będzie jeszcze 3 część, ostatnia. Mam nadzieje, że jej nie zepsuje.
5 KOMENTARZY = 16 ROZDZIAŁ

poniedziałek, 10 grudnia 2012

rozdział 15 ♥

*oczami Belli*
Przez następne parenaście minut urządziłyśmy z dziewczynami tzw. burze mózgów. Próbowałyśmy wymyśleć co takiego szykuje Harry. Posunęłyśmy się nawet do tego aby przekupywać i szantażować chłopców. Bezskutecznie. Nie pisnęli ani słowa, co tylko podsyciło naszą ciekawość.
- A może zrobimy jutro powtórke wczorajszej imprezy?- spytał Niall.
- Czemu by nie?- odpowiedziała Amy kończąc śniadanie.
- To fajnie- odparł od niechcenia Horan. Widać próbował być naturalny, lecz my wiedziałyśmy, że coś jest na rzeczy. Styles'a nie było już ponad godzine. W tym czasie zdążyłyśmy się przebrać i zrobić obiad.
- Smacznego!- powiedziałam siadając do stołu i szybko zabrałam się do pałaszowania naleśników z owocami. Po skończonym posiłku Ela i Dan pozmywały, a Zayn poprosił mnie abyśmy udali się na strone.
- Słucham?- spytałam, a chłopak czule mnie pocałował.
- To po pierwsze- oznajmił uśmiechając się.- Po drugie mam dla ciebie niespodzianke. Dzisiaj o 17 czekaj na mnie w ogrodzie.
- Dobra, a co mam ubrać?
- Co chcesz. I tak we wszystkim wyglądasz pięknie- powiedział i musnął moje usta. Zaintrygowana złapałam go za ręke i wolnym krokiem dołączyliśmy do naszych przyjaciół.
- O 13 mam wywiad. Będę się już zbierał..- powiedział Justin.
- To Charlie cię odprowadzi- powiedziałam i pchnęłam ją w jego kierunku.
- Spoko- zaśmiał się Justin i wyciągnął rękę w strone Charlotte. Złapała go za nią i razem udali się w kierunku drzwi.
*oczami Charlie*
Śmiejąc się i trzymając za ręce wyszliśmy przed dom.
- Ekhem.. A ten.. No bo..- zaczął Biebs, a ja cicho zachichotałam pod nosem.
- Tak?
- Wyszłabyś gdzieś jutro ze mną?- spytał zdenerwowany.
- Chętnie- odpowiedziałam rumieniąc się.
- Przyjade po ciebie o 13- oznajmił dalej zawstydzony i cmoknął mnie w policzek. Patrząc jak Justin odjeżdża wolnym krokiem weszłam do domu. Gdy byłam już w środku poczułam, że wszystkie pary oczu skierowane są na mnie.
- No co?- spytałam nalewając sobie soku.
- Nic, nic- odparła Amy, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Zdezorientowana wzięłam łyk napoju i spojrzałam na zegarek.
*oczami Belli*
Tak minęła nam reszta dnia. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się. Totalne lenistwo. W końcu przyszedł też Harry, lecz już mało kogo to obchodziło.
*oczami Charlie*
Obudziłam się o 11. Cicho zeszłam na dół zastanawiając się by tu zjeść. Obyśmy tylko takie problemu mieli! Myśląc nad całą wczorajszą sytuacją upiłam łyk mleka. Wszystko sie tak szybko dzieje. Dziś 8 lipca. Robiąc kanapki zaczęłam analizować tamtą rozmowe z Justinem. Skoro zaprosił mnie na randke czy to znaczy, że.. że mu sie podobam? Na samą myśl o tym na mojej twarzy zagościł uśmiech. Gdy skończyłam jeść udałam sie do 'mojego' pokoju. Za półtora godziny przyjedzie Justin. Nakręcona zaczęłam sie przygotowywac. Najpierw wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie wytarłam sie recznikiem i ubrałam na siebie jeansowe rurki, baleriny, czarną bluzke, malinowy sweter i srebrny wisiorek. Tak odstawiona zaczęłam suszyć i prostować włosy. Kiedy skończyłam zrobiłam delikatny makijaż. Zadowolona efektem końcowym zeszłam do salonu. Wzięłam jabłko i przegryzając je odliczałam czas do przyjścia Biebsa. Po dziesięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Cześć. Gotowa?- spytał.
- Hej. Tak, możemy już iść- powiedziałam uśmiechając się. Zabrałam torebkę z wieszaka i zamknęłam drzwi. W ciszy doszliśmy do jego auta.- Gdzie jedziemy?- spytałam zapinając pasy.
- Chce ci pokazać moje ulubione miejsce.. Przyjeżdżam tam, gdy musze pomyśleć- odpowiedział.
__________________________________________________________
Siemson ♥!. Rozdział już był dawno napisany aczkolwiek musiałam dopisać zakończenie, co w moim przypadku zajmuje dużo czasu. Nie jest zbyt długi ale ważne ze jest. Piszcie co myślicie!
Ps: Nie martwcie się. W końcu nastąpi mocny zwrot akcji. Nie będzie już tak różowo.

sobota, 8 grudnia 2012

Libster Awards

Hej wszystkim! Zostałam nominowana do L.A przez @fioleet (http://opowiadania-yourebeautiful.blogspot.com/) oraz @baaajka (http://fly-butterfly-please.blogspot.com/?m=). Nawet nie wiecie jak mi miło :) Na początku nie wiedziałam w ogóle czy ten blog będzie ktoś czytał, a teraz jeszcze zostałam nominowana. Naprawde fajnie jest wiedzieć, że ktoś docenia mój wysiłek, który wkładam w pisanie i promowanie tego bloga. Dziękuje!
Pytania od @fioleet; 
1. Skąd i od kogo dowiedziałaś się o 1D?
Koleżanka pokazała mi o nich arytkuł w gazecie. Zainteresowałam sie nimi i zaczęłam ją podpytywać (jest directionerką). Nakręciłam sie na nich, założyłam twittera.. i wpadłam.
2. Skąd jesteś?
Wrocław.
3. Ulubiona piosenka?
Mam dużo ulubionych piosenek ponieważ nie ograniczam sie do słuchania tylko chłopców. Jestem tez lovatic, barb i fanką innych wykonawców. Moge wymienić kilka ale ich naprawde jest wiecej:
Demi Lovato- "Fix a heart"
Demi Lovato- "La la land"
Demi Lovato- "Catch me"
Demi Lovato- "Give your heart a break"
Nicki Minaj- "Super Bass"
Nicki Minaj- "Va va voom"
Kesha- "Die Young"
Miley Cyrus- "Decisions"
Pink- "Fuckin perfect"
Paktofonika- "Jesteś bogiem"
4. Moment w karierze 1D, który według Ciebie jest najlepszy?
Każdy moment w karierze chłopców jest wyjątkowy. To właśnie dzięki dobrych jak i złych przeżyciach są teraz takimi wspaniałymi i silnymi osobami.
5. Do jakiego kraju chciałabyś się przeprowadzić jeśli byłaby taka możliwość?
Anglia lub Grecja.
6. Ulubiona dziewczyna chłopców?
Zawsze na takie pytania odpowiadam, że Danielle jest moją ulubienicą. Chyba nie dociera do mnie to, że już nie jest z Liamem..
7. Lubisz bromance chłopców? Jaki najbardziej?
Oczywiście, że lubie, a najlepszym jest zdecydowanie Larry.
8. Gdybys przez jeden dzień mogłabyć kimś innym, kto by to był?
Chciałabym być Demi Lovato. Jestem lovatic, a Demi jest moją inspiracją, osobą na której się wzoruje.
9. Masz Directioners w swoim otoczeniu?
Mam-
10. Lubisz pisać bloga? Z jakiego powodu?
Uwielbiam pisac choc czasami brakuje mi pomyslow. Wtedz robie sobie przerwe w pisaniu i zbieram silz abz stworzyc cos nowego.
11. Czym chcesz sie zajmowac w zyciu?
Kiedyś chciałam zostać architektem, teraz moim marzeniem jest pracować w gazecie lub radiu.. Widać, że mi sie to zmienia dlatego staram sie żyć teraźniejszością i nie przejmować sie tym co będzie.
Pytania od @baaajka; 
1. Dlaczego blog akurat o 1D ??  
Czytałam wiele historii o nich i stwierdziłam, że bedą idealnymi bohaterami mojego opowiadania.
2. Twój faworyt z 1D.  
Kocham wszystkich po równo. Każdy z nich jest przystojny, uroczy i słodki.
3. Za co kochasz tych devili?? <3
Za ich sposób bycia, za ich nastawienie do świata, za ich stosunek do directioners, rodziny, przyjaciół, za ich niebanalny styl, za to, że nie są tacy monotonni i 'normalni', za to, że im często odwala, za to, że są sobą.
4. Czym jest dla ciebie muzyka?
4. Muzyka jest moim małym światem do którego nikt oprócz mnie nie ma dostępu.. Jest moim życiem.
5. Masz jedno życzenie. Co to będzie?
5. To naprawde trudne ponieważ mam wiele marzeń, a wybranie jednego jest bardzo trudne.
6. Piosenka na smutny dzień?
Demi Lovato "Fix a heart", Rihanna "Diamonds"
7. Skąd bierzesz inspiracje n.a bloga?
Z życia.
8. Jak się czujesz w towarzystwie?
Zależy jakim.
9. Co kochasz najbardziej?
Przyjaciół, ludzi z twittera, twittera, directioners, lovatics, Demi i chłopców.
10. Jaki sport uprawiasz?
Nożną, siatkówke, kosza.. oczywiście na WF-ie
11. Idealny dzień to...
Seans filmowy z 1D, zakupy z Demi.

czwartek, 22 listopada 2012

#3 imagin "czasami potrzeba czasu by zrozumieć co w życiu jest najważniejsze" cz.1

Byłam z Harrym już rok. Wspieraliśmy się nazwzajem, byliśmy dla siebie wszystkim. Łączyła nas mocna więź. Byliśmy przyjaciółmi i mogliśmy powiedzieć sobie wszystko. Kochaliśmy się na zabój. Życie byśmy za siebie oddali. Przeżyliśmy razem już wiele kłótni i "zrad" wymyślonych przez czasopisma. Zawsze byliśmy nierozłączni, lecz od czasu, gdy One Direction zyskało wielką sławe coraz rzadziej się widywaliśmy. Zazwyczaj chłopcy przychodzili wieczorem do domu i od razu szli spać. Ale nie Harry. Zawsze nawet jak padał z nóg to siadał obok mnie, a ja wtulałam się w niego i rozmawialiśmy jak dawniej. Chłopcy często mieli dłuższe wyjazdy. Usychałam z tęsknoty, lecz nie dawałam tego po sobie poznać. Codziennie rozmawialiśmy przez skype, wysyłaliśmy sobie słodkie smsy. Teraz jednak było inaczej. Chłopcy już od miesiąca są w trasie koncertowej. Harry pisał i zwonił coraz rzadziej. Rozumiałam to bo wiem ile pracy ma zespół. Ale już nie wytrzymywałam. Jeszcze kolejny miesiąc bez niego. Zawsze po kaźdej podróży Styles przywoził mi jakiś upominek. Było to naprawde miłe ale tak naprawde chciałam mu wykrzyczeć prosto w twarz, że prezenty nie zastąpią tego czasu bez niego. Jednak nigdy tego nie zrobiłam. Wiedzialam ze on wlasnie spełnia swoje marzenia. Nie moglam mu tego zabronic. To by bylo niesprawieliwe. A co jesli okaże się że bedziemy mieli dziecko? Nie chce aby Harry był ojcem raz na jakiś czas. Pragne aby był przy maluszku, troszczył się o niego, patrzył jak dorasta. Chce mieć normalną, kochającą rodzine. Sama takiej nie miałam... Wracając do dziecka. Od pewnego czasu miałam nudności, kilkakrotnie zemdlałam. Mogłam domyślać się co sie dzieje ale nie bylam pewna. Poprosiłam przyjaciółkę aby poszła do apteki po test ciążowy. Nie żebym sie wstydziła tam isc ale gdzie sie nie rusze, tam podąża za mną wianuszek paparazzi. Nienawidziłam tego, lecz musiałam to znosic. Gdy w koncu zrobiłam test, zamknelam oczy i prosilam aby me obawy sie nie sprawdzily. Niestety, nic z tego. Wynik byl pozytywny. Dla pewnosci zrobilam jeszcze trzy testy. Przeklnełam w myślach. Jestem w ciąży. Starałam sie odgonic od siebie negatywne mysli. Myslalam tylko o tym jak to wspaniale jest byc matką. I przez pewien czas to działało. Do czasu. Chlopcy wracaja dzis wieczorem. Nic nie wiedza ale pewnie sami sie domyślą. Mam już pokaźny brzuszek. Na pierwszy rzut oka widac ze spodziewam sie maleństwa. Tylko jak Harry to przyjmie? Przeciez musze mu powiedziec. Gotujac kolacje staram sie wymyslic i zapamietac jakis tekst. Nic nie przychodzi mi do glowy. Wszystko sie wydaje takie banalne. Marze ze gdy powiem chlopcom tą nowine zaczną szalec i sie cieszyc. Niestety nie jestem tego pewna.. Czesto probowalam ruszac temat ciąży z Harrym, lecz on smial sie tylko, ze pomyślimy za rok. Widac nie wiedzial jeszcze ze wszystko sie moze wydarzyc.
Dzwonek do drzwi. Odgarnęłam opadające na twarz kosmyki włosów i niepewnym, wręcz chwiejnym krokiem udałam sie w strone drzwi. Otwierając je wiele myśli przelatywały mi przez głowe, lecz jednego byłam pewna. Powiem mu o tym, że za 7 miesięcy urodze malucha. Musi wiedzieć, że zostanie ojcem.
Chłopcy od razu rzucili sie na mnie z uściskami. Nie miałam nic przeciwko. Na końcu był Harry. Świadomie lekko go ignorowałam. Styles jednak przyciągnął mnie do siebie i mocno sie we mnie wtulił. Poczułam, że to właśnie ten moment.
-  Harry..
- Tak słońce?- spytał.
- Musze ci coś powiedzieć..- zaczęłam. Kątem oka spojrzałaś na chłopców, którzy zdążyli już się dorwać do kolacji zrobionej przeze mnie. Spojrzałam na Hazze. Przyglądał mi sie z dużym zainteresowaniem. Był pewnie ciekawy co mam zamiar powiedzieć.- Jestem w ciąży- powiedziałam. Nagle zrobiło sie cicho. Poczułam, że wszystkie pary oczu zwrócone są na mnie.- Harry powiedz coś..- poprosiłam czując jak załamuje mi sie głos. Nie odpowiedział. Spuściłam głowe wsłuchując się jak on wchodzi, wręcz wbiega na góre. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Wszystko tylko nie to. W myślach błagałam Boga aby inaczej sie to wszystko potoczyło. Za późno. Bez słowa podeszłam do stołu. Usiadłam na krześle i wzięłam w ręce kawałek śnieżnobiałego obrusu. Mocno go ściskając starałam sie zebrac myśli.
- Kto ma ochote na makaron?- spytałam chłopców, którzy siedzieli ze spuszczonymi. Energicznie mrugając oczami patrzyłam na Nialla, który jako jedyny odważył się przerwać błogą cisze nakładaniem makaronu na swój talerz. Starając sie powstrzymywać łzy popatrzyłam się na Horana i mimowolnie się uśmiechnęłam. Czułam na sobie wzrok zespołu. Wiedziałam, że długo nie wytrzymam tego napięcia.- Nie jestem głodna- oznajmiłam i szybkim krokiem udałam się do mojego pokoju. Wzięłam długi prysznic. Zaczęłam cicho płakać. Nie chciałam aby ktoś zdawał sobie sprawe z tego jak cierpie... Wiem, że zawaliłam na całej lini. Zdołowana owinęłam się ręcznikiem i dotknęłam mojego brzucha. Nie mogłam uwierzyć, że rozwija się we mnie nowe życie. Piękne, a zarazem dość dziwne uczucie. Uśmiech znikł z mojej twarzy, gdy przypomniałam sobie, że nie będzie przy mnie Harry'ego. Jednak musze być silna. Dam radę.
-------------------------------------------------------------------------
Dawno nie pisałam imaginów. Piszcie co myślicie. Chyba nie tak trudno napisać "fajnie" lub "mogło być lepiej" ? (: .x

wtorek, 30 października 2012

rozdział 14 ♥

*oczami Belli*
Rano obudziły mnie krzyki chłopców. Przecierając oczy usadowiłam się w pozycji siedzącej. Zaczęłam rozglądać się w około i dopiero po dłuższej chwili ogarnęłm o co chodzi.
Danielle wraz z Charlie leżały na ziemi przytulone do siebie, a Amy czule obejmowała moją noge. Starając się nie obudzić dziewczyn, wyrwałam się z uścisku Amy i wstałam z łóżka. Wykonałam pare skłonów aby jakoś się potem ruszać i włączyłam na maksa radio. Akurat leciało gangnam stajl. Jak porąbana zaczęłam się drżeć na całe gardło, a na refrenie tańczyć. Nic. Dziewczyny nawet się nie poruszyły. Niezadowolona tym faktem pobiegłam do łazienki po jakąś miske. Po drodze zatrzymałam się przy lustrze i normalnie się przeraziłam. Na włosach miałam jakieś warkoczyki, a w niektórych miejsach kołtuny. Przerażona wzięłam szczotke i doprowadziłam się do dużo lepszego stanu. Zadowolona napełniłam miske wodą i z trudem doniosłam ją do łóżka. Nakierowałam naczynie na Amy i wylałam na nią połowe zawartości. Pozostałą wodą oblałam Danielle i Charlie. Szybko odłożyłam miske na ziemie i spojrzałam na dziewczyny. Widać było, że chcą mnie zabić, więc piszcząc i potykając się o własne nogi, zaczęłam uciekać. Na chwile stanęłam aby zobaczyć czy faktycznie mnie ktoś goni. To co ujrzałam było zawodowe. Danielle grożąc mi kapciem zabijała mnie wzrokiem, Charlie wiążąc włosy klnęła pod nosem, a Amy bombardowała mnie orzeszkami.
- Ty zepsuty tosterze! Już nie żyjesz!- wrzeszczała Charlie, a ja dotarłam do kuchni. Harry robił kanapki, Niall wybierał płatki z opakowania, Liam oglądał jakiś serial, Louis kręcił się na krześle krzycząc z zachwtu jak małe dziecko, a Zayn.. Zayn stał naprzeciwko mnie z otwartą buzią i przyglądał się całej sytuacji. Nie czekając długo schowawałam się za nim i zaczęłam modić się aby mnie nie zauważyły. Niestety widać mnie było bo Zayn mi w ogóle nie pomagał. No tak. Bella mistrz kamuflażu.
- Myślisz, że cie nie widać?- spytała Danielle stojąc obok mnie.
- No bo mnie nie widać!- powiedziałam przytulając się jeszcze mocnej do mulata. Po minucie ciszy dziewczyny zaczęły mnie łaskotać. Nie miałam szans. Wyrwałam się im i szybko wskoczyłam na kolana Louisowi.
- Jesteś ubrana, więc to nie ma sensu- wzdychnął ciężko i zrzucił mnie na podłoge.
- Zapamiętam to sobie. A jeszcze będziesz coś chciał!- zagroziłam mu i podniosłam się z podłogi.
- Pfffff- rzucił pasiasty. Już miałam go walnąć, lecz przypomniałam sobie o dziewczynach. Nie czekając długo zaczęłam uciekać.
- O co tak właściwie poszło?- spytał Niall, gdy przebiegłyśmy obok niego.
- A nie wiem. Nic nie zrobiłam- oznajmiłam biegając w około otumanionego Hazzy.
- Ej, jesteś pewna, że nie chcesz tych prezentów?- spytał Louis potrząsając szczelnie zapakowanym pudełkiem.
- Kto powiedział, że jie chce?!- wydarłam się zaskoczona.- Dawaj to cymbale- powiedziałam i wyrwałam mu prezent.
- Co tam macie?- spytał Justin przecierając oczy.
- Wreszcie wstałeś!- jęknęłam i pocałowałam go w polika na powitanie. Wiedziałam, że Charlie się wkurzy. Jak ja kocham ją denerować. - A tak w ogóle to gdzie jest Cher?
- Zmyła się rano. Pewnie ma próby. Nagrywa drugi krążek- wyrecytował wyszczerzony Lou.
- Yyyy.. No dobra. Powiedzmy, że wam wierze.
- No rozpakuj to w końcu!- krzyknął podniecony Niall. Rozszarpałam fioletowy papier i znalazłam karteczke.
- Dla pięknej jubilatki-przeczytałam na głos.- To chyba nie dla mnie- powiedziałam śmiejąc się ironicznie na co Zayn dał mi kuksańca w bok. Jęcząc, że to bolało rozpakowałam prezent.
- To.. Niesamowite!- zachwyciłam się.- Dziękuje Justin!
- Skąd wiedziałaś, że to ode mnie?
- Prosze cie. Ja wszystko wiem- odpowiedziałam i przytuliłam go.
- Teraz rozpakuj ode mnie!- wrzasnął Niall na co ja się uśmiechnęłam. Intuicyjnie wzięłam największy podarunek myśląc, że to właśnie od niego. Po tych iskierkach w oczach blondynka rozkminiłam, że miałam racje.
- Gitara?!- krzyknęłam. "Na fortepianie grać chciałam.. Ale, że akurat to?!"- pomyślałam.
- Tak, właśnie gitara. Podoba się?
- Oczywiście, że tak!- odpowiedziałam i ucałowałam blondynka. Nie mogłam inaczej. Cieszył się i widać, że bardzo się starał. Faktycznie nigdy w życiu nie widziałam takiej.. Problem w tym, że nigdy nie paliłam się do tego instrumentu. Marzeniem było fortepian. Wieki, czarny fortepian. A gitara? Zawsze wydawało mi się to trudne.
- Moge cię zacząć uczyć kiedy tylko chcesz- oznajmił na co ja mocno go wyściskałam.
- Jesteś najlepszy- szepnęłam na co Horan się zarumienił.
- Teraz ode mnie- oburzył się Louis i podał mi prezent.
- No ujdzie- rzuciłam oglądając sukienke ze wszystkich stron.- Żartuje. No chodź tu- odparłam po czym zaczęłam ściskać Tomlinsona. Następnie dostałam od Liama wielką poduszke w kształcie żółwia i piękny zegarek od Eleanor. Od Charlie dostałam buty, a od Amy bluze (z lewej). Danielle zaś sprezentowała mi obudowy na iphona.
- Chwila, a gdzie wybył Harry? Jeszcze przed chwilą tu był..- spytała Charlie.
- Poszedł po preeee.. Znaczy sie nie wiem- odpowiedział Niall, a my zmierzyłyśmy go wzrokiem.
--------------------------------------------------------
Dziękuje za wszystkie miłe słowa! Teź za Wami tęskniłam <3
5 KOMENTARZY ~ NEXT

niedziela, 28 października 2012

rozdział 13 ♥

~ WŁĄCZ -> "die young"  ~
*oczami Charlie*
Nie musiałam odpowiadać na to pytanie bo dziewczyny dobrze wiedziały, że Justina kocham już od ponad dwóch lat. Amy za to z niewiadomych przyczyn nie odpowiedziała na to pytanie. Spuściła głowe w dół i zamilkła, a my przez dłuższą chwile wpatrywałyśmy się w nią.
- A może zrobimy 'babski wieczór'? No wiecie, maseczki i inne duperele- powiedziała przerywając krępującą cisze.- Gdzie macie jakieś lakiery do paznokci?- spytała i nie czekając na odpowiedź wybiegła z pokoju. Zdezorientowane popatrzyłyśmy się na siebie z Bellą i wzruszyłyśmy ramionami.
- Przydałoby się też jakiś prowiant, nie?- stwierdziła.
- Taaa, szczególnie, że przed chwilą zjadłyśmy z dwadzieścia kanapek- odpowiedziałam przewracając oczami po czym zaczęłyśmy po cichu schodzić na dół. Kiedy byłyśmy w połowie drogi, rąbnęłam małym palcem w ściane. Wydałam z siebie niekontrolowany dzwięk i złapałam się za obolałe miejsce.
- Zamilcz niewiasto bo jeszcze wszystkich obudzisz- uciszyła mnie Bella, a ja wybuchnęłam śmiechem. Szesnastolatka zakryła mi usta ręką i w dziwnej pozycji, jakoś doszłyśmy do lodówki. Wzięłam ogromną butelkę coli, fanty i sprajta, a brunetka jak w transie wyjmowała przeróżne żarcie z lodówki.
- Jesteś pewna, że to zjemy?- spytałam dziewczyne, która była obładowana kabanosami, nutellą i czipsami tak, że nic nie widziała. Kiwnęła głową i powoli zaczęłyśmy wspinać się po schodach. W końcu doszłyśmy do pokoju w którym czekała na nas Amy.
- No nieźle. Chyba wyczyściłyście całą lodówke, nie?- spytała rozglądając się wokół siebie. Całe łóżko było zawalone różnymi rzeczami.
- Pewnie, że wyczyściłyśmy. Nie ma co się martwić. Zwalimy na Nialla- powiedziała uradowana swoim pomysłem Bella i zaczęła jeść palcem nutelle.
*oczami Amy*
- Która chce być piękniejsza?- spytałam czytając skład maseczki.
- Ja nie potrzebuje żadnych tam upiększaczów- odpowiedziała Ann posyłając mi sztuczny uśmiech.
- Mi możesz zrobić to coś- zaproponowała Charlie i położyła się na łóżku.
- Jaki chcesz kolor? Niebieski, zielony, biały czy fioletowy?- spytałam siadając obok niej.
- Zielony. Jestę kosmitę.
- Jak sobie życzysz- przytaknęłam i zabrałam się do nakładania maseczki na jej twarz. Po skończeniu przyjrzałam się dziewczynie i odwróciłam głowe aby się nie wybuchnąć śmiechem.
- Mam ochote na kebab- powiedziała Bella maczając kabanosa w nutelli, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się ryć. Trzymając się za brzuch zaczęłam turlać się po łóżku aź w końcu z niego spadłam.
- I dobrze ci tak- powiedziała Ann i zaśmiała się pod nosem, co przemieniło się w nie kontrolowane rżenie.
- Aż się nasza dziewczynka poryczała- powiedziała zielona i teź zaczęła chichotać. Nagle zabrzmiał dźwięk czyjegoś telefonu.
- Bella, masz esemesa!- krzyknęłam i nie czekając na pozwolenie doczołgałam się do jej ajfona.- Od Horana: "Dobrze się czujecie?".- przeczytałam po czym gruchnęłam na podłoge i poryczałam się ze śmiechu.
- Ide na dół po chusteczki- powiedziała Charlie i ryjąc się co chwile, wyszła z pokoju.
*oczami Charlie*
Ostrożnie zeszłam po schodach i z uśmiechem na ustach zastanawiałam się gdzie może być pudełko z chusteczkami. Po dłuższej chwili nic nie wymyśliłam, więc zaczęłam szukać po różnych szafkach w salonie. Nagle przypomniało mi się, że chyba leżą na lodówce. Zadowolona z siebie ruszyłam przed siebie. Kiedy byłam już prawie przy lodówce zrzuciłam gazety z blatu kuchennego. Przeklinając tego, który je tu położył zaczęłam je zbierać. Po paru minutach w końcu skończyłam i ułożyłam czasopisma na swoje miejscu. Obróciłam się i zobaczyłam zakapturzoną postać.
- Aaaaaaaaaaaa- zapiszczałam.
- Aaaaaaaaaaaaa- wydarł się równocześnie ze mną chłopak.- Charlie to ty?
- Jezus maria, Boże święty Justin, chciałeś abym tu zeszła na zawał?!
- Sorry, nie zauważyłem cię... Chwila. Coś ty taka zielona?- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili usłyszałam jak conajmniej kilka osób zbiega ze schodów.
- Co się stało?!- wykrzyknął Liam.
- A co wy tu..- zaczęła Amy, po czym uśmiechnęła się i przybiła high five z Bellą. Przewróciłam oczami i wszystko im wytłumaczyłam.
- Takim czymś nas obudziliście i zerwaliście z łóżek?- oburzył się Louis i popukał palcem w czoło.
- Spadamy stąd- powiedział Liam kręcąc głową i wszedł za Tomlinsonem na góre.
- Trzeba ci to zmyć- oznajmiła Amy i pociągnęła mnie za rękę.
- To ja wezme jeszcze troche jedzenia na nasz babski wieczór- wtrąciła Ann i zaczęła gromadzić pożywienie.
- Babski wieczór? Mogę się dołączyć?- spytała podekscytowana Danielle.
- Jasne- odpowiedziałam jej.
- Dla mnie to żenada. Ide spać- ziewnęła Eleanor, a Amy pokazała jej język. Wszyscy zaśmialiśmy się po czym szybko popędziliśmy na góre.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj mija miesiąc odkąd dodałam poprzedni post. Wybaczcie mi.. Mimo wszystko wracam do Was. ROBIE WIELKI COME BACK I JESTEM POZYTYWNIE NAŁADOWANA <3

piątek, 28 września 2012

rozdział 12 ♥

Kiedy skonczyłyśmy wszyscy bili brawo. Szczerze mowiac to sama bylam zaskoczona, ze tak sie podobalo. Bylam z nas dumna.
- I co? Tak strasznie bylo?- spytala nas Amy rozsiadajac sie na kanapie.
- No co ty! Dalysmy czadu!- odpowiedziala Charlie i usiadla obok niej. Popijajac zimna cole przygladlysmy sie Danielle i Eleanor, ktore dawały z siebie wszystko spiewajac "goin in". Zaczelam ruszać głową w rytm muzyki.
- Choć tu do mnie- szepnał Zayn i pociagnął mnie za ręke na zewnątrz. Nie zdazyłam nawet zapytać o co mu chodzi bo kiedy doszlismy do ogrodu objał mnie w pasie i dał soczystego buziaka.
- Ale pięknie!- zachwyciłam sie spogladając w góre. Miliony gwiazd zdobiły granatowe niebo. Poczułam jak Malik przytula mnie od tyłu i całuje w szyje.
- Pięknie wyglądasz- mruknął, a ja odwrocilam sie do niego i musnęłam jego usta.
- Mam cos dla ciebie- powiedzial. Nagle poczulam jak zaklada mi piekny, zloty naszyjnik w ksztalcie serca. Potem cmoknął mnie w szyje i szepnął dwa słowa.- Kocham cie.
- Ja ciebie bardziej. Dziekuje- odpowiedzialam i dotknelam prezentu, ktory zdobił mój dekolt. Popatrzylam na mojego chlopaka i wpiłam sie w jego słodkie usta. Wplotłam palce w jego starannie ułożone włosy, a on zaczał gładzić moj policzek. Po paru minutach odkleiliśmy sie od siebie, a ja poczulam miliony motylków w brzuchu.
- Uwielbiam twoje oczy- szepnal łapiac mój podbródek tak, że spotkalismy sie paczadłami.
- Za to od twoich można sie uzależnić- mruknełam.- Czekoczekolada. Kochaaaaaam czeeeeeekolade.- oznajmiłam, a Zayn wybuchł śmiechem. Po paru sekundach dołączyłam do niego.- Ej, to miał być poważny komplement!- powiedziałam, kiedy już sie uspokoliliśmy.
- Poważny? Coś ci nie wyszło- zachichotał, a ja szturchnełam go w ramie.- Żartuje. To było bardzo miłe i urocze.
- Tak lepiej- usmiechnelam sie i złapałam go za rękę. Bez słowa weszliśmy do środka. 
- A teraz Nialler & Hazza zaspiewaja nam "vegas girl"- zapowiedział dj.Tommo. Towarzystwo zaczeło klaskac, a Zayn wyciagnal mnie na parkiet. Mimo, ze ta nuta do wolnych nie należała to zarzuciłam rece na jego szyje, a ten polozyl dlonie na moich biodrach. Wtulilam sie w niego wsluchujac sie w śpiew mojego brata. Przez cały taniec mój chłopak szeptał mi komplementy.
- Przestań bo jeszcze w to uwierze- oznajmilam mu w końcu lekko zarumieniona.
- Ale taka jest prawda, skarbie- powiedzial całując mnie w czoło.
- Pozwolisz, ze teraz to mistrz porwie Cie do tańca- krzyknal Harry i pociągnął mnie za rękę na środek parkietu a Justin zaczął śpiewać "as long as you love me". Po parunastu minutach zachciało mi się do toalety, a kiedy wróciłam okazalo się, że impreza przeniosła się na zewnątrz. Oparłam się o blat i patrząc na Charlie, która tańczyła z Justinem, wsadziłam sobie do ust popcorn. Kiedy połknęłam kulki, dołączyłam do towarzystwa. Widząc, że każdy jest zajęty sobą zaczęłam przechadzać się wzdłuż basenu. Stanęłam na krawędzi i wbiłam wzrok w niebieską wodą.
- Zatańczysz?- usłyszałam męski głos. Tak się przestraszyłam, że z hukiem wpadłam do basenu.
- Zabiję cię!- warknęłam grożąc palcem przestraszonemu blondynowi. Odgarnęłam włosy i wyszłam z wody.
- Yaayy!- krzyknęli Dan i Liam, którzy trzymajac sie za ręce wskoczyli do wody.
*oczami Eleanor*
- Teraz nasza kolej, skarbie- mruknął mi do ucha Lou i wziął mnie na ręce.
- Spróbuj, a pożałujesz!- oznajmilam mu, a ten się zawadiacko uśmiechnął. Zaczęłam się wyrywac bo chyba nie moglam pozwolic aby moje włosy, godzinny make-up i sukienka za parę stów zniszczyły się przez głupi żart mojego chłopaka, nie?
- Daj spokój- mruknął całując mnie w szyje co kompletnie odwróciło moją uwagę. Wzdrygnęłam, a Louis trzymając mnie na rękach, wskoczył do wody.
*oczami Belli*
Uśmiechnęłam sie patrzac na Nialla, ktory uciekał przede mną piszcząc jak małe dziecko.
- Nie dam się- powiedzial powaznie Horan stając w rogu kwadratowego basenu. Nie odpowiadajac mu zaczelam okrążać basen w celu dogonienia go. Kiedy już prawie byłam przy nim, chlopak poślizgnął się i wpadł do wody.
- To nie ja- krzyknelam, gdy wszyscy sie na mnie popatrzyli i podnioslam rece, w geście poddania się. Patrzac na ich przerażone twarze zaczęłam się śmiać. Po chwili zrozumieli o co chodzi i dołączyli do mnie. Łapiąc się za brzuch złapałam leżącą obok piłke i wskoczylam do basenu.
*oczami Charlie*
Po ponad półgodzinnej gry w siatkówke zaczął wiać dość zimny wiatr. Szybko wyszłam z wody telepiąc się i złapałam się za ramiona.
- Heeeej! Poczekaj na mnie!- krzyknęła Amy.
- Ok- powiedziałam i pomogłam jej wydostać się z basenu.
- A ja to co?!- wrzasnęła oburzona jubilatka i szybko dołączyła do nas. Pędem pobiegłyśmy na góre po czym każda z nas udała się do swojego pokoju.
*oczami Belli*
Trzaskając zębami wyciągnęłam z szafy suche ubrania i pognałam do łazienki. Szybko ściągnęłam z siebie ciuchy i wzięłam ciepły prysznic. Kiedy już skończyłam obwinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam moje wilgotne włosy. Następnie nałożyłam troche podkładu i ubrałam spodnie. Stojąc w samym staniku poczułam jak ktoś całuje mnie w szyje.
- Ślicznie wyglądasz- usłyszałam szept mojego chłopaka. Zadrżałam czując jego ciepłe wargi na moim ramieniu.- Kocham cie- mruknął i opuścił mi ramiączko. Zanim się obejrzałam zaczął rozpinać mi biustonosz. Nie zaprzeczałam.
*oczami Zayna*
Niestety tą chwile nam przerwał ktoś kto.. uderzył mnie w łeb.
- Ała!- wrzasnąłem Belli do ucha.
- Nie tak prędko- powiedziała Amy triumfalnie się uśmiechając.
- Nie ładnie tak bić innych!- krzyknąłem łapiąc się za obolałe miejsce.
- Będziesz musiał się przyzwyczaić..- westchnęła moja dziewczyna.
- To już tak zawsze będziesz mnie biła?- jęknąłem.
- Tylko jak sobie zasłużysz. A teraz marsz do pokoju!- oznajmiła.- Ruchy, ruchy, ruchy! No szybciej!- zaczęła mnie poganiać bo przyznam się, że dość niechętnie wychodziłem z tego pomieszczenia. No cóż. W końcu to są przyjaciółki Belli to musze je zaakceptować, nie?
*oczami Belli*
- Musiałaś go od razu walić po łbie?!- krzyknęłam lekko zbulwersowana kiedy Malik już wyszedł z pokoju.
- Zasłużył. Nie trzeba było tego robić na naszych oczach...
- Ekhem?!- chrząknęłam nerwowo.- Nie trzeba było nie włazić do mojego pokoju bez pukania!
- Heloł. Gdyby nie my to niewiadomo co byście tu zaczęli wyrabiać...- upomniała mnie Charlie, a ja wywróciłam oczami.
- No właśnie- przytaknęła jej Amy.- High five!- zawołała po czym obie przybiły sobie piątkę.
- No już dobra, dobra. Chodźcie już. Zrobimy kolacje..- odpowiedziałam i szybko zbiegłyśmy na dół.
- Mmmmmmmmmmm.. Kanapki!- zachwyciły się dziewczyny, a ja jako ostatnia dotarłam do kuchni, więc dopiero po chwili skapnęłam się o co chodzi. Widok był uroczy. Harry robił kanapki, a Liam parzył herbate. Chłopcy zajadali się kanapkami tak, że aż im się uszy trzęsły, a Eleanor i Danielle zawzięcie o czymś dyskutowały. Nie zastanawiając się długo dołączyłyśmy do nich i zabrałyśmy się do pożerania przygotowanej przez mojego brata kolacji. Po skończonym posiłku wszyscy poszli do swoich pokoi, a ja z Amy i Charlie poszłyśmy do mnie. Szybko usiadłam na łóżku podekscytowana, a dziewczyny dopiero po chwili dołączyły do mnie.
- To jak? Który z nich wam się podoba?

***
Przepraszam za moją nieobecność. Nie będę się głupio tłumaczyć.. Po prostu nie wiedziałam co mam dalej pisać. Pomysły na kolejne rozdziały i imaginy już są, więc wątpie abym robiła sobie taką dużą przerwe z pisaniem jak teraz. Do następnego <3
A tak wogóle... CZYTA TO KTOŚ JESZCZE?

piątek, 17 sierpnia 2012

rozdział 11 ♥

Po kilkunastu minutach bylismy na miejscu. Juz calkiem sie rozpadalo, lecz zdazylam zauwazyc kilka szczegolow. Stalowe bramy otaczaly cala posiadlosc. Kiedy Jus wpisal kod kraty rozsunely sie i moglismy wjechac do srodka. Zaczelam jak glupia rozgladac sie dookola. Za posiadloscia spostrzeglam ogromny basen. W oczy tez rzucila mi sie wielka, podswietlana fontanna. Objechalismy ja i chlopak zaparkowal przed schodami prowadzacymi do drzwi wejsciowych. Justin otworzyl drzwi i podal mi reke. Podalam mu dlon i juz po chwili mokłam w deszczu. Zauwazylam kilka lawek w oddali. Bylo tam cos w rozdzaju malego parku. Szczerze to myslalam, ze dom mojego brata jest duzy. Mylilam sie. Jego dom byl sto razy wiekszy. Zbudowany byl z szarego kamenia. Strasznie mi sie spodobal. Juz z zewnatrz wygladal nowoczesnie. W srodku takze byl urzadzony w dobrym stylu. Bieber zapalil swiatlo i sciagnal czarna kurtke. Powiesil ja na wieszaku, a buty polozyl pod lustrem. Zrobilam to samo chociaz ledwo co kontaktowalam. Wiem, ze to glupie ale bylam tak jakby w jakims transie. Strasznie tu jest lusksusowo!
- Chcesz cos do picia?- spytal.
- Chetnie- odpowiedzialam, tak aby nie dac po sobie poznac, ze tak sie jaram tym domem.
- Cola, Fanta, Spirte, woda czy sok?
- Hmmmm...- zamyslilam sie. - Sprajta, poprosze.
- To co ogladamy?- zagadnal nalewajac do dwoch szklanek napoj.
- A co masz?- odpowiedzialam zabierajac od niego picie.
- Shrek, Wladca pierscieni, Kac Vegas, Piraci z Karaibow, Harry Potter...
- Moze jakąś czesc Pottera?- zaproponowalam, lecz nie dostalam odpowiedzi bo uslyszalam ze dzwoni telefon.- To nie moj- powiedzialam patrzac na wyswietlac mojego fona.
- Moj. Poczekaj chwilke.- odpowiedzial przykladajac iphona do ucha.- Czuj sie jak u siebie- szepnal i przeszedl do innego pokoju. Ja natomiast usiadlam wygodnie na kanapie i zaczelam bawic sie swoim telefonem. Z nudow weszlam na 'galerie'. Mialam kilkaset zdjec. Naprawde lubie fotografowac. Przegladajac galerie w oczy rzucilo mi sie zdjecie moje Charlie i Amy. Ja z Amy zaczynalysmy 5 klase, a Charlie 6. To wtedy ja poznalysmy. Jest od nas o rok starsza ale swietnie sie dogadujemy. Razem z rodzicami przeniesli sie na nasze osiedle. Pamietam jaka byla wystraszona w nowej szkole. Dzis to ona nie jest taka niesmiala, ale kilka lat temu taka wlasnie byla. My z Amy pomoglysmy jej sie zaklimatyzowac i odnalezc. Od tamtej pory bylysmy nierozlaczne. We trzy przechodzilysmy przez wszystkie problemy. Nazwzajem sie wspieralysmy i dalej wspieramy. Jak to sie mowi? Aaaa tak. "Best Friends Forever". Przegladalam tak wspolne foty kiedy dotarlam do konca. Zostalo mi tylko jedne zdjecie. Kliknelam i ukazaly mi sie dwie usmiechniete buzie. Chlopak i dziewczyna wtuleni w siebie szczerzą sie do obiektywu. Chociaz to zdjecie zostalo zrobione ponad rok temu nigdy go nie zapomnialam. W tym dniu mialam urodziny. Byla tam Amy, Charlie, Harry i moi rodzice. Dostalam mase wspanialych prezentow. M.in. ciuchy i nowy aparat fotograficzny. Jak tylko go rozpakowalam to zaczelam robic wszystkim zdjecia. Poprosilam wtedy Amy i Charlie aby mi zrobily jedno z Harrym. Minelo pare minut zanim dziewczyny skonczyly sie klocic, ktora z nich ma nam pstryknac fote. W koncu poszly na kompromis i obie nam ja zrobily. Niedlugo potem moj brat dostal sie do xfactor i wyjechal. Wtedy zgralam sobie to zdjecie na fona i ustawilam sobie na tapete. Codziennie sprawdzalam skrzynke odbiorcza czy nie przyszla jakas wiadomosc od niego albo od operatora ze mam nieodebrane polaczenie od Hazzy. Esemesy i polaczenia przychodzily ale nie od Stylesa. Po kilkunastu dniach strzelilam focha na brata bo obiecal. Obiecal ze bedziemy w stalym kontakcie, ze bedziemy codziennie rozmawiac tak jak dawniej. Bylam wtedy niezle wkurzona i powiedzialam sobie, ze jak go spotkam to nie popuszcze. Bede wredna i bede go ignorowac tak jak on olewal mnie. I co? Niezbyt mi wyszlo, nie? Kiedy patrze na niego nie potrafie byc taka... Chce go przytulic, pogadac z nim od serca, zwierzyc mu sie co czulam i co czuje. Ale nie potrafie. Nie umiem tak zapomniec o tym roku. Wtedy opuscilam sie w nauce, prawie do nikogo sie nie odzywalam... Brakowalo mi wsparcia brata. Rodzicom tez go brakowalo. Zamiast dostawac te cholernie drogie prezenty woleliby, aby ich syn byl z nimi. Ja tez bym wolala. Nie musialabym wtedy cierpiec za kazdym razem kiedy widzialam mame placzacą po rozmowie z Harrym...
*Oczami Justina*
- Halo?
- Justin, to ja Harry. Mam sprawe.
- Slucham, o co chodzi?- spytalem i zaraz po tym chlopak zaczal mi tlumaczyc co i jak. Przyznaje, ze niezle to wymyslil. Fajnie, ze ja tez moge pomoc. Obym tylko niczego nie zepsul...
*Oczami Belli*
W koncu powiedzialam sobie "dosc" i przestalam juz rozmyslac. Wlaczylam "as long as you love me" i uruchomilam swoje struny glosowe. Uzaleznilam sie od tej piosenki.
- As long as you lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo, love me- zawylam. Po chwili uslyszalam jak Justin spiewa (tak jak w piosence) w tle. Usmiechnelam sie tylko i nie odwracajac sie dalej sie darlam.
- Niezly z nas duet!- zasmial sie.
- Taaak. Twoje piosenki sa wyjebiste- pochwalilam go.
- Dzieki- odpowiedzial i lekko sie zarumienil. Ja to bym strzelila buraka ale on to pewnie tyle komplementow dziennie slyszy, ze jest przyzwyczajony.- To ktora czesc Pottera?- spytal podchodzac do półki z plytami.
- Obojetnie- rzucilam a Jus wlaczyl film. Okazalo sie ze wybral "książe pół krwi". "Jakby czytal mi w myslach"- pomyslalam usmiechajac sie do siebie.
- A jak tam z Seleną?- zagadalam do niego w polowie filmu.
- Musze z nia szczerze pogadac... Ona mysli ze nie zauwazylem, ze ostatnio sie dziwnie zachowuje...
- Czyli?- spytalam.
- Kiedy juz uda nam sie spotkac to stara sie mnie unikac... Ostatnio w sieci kraza jej foty z jakims gosciem... Sel mowi ze on dla niej nic nie znaczy ale ja jej nie wierze... Mniejsza z tym. A jak u ciebie? Jestes zakochana?
- Wiesz..
- Spokojnie. Nie wygadam sie- zapewnil mnie usmiechajac sie.
- Jestem z Zaynem..- wypalilam. Jest chyba pierwsza osoba ktorej to powiedzialam. Chociaz nie znam go dlugo czuje jakbysmy sie znali od lat i ze moge mu zaufac. Wiecie, taka 'kobieca intuicja'.
- Widac, ze sie w sobie bujacie..- usmiechnal sie i wyszczerzyl sie nienaturalnie.- Te usmiechy, znaczace spojrzenia... Tez bym tak chcial.
- Tak sobie mysle, ze z Charlie byscie byli ladna parą...
- Serio?- spytal zaskoczony.
- No, a czemu nie? Ona wie o tobie wszystko i kocha sie w tobie od conajmni.. Aaa za duzo gadam. Powiedz mi cos. Myslisz, ze skoro to jest takie widoczne ze podoba mi sie Zayn to... chlopcy to juz wiedza?
- A bo ja wiem..- odpowiedzial i popatrzyl na mnie. Kiedy zauwazyl ze sie na serio przerazilam dodał;- Ale mysle, ze nie! Na pewnie nie! Co to, to nie!
- Hah. Dzieki.. Fajny jestes- oznajmilam mu, delikatnie sie usmiechnelam i dalam mu buziaka w polika.
- Ty tez..- powiedzial i... zaczal mnie laskotac. Smialam sie jak opetana i nie moglam przestac nawet, kiedy juz skonczyl. Po chwili Jus zaczal sie ze mnie smiac i oboje rechotalismy trzymajac sie za brzuchy.- Dobra teraz moze wrocmy do ogladania filmu..- zaproponowalam odsuwajac sie od chlopaka bojac sie ze znowu sie na mnie rzuci. Wlepilam ślepia w telewizor i zatracilam sie w filmie. Nawet nie wiem, kiedy zasnelam.
*następnego dnia*
Otworzylam powoli oczy. Dopiero po chwili rozkminilam gdzie jestem. W domu Biebera. Odetchnelam z ulga i udalam sie do lazienki. Dopiero wtedy spostrzeglam, ze spalam w ubraniach. Wzruszylam ramionami i przemylam twarz letnia woda. Wykonalam poranna toalete i po cichu zeszlam na dol.
 - Dzien dobry- przywital mnie Justin.
 - Hej- odpowiedzialam i usiadlam na blacie kuchennym. Przecierajac oczy patrzylam na kanadyjczyka, ktory robil kanapki. Czasami spogladal na mnie spode łba, usmiechal sie i gibał w rytm piosenki "never close our eyes", ktorą puszczali w radiu.
- Gotowe!- oznajmil w koncu i postawil kanapki na stole. Usiadlam przy nim i nalozylam sobie jedna na talerz.
- Pychota- pochwalilam go przeźuwajac jedzenie.
- Ciesze sie, ze ci smakuje- puscil do mnie oko stawiajac dzbanek z herbata obok talerza z kanapkami. Po skonczonym posilku, w ramach rewanzu pozmywalam. Odruchowo spojrzalam na zegarek. Wskazywal on 11;24. - Chodź- powiedzial lapiac mnie za reke. Stanelismy twarzą w twarz. Spojrzalam mu w oczy.
- Gdzie?
- Na zakupy!- powiedzial ubierajac skorzana kurtke.
- No spoko.- zgodzilam sie ubierajac buty. Chlopak zakluczył mieszkanie, a ja rozsiadlam sie w jego samochodzie. Po chwili bylismy w drodze do galerii. W koncu dojechalismy.
- Patrz jaka kiecka!- zachwycil sie Jus, gdy juz bylismy w srodku.
- No faktycznie ladna..
- Nie podoba ci sie?
- Podoba mi sie sukienka ale cena juz niekoniecznie...- oznajmilam pokazujac mu na metke.
- Eeee tam! Choc przymierzyc!- powiedzial i po paru minutach bylam w przymierzalni. Narzucilam ja na siebie i przejrzalam sie w lustrze. Wygladala TAK. Kiedy pokazałam się Justinowi, on tylko pogwizdał i rzucił "kupujemy". Powiedział też, że mam się nie przebierać. Wzruszyłam ramionami i nie ogarniając podeszłam do lustra. Naprawdę wyglądałam nieźle! Moje czerwone vansy nawet pasowały.
- Dziękuje Ci bardzo... Nie wiem co powiedzieć!- jęknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie ma za co- odpowiedzial i odwzajemnil uscisk.- A teraz chodz wstapimy jeszcze do jednego sklepu, a potem jedziemy do twojego domu- oznajmil ciagnąc mnie za reke w strone obuwniczego.
 - Czekaj, czekaj.. Szpilki?! Prosze tylko nie to... Przeciez vansy pasuja to tej sukienki- zaczelam go przekonywac.
- Okej..- odpowiedzial mierzac mnie wzrokiem.- Masz racje. Wszystko pasuje.
- Uff.. Dzieki!- powiedzialam i odetchnelam z ulga- A tak wlasciwie to po co my tak sie wystroilismy?- spytalam patrzac na Biebera. Byl ubrany w jeansy i czarna marynarke. Nie dostalam odpowiedzi. Po kilku sekundach bylismy juz przy drzwiach wyjsciowych. - To teraz do domu?- spytalam, kiedy bylismy juz aucie.
- Tak- odpowiedzial wlaczajac radio, a ja sprawdzilam fona Przez chwile nie moglam uwierzyc, ze jest juz po 16. Nim sie obejrzalam, bylismy na miejscu. Justin caly czas sie szczerzył. Kiedy juz dojechalismy, wygramoliłam sie z auta i zapukalam do drzwi. Zdziwilam sie bo bylo otwarte. Popchnelam lekko drzwi i weszlam glebiej do srodka. Calkiem zdezorientowana wymacalam na scianie kontakt. Wlaczylam swiatlo i zaniemowilam.
- NIESPODZIANKAAA!!- wrzasnęli. Na razie nieogarniałam. Wszędzie były kolorowe balony, wstążki. Na samym środku wisiał wielki transparent z napisem "wszystkiego najlepszego, bella!" a pod spodem podpis Liama, Danielle, Nialla, Lou, Eleanor, Hazzy, Zayna, Justina, Cher, Charlie i Amy. Zaraz, zaraz. Jaki dzisiaj dzien? Za cholere nie moglam rozkminic dzisiejszej daty, wiec nie wykluczne ze dzisiaj faktycznie mam urodziny. Stałam tak nieruchomo obok Biebsa długą chwilę. Natłok myśli chwilowo utrudniał mi normalne funkcjonowanie, więc zaczelam sie dokladnie przygladac przyjaciołom. Charlie wyglądała niesamowicie. Miała na sobie śliczną sukienkę i nieziemskie buty. Amy za to miała na sobie równie piękną kiecke i wysokie, czarne szpilki. Cher była ubrana w różową, zwiewne cudo, a chłopcy byli w marynarkach i dżińsach lub ciemnych spodniach. Wszyscy wygladali tak elegancko, a ja przy nich poczulam sie troche tak no.. zwyczajnie. Chociaz z drugiej strony pasowalo mi to. Lubie szpilki ale wole na nie patrzec niz w nich chodzic. Szczegolnie jesli mam dzisiaj tanczyc.
- Ja... Ja, nie wiem co powiedziec! Dziekuje!- wykrzustilam w koncu. Szczerzac sie jak glupi do sera przytulilam Justina w ramach podziekowania.
- Wszystkiego najlepszego- szepnął. Nastepnie podeszlam do Nialla i po prostu wtulilam sie w niego. On odwzajemnil uscisk, a ja zdalam sobie sprawe, ze bede wdzieczna temu na górze do konca zycia za to, ze mam tak wspanialych przyjaciol.
- Sto lat, mała- powiedzial, a ja usmiechnelam sie pod nosem i zdziwilam sie sama sobie, ze nie przeszkadzało mi to, ze mnie tak nazwał. Potem byl Liam i Lou. Wyściskalam ich i podziekowalam, a oni zlozyli mi piekne zyczenia. Po nich byl Harry.
- Dziekuje ci- westchnelam i spojrzalam mu w oczy. Usmiechnal sie tak, ze moglam podziwiac jego dołeczki.
- Naprawde, nie ma za co..- oznajmil i skinął głową. Nagle we mnie.. we mnie coś pękło. Nie wiem jakim cudem ale stało sie. Nie potrafilam przejsc do dziewczyn, aby teraz to im podziekowac. Hazza odwrocil glowe w strone Lou mysląc, ze to juz koniec a ja zrobilam krok w jego strone. Nie pewnie, niesmialo a zarazem bardzo zachłannie przytulilam go. Czulam, ze jest zaskoczony bo przez pierwsze sekundy stał nieruchomo. Dopiero po chwili zdal sobie sprawe co sie wlasnie stalo. Wciagnal powietrze nosem po czym glosno je wypuscil. Poczulam jakby wlasnie odetchnal z ulga. Odwzajemnil uscisk, a ja wtulilam sie w niego. Byl taki cieply. Przez chwile odplynelam wsluchujac sie w bicie jego serca. Moglabym sluchac go codziennie po kilka godzin. Wystarczylo mi pare minut aby sie uzaleznic. Niestety w koncu musialam przerwac ten bajeczny moment bo poczulam, ze nie jestesmy tu sami. Wiem, ze nikt nam by nie przerwal uscisku bo wszyscy jakby razem z nami cieszyli sie z tej chwili, lecz ja poczulam sie niezrecznie. Chlopak zrozumial o co mi chodzi i wypuscil mnie ze swoich objec. Wykorzystalam chwile i przeszlam do kolejnej osoby bo teraz wiem, ze moglabym Harry'ego tulić bez konca.
- Zayn.. Wielkie dzieki za to wszystko- powiedzialam rozglądając sie dookoła. Uścisnęłam go. Po paru miłych sekundach wyswobodziłam sie z niego i spojrzalam mulatowi w oczy. Wszystkie chwile razem przemknęły mi przed oczami. Ciesze sie ze mam kogos takiego jak on. Jest moim ideałem. Zapominając o innych delikatnie musnęłam jego usta, a on pogłębił pocalunek. Kiedy w koncu odkleiliśmy się od siebie jeszcze raz wtulilam sie w Malika. Poczulam na sobie wzrok reszty.
- A wiec...- zaczął patrzac na mnie aby upewnic sie czy moze. Usmiechnelam sie i zlapalam go za reke.- Ja i Bella jestesmy razem.
- Hahahahahahah. Wygrałem dyche!- zaczal skakac po pokoju i wykonywac jakis przedziwny taniec Lou.
- Okej. Niech ci bedzie- powiedzial Niall wreczajac mu niechętnie banknot.
- Mowilem ze na urodzinach Belli powiedzą, że są razem! Trza sie też zalozyc bylo...- jęknął Liam.
- To wy... Wy wiedzieliscie?- spytalam zaskoczona. -
 No jasne, ze tak! Te usmiechy, spojrzenia...- odpowiedzial Harry.
- Nie jestes zly?- spytalam speszona.
- Oczywiscie ze nie..- oznajmil, podszedl do Zayna i polozyl mu reke na ramieniu.- Ale jak ja skrzywdzisz, to cie zabije- ostrzegl mulata z usmiechem na ustach. Ja sie tylko wyszczerzylam i podeszlam do dziewczyn.
- Hej. Jestem Eleanor. Dziewczyna Louis'a.- przedstawila sie sliczna brunetka, ktorej wczesniej jakos nie zauwazylam.
- Milo mi. Jestem Bella- powiedzialam podajac jej reke. Uscisnela moja dlon i serdecznie sie usmiechnela.
- Danielle. Dziewczyna Liama- przedstawila sie wybranka Li i podała mi rękę.
- Bella. Miło mi.- odpowiedziałam ściskając jej dłoń. Uśmiechnęłam sie jeszcze raz do nich po czym przeszłam do Charlie i Amy. Popatrzyłam się na nie, one na mnie i zaczęłyśmy równocześnie piszczeć
- Co wy tu robicie?!- wrzasnęłam tuląc je.
- Twój brat załatwił nam bilety na samolot. Przecież nie mogłyśmy przegapić twoich urodzin!- krzyknela Charlie.
- A co ze szkołą?!- spytalam chociaz malo mnie to obchodzilo.
 - Ogarnij! Przeciez od kilku dni sa juz wakacje!- odpowiedziala mi Amy.
 - Oj tam, oj tam! Wazne ze jestescie!- wydarłam sie całując je.
- Impreze czas zacząć!- krzyknął Louis i włączył muzyke na caly regulator. Podeszlam do stołu z przekąskami i piciem. "Naprawde sie postarali"- pomyslalam i nalałam sobie coli.
- Karaoke!- wrzasnął Niall i zaczal wybierac sobie piosenke.- Ktora laska ze mną zaspiewa "good time" Carly Rae Jepsen?- spytal.
- Ja moge!- odpowiedziala mu Cher. Blondyn podal jej mikrofon i zabrzmiala muzyka. Dziewczyna śmiało wziela mikrofon i zaczela gibac sie w rytm piosenke. Nie trudno sie domyslic ze Cher spiewala zwrotke Carly, a Horan tego gościa z owl city. Popijajac napoj przygladalam sie im z zachwytem. Oczywiscie kazdy spiewal razem z nimi bo wszyscy doskonale znali ten hit. Kiedy piosenka sie skonczyla zaczelismy gwizdac i klaskac.
 - Teraz my- szepnela mi do ucha Amy i pociagnela mnie i Charlie za reke na scene.- Poprosimy "pound the alarm".
- Juz sie robi- odpowiedzial jej Lou, wlaczyl utwor i podal nam mikrofony.
- Czilałt- powiedziala Amy probujac nas uspokoic.- Przeciez wiele razy ją spiewalysmy i nam swietnie szło- usmiechnela sie i puscila nam oczko, lecz po chwili przestala sie tak szczerzyc bo spostrzegla ze dalej jestesmy tak jak wczesniej przerazone.- Oh, oh, oh, come fill my glass up a little more. We bout to get up, and burn this floor...- zaczela, a my sie troche wyluzowalysmy i zaczelysmy poruszac biodrami w rytm muzyki. Ja jednak przystopowalam bo zdalam sobie sprawe... ze zaraz bede rapowac.
***
Wielkie "PRZEPRASZAM" za to ze tak dlugo nie dodawalam. Mysle, ze ta notka jest tak długa, że mi wybaczycie ;') Mial byc ten next jeszcze dluzszy ale w ostatniej chwili zawahalam sie co do pewnego wątku, ktory mialam zamiar tu umiescic. Dziękuje Wam bardzo za 14 komentarzy w poprzednim rozdziale ♥ ! Nawet nie marzyłam o aż tylu komentarzach, skarby wy moje ;* Na koniec proponuje taki uklad; rozdzial '11' i 11 komentarzy, rozdzial '12' i 12 komentarzy itd. Kumacie? (: Licze, ze dacie rade. Do nastepnego ♥ !

środa, 15 sierpnia 2012

#2 imagin "od nienawiści do miłości jeden krok" cz.2

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
[I.T.K]- Imie Twojej Kumpeli
                                             ~*~    
-Okej. Hmmm...- zamyslil sie.- Zrob fikolki!
- Aaa ile ich ma byc?- spytalas zaskoczona takim pomyslem Horana.
- Dziesiec.
- Mowy nie ma! Trzy max.
- Osiem.
- Trzy.
- Piec.
- Trzy.
- Dobra. Wygralas.
- Ale bez zadnych zdjec!- powiedzialas surowym tonem i zaczelas przewracac sie trzy razy do przodu. Poszlo Ci calkiem sprawnie. Myslalas, ze bedzie gorzej.
- No, niezle!- krzyknal Liam.
- Taaaaa. Teraz ja- oznajmilas i wzielas do reki szklana butelke. Wypadlo na Zayna.- Jestes zakochany?
- Tak- odpowiedzial szybko, wzial frugo i zakrecil. Poczulas uklucie w sercu. Teraz to juz wiedzialas, ze on nie jest Ci obojetny. Musialas dowiedziec sie kim ona jest i jakos pogodzic sie z tym. Chociaz w glebi duszy jednak liczylas, ze to Ciebie darzy tym niezwyklym uczuciem.
- Oooo! Harry!- wykrzyknal na glos zafascynowany Niall.
- Zadanie- odpowiedzial lokowaty nie czekajac az Zayn zada mu podstawowe pytanie. Mulat bez chwili namyslu przysunal sie do zielonookiego i szepnal mu krotkie polecenie ma ucho. Ten sie tylko usmiechnal, wstal z podlogi, podszedl do Ciebie i szybko wzial na rece.
- Co. Ty. Robisz?!!- wrzasnelas na caly dom.- Puszczaj. Jestem ciezka..
- Po pierwsze. Zamierzam wrzucic cie do basenu. Po drugie. Wcale nie jestes ciezka!
- Taaaa.. Wszystkim wciskasz taki kit?- spytalas zazenowana.
- Cicho siedz- powiedzial jakby lekko zly, ze wogole moglas tak pomyslec.
- Grozisz mi?- odpowiedzialas, lecz nie dostalas odpowiedzi. Styles z wielkim bananem na twarzy wrzucil Cie do basenu. Do zimnego, mokrego basenu. Chlopcy zaczeli sie smiac, a Ty probowalas ogarnac na glowie to cos, co zostalo z Twojej starannie ulozonej fryzury. "Olac to!"- pomyslalas i szybko wyszlas z wody. W myslach skarcilas siebie za ubranie granatowej bluzki z cienkiego materialu, ktora teraz przeswitywala i przykleila sie do Twojego ciala. Mialas nadzieje, ze Twoje dosc dlugie wlosy zakryja stanik. Mylilas sie. Wszystko bylo widac jak na dloni.
- Woooow. Staaaaary. To byl jeden z najlepszych pomyslow w Twoim zyciu- powiedzial jakby zahipnotyzowany Harry, ktory patrzyl sie caly czas na to co wlosy nie mogly zakryc.
- Ogarnij sie zboczencu- krzyknelas udajac, ze sie boisz. Podeszlas powoli do chlopaka i bez slowa go przytulilas. Kiedy po paru sekundach go puscilas byl caly mokry. Stanelas na palcach, podciagnelas koszulke i wycisnelas material na glowe Hazzy.
- No nie- zajeczal lapiac sie za wilgotna glowe.- Teraz to przegielas, bejbe!- powiedzial po czym objal Cie w pasie i podniosl tak, ze nie dosiegalas juz ziemi. Uscisnal Cie tak mocno, ze nie mialas sie szansy wyrwac, wiec przykleilas sie do niego. Po chwili nastolatek puscil Cie z nadzieja, ze chlupniesz do woda.
- Albo razem albo wogole- szepnelas z chytrym usmiechem i z calej sily przechylilas sie do tylu. Styles stracil rownowage i wywalil sie razem z Toba do wody. Kiedy ju byliscie w wodzie Hazza nic nie powiedzial tylko usmiechnal sie znaczaco do Ciebie i wyszedl z wody. Ty wiedzialas co robic. Podplynelas jak gdyby nigdy nic do Horana, ktory smial sie i moczyl nogi w basenie. Nie czekajac dlugo chwycilas go za nie i wciagnelas do wody. Poszlo Ci to sprawnie bo blondyn niczego sie nie spodziewal.
- Ej! Teraz jestem caly mokry!- pisnal jak mala dziewczynka.
- No co Ty nie powiesz?- odpowiedzialas zaskoczona.- Nie gadaj tylko lepiej pomoz!- szepnelas. Nagle uslyszalas jak ktos z hukiem wsakuje do basenu. No tak. Styles wrzucil Louisa. Sadzac po wczesniejszych okrzykach typu "No! Jimmy protested!", Harry musial sie z nim niezle nameczyc.
- Chodz!- krzyknal zielonooki wyciagajac Nialla z basenu. Gdy juz mu sie to udalo blondynek zlapal Zayna za rece, a Harry za nogi.
- I raaaaaaz- wrzeszczeli rownoczesne kolyszac mulatem tak, ze raz byl nad woda, a raz szural koszulka o ziemie.- Dwaaaaa..
- Blagam, nieeee!!- jeczal Malik.
- Trzy!- chlup. Chlopak byl w wodzie. Niall i Harry tez wskoczyli tyle, ze krzyczac "na bombeeeee!".
- Wreszcie wszyscy w wodzie- oznajmilas uradowana i zanurkowalas. Nagle poczulas jak ktos obejmuje Cie w talii i przyciaga do siebie. Nie wiedzialas czego sie spodziewac, wiec po prostu stalas tak w objeciach nieznajomego. Po chwili poczulas jak chlopak sklada na Twoich ustach delikatny, pelen uczucia pocalunek. Nie trwal on dlugo bo zabraklo Wam powietrza. Szybko wyplynelas aby troche poodychac i rozejrzec sie wokolo. Kiedy juz sie wynurzylas, Zayn i Niall grali w siatke, a Lou i Harry stawali na rekach.
- Chwila! A gdzie Liam? Chyba jego tez wypadloby wrzucic!- krzyknelas zawiedziona, ze nie wpadlas na zaden trop tego kto tak niesamowicie calowal.
- O nie! Kto mnie wrzuci nie dostanie pizzy!- odpowiedzial Ci Payne.
- Pizzaaaaaaa!- wrzasnal Niall i jak oparzony wyszedl niemal wybiegl z wody.
- Tak szczerze to radze wam tez juz wychodzic z wody, bo moze dla was juz nie starczyc- powiedzial Liam. Podzialalo. Zerwalisce sie i juz po chwili byliscie w salonie.
- Ale moze najpierw sie przebierzecie!?- zaproponowal tato zespołu kierujac sie do Nialla, ktoy juz sobie nakladal kawalek pizzy.
- Racja- przyznal Louis i udal sie na gore. Wszyscy poszli za nim.
- Myslisz, ze ciebie to nie dotyczy?- spytal Liam, kiedy zostaliscie sami w pomieszczeniu.
- Ale ja nie mam ciuchow na zmiane- powiedzialas oczywistym tonem.
- To popros ktoregos z chlopcow. Na pewno ktorys da ci suche ubrania- odpowiedzial,a Ty niepewnym krokiem udalas sie na gore i zapukalas do pierwszego lepszego pokoju.
- Hej.. Moge pozyczyc jakies ciuchy?- spytalas wchodzac do pokoju.
- Jasne- odpowiedzial Ci Zayn, ktory stal przed Tobą bez koszulki.- Moze byc ten t-shirt i.. hmm.. te spodnie?- spytal pokazujac Ci ubrania.
- Tak. Dzieki. Moglabym tez skorzystac z lazienki?
- Nie ma sprawy- rzucil i ubral czerwona bluzke choc liczylas, ze da Ci sie troche dluzej nacieszyc tamtym zacnym widokiem. Troche zawiedziona weszlas do toalety. Szybko zrzucilas z siebie mokre ciuchy. Zadrźalas z zimna i narzucilas na siebie koszulke przesiesiaknieta zapachem Zayna. Zaciagnelas sie nim i ubralas jego spodnie. Byly na Ciebie za duze i z trudem trzymaly Ci sie na tylku. Przeczesalas palcami wlosy ulozylas je. Po niecalym kwadransie wyszlas z toalety.
- Chodz bo nam wszystkie pizze zjedza- powiedzial usmiechniety mulat. Kiwnelas glowa na znak, ze sie z nim zgadzasz i zbieglas na dol po schodach. Ujrzalas chlopcow siedzacych na kanapie.
- Teraz mozecie jesc- oznajmil patrzacy na Was Liam, a reszta zespolu rzucila sie na jedzenie. Podciagajac spodnie dopchalas sie do jakiegos wolnego miejsca. Wzielas sobie kawalek pizzy i zaczelas jesc.
- To co ogladamy?- spytalas, gdy skonczyliscie posilek.
- Moze "Projekt-X"?- odpowiedzial Ci Louis i zaczal grzebac w szafce. Po dobrych paru minutach znalazl plyte i rozpoczal sie seans.
- A popcorn?!- wrzasnal Niall i pedem pobiegl do kuchni. Bylas tak najedzona, ze myslalas, ze pekniesz, jednak gdy Horan wrocil z dwiema ogromnymi miskami jedzenia zmienilas nastawienie. Przez caly film ukradkiem patrzylas na Zayna, lecz ten byl calkowicie skupiony na filmie. Czasami tylko wymienilas usmiechy z Harrym i uwagi natemat "Projektu-X" z Liamem. Po niecalych dwoch godzinach seans sie skonczyl. Zaczelas pomagac blondynowi ogarniac balagan kiedy zadzwonil dzwonek do drzwi.
- Otworze!- krzyknal Zayn i szybko podbiegl do drzwi. Horan sprzatal resztki popcornu z dywanu i kanapy, a Ty mu pomagalas, lecz teraz bylas ciekawa kto taki dzwoni do drzwi.
- Hej misiek!- uslyszalas. Po tym jakas dziewczyna rzucila sie na mulata i zaczela namietnie go calowac. Z trudem powstrzymywalas lzy.- Idziemy?- spytala.
- Chlopaki, wychodze z Perrie! Bede wieczorem- oznajmil Malik.
- Albo jutro- rzucil Lou po czym wszyscy wybuchneli smiechem. Ty tez sie mimowolnie usmiechnelas. Po chwili uslyszalas jak para odjezdza samochodem.
- Kto to byl?- spytas jak gdyby nigdy nic.
- Aaa, laska Zayna- odpowiedzial Harry niosac miski do zmywarki.
- Aha. Nie wiedzialam, ze ma dziewczyne..- powiedzialas i poczulas jak zalamuje Ci sie glos.
- Od niedawna... Jest spoko- oznajmil Louis zjadajac z podlogi popcorn.
- Ja sie juz bede zbierac...- powiedzialas biorac swoja torbe..- Dzieki za dzisiaj.
- Juz idziesz?! Po co! Przeciez mozesz zostac na noc!- zaproponowal Liam.
- Dzieki, ale ja na serio musze wracac- odpowiedzialas ubierajac buty.- Pa- powiedzialas wybiegajac z ich domu. Bieglas najszybciej jak umialas. Nie chcialas aby ktorys z chlopcow Cię dogonił.
*miesiąc później*
- Naprawde nie wiem po co tam idziemy...- powiedzialas stojac przed wejsciem do wesolego miasteczka.
- Daj spokój! Będzie fajnie!- zapewniła Cię Twoja kumpela.
- Alee..- jęknęłaś.
- Zadnego ale! Chodźmy na rollercoaster!- wykrzyknęła i pociągnęła Cię za rękę w strone kasy.- Jeden ulgowy i jeden normalny poprosze- powiedziała [I.T.K], a Ty zaczelas sie zastanawiac czemu ona poprosila o jeden bilet normalny. Przeciez, nie jestescie jeszcze pelnoletnie... Po kilkunastu sekundach olalas to i zaczelas rozgladac sie dookola. Wesole miasteczko bylo ogromne. Diabelski mlyn, dom strachow, rollercoaster... Zamyslona udalas sie w strone kumpeli.
- No wreszcie jestes!- krzyknela Twoja kumpela. Chwilowo patrzylas na nia, a potem przenioslas wzrok na chlopaka stojacego obok niej.
- Ha.. Harry?- spytalas zdziwiona.
- [T.I]!- wrzasnal, objal w pasie i obkrecil wokol wlasnej osi.
- No to ja was zostawiam samych. Tu masz bilety- zwrocila sie do Stylesa.
- Ale o co..- spytalas zaskoczona.
- Bawcie sie dobrze!- przerwala Ci [I.T.K] i udala sie w strone stoiska z wata cukrowa.
- Idziemy na rolleroaster?- spytal chlopak.
- Szczerze mowiac to sie troche boje...- odpowiedzialas.
- Spokojnie. Bede obok ciebie- pocieszyl Cie z usmiechem na twarzy.
- W takim razie... Zgadzam sie- powiedzialas i udaliscie sie w strone kolejki. Harry pokazal facetowi bilety i po chwili siedzieliscie juz w wagonie. W koncu ruszylo, a Ty scisnelas reke Hazzy.
 - Wiesz.. Musze Ci cos powiedziec..- oznajmił.
- Okej. Byle szybko- odpowiedzialas i rozejrzalas sie wokolo. Najpierw wjezdzaliscie na szczyt, a potem z cala moca w dol. Wlasnie dojezdzaliscie na gore, kiedy uslyszalas szept chlopaka.
- Kocham cie- szepnal. Zatkało Cie. Nawet przestalas sie bac tego rollercoaster'a, lecz dalej sciskalas reke Stylesa. No tak. W koncu wszystko zaczelo sie ukladac w logiczna calosc. Nawet nie zauwazylas kiedy kolejka sie zatrzymala i trzeba bylo wysiadac.- Sluchaj ja wiem, ze nie czujesz tego co ja..- zaczal ale Ty nie dalas mu skonczyc. Zamknelas mu usta pocalunkiem. Na poczatku widac, ze Harry byl zaskoczony, lecz potem poglebil calus i czulas jak sie przy nim usmiecha.
 - A wiec wiem juz kto tak niesamowicie caluje..- powiedzialas, a chlopak sie speszyl.- Kocham cię, Harry- powiedziałaś wtulając sie w niego.
***
I jest cz.2! Długo mi się pisało, oj nie powiem... Ale ważne, że jest! (: Rozdział 12 jest już w połowie, więc jest szansa, że niedługo zostanie dodany. Nie zdążyłam jeszcze podziękować za aż 14 (!) komentarzy w rozdziale 11. A więc... DZIĘKUJE ♥ Mam nadzieje, że w następnych rozdziałach będzie ich jeszcze więcej i, że nie zapomnicie skomentować tego imagina. W poprzednim były tylko 2 komentarze ; / Liczyłam na więcej, ale są wakacje i pewnie część wyjechała. Ale ci co są w domach i mają dostęp do netu to PROSZĘ O SKOMENTOWANIE TEGO IMAGINA ♥ Będę wdzięczna za każdy komentarz i możliwe też, że następny rozdział pojawi się szybciej, bo (jak wiecie) komentarze dają powera! Buziaki ♥

niedziela, 29 lipca 2012

ważne!

Jeszcze jedna sprawa. Na telefonie miałam liste osób, które chcą być informowane, ale fon będą mi resetować i już nie odzyskam tej listy ;C Wiec proszę piszcie w komentarzach nicki do twittera, a będziecie informowani! <3

#1 imagin "od nienawiści do miłości jeden krok" cz.1

                           ~ TAKI REWANŻ ♥  ~
Klęcząc szukałaś na półce najnowszej płyty Justina Biebera. Nie byłaś Belieberką., lecz podziwiałaś go i lubiłaś jego muzykę. Kobieta, która pracuje w tym sklepie powiedziała, że ten krążek powinien właśnie tu być, lecz Ty nie mogłaś go znaleźć. Przeszukałaś już prawie wszystkie półki na tej ścianie. Została Ci tylko jedna. Lekko zdyszana popatrzyłaś na Madonne i odstawiłaś jej płyte na bok. Następnie była płyta One Direction. Pięciu uśmiechniętych chłopców położyłaś na królowe popu. Teraz stanęłaś twarzą w twarz z uroczym blondynem. Potem z gościem z lokami i chłopakiem w koszulce w paski. Na końcu był mężczyzna, który przykuł Twoją uwagę. Przyjrzałaś mu się dłużej i zauważyłaś mały autograf w prawym donym rogu.
- Liam- przeczytałaś na głos. Zamyślona odłożyłaś płyte z jego zdjęciem na ziemie. Ostatni był brunet z mocno nażelowanymi włosami. Minęła dłuższa chwila zanim skończyłaś mu się przyglądać. Chociaż ich nie kojarzyłaś każdy z nich Cię zaintrygował oraz ujął swoją niezwykłą urodą. Wzięłaś do ręki krążek z mulatem, a Twoim oczom ukazał się Jus. "No, wreszcie!"- pomyślałaś. Wpatrując się w kanadyjczyka poczułaś jak ktoś wyrywa Ci z ręki płytę chłopaka należącego do zespołu.
- Kupujesz?- spytał ciepły, męski głos. Nie czekając na odpowiedz usłyszałaś jak zaczyna coś pisać po okładce.
- Jeśli zniczysz to płacisz- powiedziałaś nie odwracając się. Położyłaś sobie "believe" na kolanach, a resztę płyt poukładałaś na miejsce. Dumna z siebie wstałaś i odwróciłas sie.
- Masz- szepnął uśmiechniety chłopak w czapce i czarnych okularach marki ray-ban.
- Nie, dzięki- odpowiedziałaś biorąc od niego krążek.- Nie mam zamiaru jej kupować...- oznajmiłaś mu. Popatrzyłaś się na okładke i zatkało Cię. W prawym dolnym rogu był ledwo widoczny autograf, lecz obok chłopaka był świeży i większy podpis. Patrzyłaś się to na płyte, to na nastolatka stojącego przed Tobą. Po dłuższych chwili dotarło do Ciebie kim on jest.
-Aaa. Nie kupujesz?- spytał lekko zdziwiony.- A może jednak?- zachęcał cię swoim najlepszym uśmiechem.
- Nie, dziękuje!- podniosłaś głos.- Jak widzisz wole Justina.
- Na pewno?- spytał zaskoczony i dalej próbował Cię bajerować tym uśmiechem. Zaczynał Ci działać na nerwy.
- Trochę kultury, człowieku- powiedziałaś patrząc na niego z litością i skierowałaś się w strone kasy. Nagle poczułaś ciepłe dłonie na swoich biodrach.
- Może dałabyś mi swój numer?- szepnął Ci wprost do ucha.
- Nie daje numeru byle komu- prychnęłaś.
- Ooooo- usłyszałaś krzyki, śmiechy i głośne klaskanie. Wyrwałaś się z jego uścisku i ujrzałaś czterech chłopców. Domyśliłaś się, ze właśnie przed Tobą stoi całe One Direction.
- A cie pojechała!- krzyknął Harry i zaczął zwijać się ze śmiechu.
- Pierwsza laska, która nie dała ci się zbajerować!- wrzasnął blondyn.
- Szacun!- powiedział Liam, na co ty lekko się uśmiechnęłaś i kręcąc głową udałaś się w strone kasy.
- Hej, poczekaj!- krzyknął za Tobą mulat.- Może dasz się zaprosić na pizze?
- Z tobą?!- spytałaś rozbawiona.
- Z nami- powiedzieli czterej chłopcy.
- Hmmmm- zamyśliłaś się.- Może być.
- Super!- wykrzyknął niebieskooki- A może zdradzisz nam swoje imię?
- [T.I]- przestawiłaś sie.
- Śliczne imię. Ja jestem Harry, to jest Niall, Liam, Louis i twój wielbiciel Zayn- odpowiedział lokowaty.
- Skoro już wszystkich znasz, to chodźmy!- powiedział chłopak w koszulce w paski. Kilka minut później siedziałaś już w ich czarnym aucie.
- Gdzie jedziemy? -spytałaś w połowie drogi.
- Ja proponuje abyśmy jechali do nas. Zamówimy pizze i oglądniemy coś fajnego- zaproponował Liam.
- No nie wiem. Sama w domu z pięcioma facetami?
- Przecież nic ci nie zrobimy- powiedział Harry, a po chwili uśmiechnął się tajemniczo i zaczął dziwnie poruszać brwiami.
- Przypomnijcie mi prosze... Jaki jest numer na policje?- spytałaś lekko zaniepokojona. Chłopcy tylko wybuchli śmiechem, a ty zdezorientowana dołączyłaś do nich.
- Jesteśmy!- oznajmił kierowca (Louis). Po chwili byliście już w środku wielkiej willi. Chłopcy ściągneli buty, położyli je pod lustrem i bluzy, które zawiesili na wieszaku. Szybko poszłaś w ich ślady.
- To jaka chcecie pizze?- spytał Niall czytajac nam oferte jednej z pizzerii.
- Moze dwie hawajskie, dwie z miesem i trzecia to moze... hmm.. z warzywami?- zaproponował lokowaty, a blondyn od razu przeczytał nam nazwy pizzy, które chciał zielonooki.
- To co oglądamy?- spytałaś patrząc na zespół.
- Może póki nie ma pizzy zagramy w butelke?- spytał Nialler zamawiając jedzienie.- Nie. To nie do pani...- powiedział przechodząc do innego pokoju.
- Jestem za!- wykrzyczał Harry i natychmiast pobiegł po butelke. Po kilku sekundach wrócił, trzymając w ręce małą butelkę od frugo.
- Ja też się zgadzam!- wrzasnął Zayn i usiadł na podłodze w salonie. Wszyscy szybko dołączyli do niego i siedzieliśmy teraz w kółku.
- Zaczynam!- krzyknął Niall siadając obok Ciebie. Popatrzyłaś się na mulata siedzącego na przeciwko Ciebie. Nie darzyłaś go wielką sympatią, ale podobał Ci się. Zmierzyłaś go wzrokiem po czym popatrzyłaś na jego twarz. Kilkudniowy zarost dodawał mu męskości, a starannie ułożone włosy idealnie komponowały sie z całym jego strojem. Chłopak gwałtownie odwrócił wzrok i siedzieliście tak wpatrzeni w siebie. Na dobrych kilka sekund zatraciłaś się w jego czekoladowych oczach. Szybko jedank się opamiętałaś i wróciłas na ziemie.
- Okej. [T.I], pytanie czy zadanie?- spytał blondyn.
- Zadanie- odpowiedziałaś bez chwili namysłu, jednak po kilku chwilach zdałaś sobie sprawe co powiedziałaś.

***
Wiem, że krótki i wiem, że mógłby być lepszy. Przepraszam, ale miałam tylko kilka dni, na to aby coś dodać. Teraz jade nad morze z rodzicami. Znowu nie będzie mnie dwa tygodnie, ale będe miała wiecej luzu niz na kolonii, wiec na pewno cos napisze. Postaram się dokonczyc 11 rozdział. Jak było na koloni (a było niesamowicie ♥) napisze Wam następnym razem. Teraz tylko dwa pytania. Podoba się? Mam pisać imaginy czy zostać przy opowiadaniu?

poniedziałek, 9 lipca 2012

rozdział 10 ♥

Obrocilam glowe z nadzieje, ze ujrze spiacego Zayna jedank jego w moim pokoju nie bylo. Domyslilam sie, ze pewnie juz sie obudzil i siedzi na dole. Szybko wstalam. Chcialam sie z nim przywitac poki jeszcze chlopcy spali. Przetarlam oczy i glosno ziewnelam. Otworzylam drzwi od mojego pokoju i ujrzalam oburzonego blondynka.
- Bella! Czy to ty zabralas mi pianke do golenia?!- spytal strasznie zdenerwowany. Noramlnie, jakby to byla sprawa zycia i smierci.
- Czlowieku, czy ty siebie slyszysz? Po co mi twoja pianka do golenia?!- odpowiedzialam i zeszlam na dol.
- Znalazlem tą twoja zgube!- schodzac na dol uslyszalam glos Liama. Zobaczylam jak chlopcy jedza sniadanie. Byli juz ubrani i ogarnieci. Mialam sie wrocic na gore aby tez sie doprowadzic do jakiegos przyzwoitego stanu, ale zaburczalo mi w brzuchu i najpierw postanowilam wszamac platki.
- Hej!- przywitalam sie i wyciagnelam miske z górnej szafki. Katem oka spojrzalam na Zayna. Caly czas patrzyl sie na mnie i przygryzal dolna warge.
- Siema!- odpowiedzial mi Lou. Nalalam sobie mleka i wsypalam duuuuuuzo platkow. Liama nie bylo w poblizu wiec postanowilam zjesc lyżką śniadanie.  Usiadlam na krzesle i wypełniłam moje usta miodowymi kulkami. Nagle uslyszalam dzwonek do drzwi. Daddy direction i Nialler z hukiem zeszli po schodach. Nawet na mnie nie spojrzeli. Moze i dobrze bo moglam w spokoju dokonczyc moje płatki. Reszta chlopcow zerwala sie jak oparzona, a ja nie wiedzac o co chodzi, wiec spokojnie przeżuwałam śniadanie. W koncu po krotej bitwie, drzwi tajemniczemu gosciowi otworzyl Hazza.
- Czesc Justin!- uslyszalam.
- Hej! - powiedzial Jus Bieber i wszedl do srodka. Po tych slowach zaczelam sie krztusic. Kaszlalam i ze lzami w oczach klepalam sie w klatke piersiowa. Duszac sie pobieglam do gory. Kiedy pokonalam juz schody z glosnym hukiem wyrżnęłam na ziemie. Nie patrzac na chlopakow, dalej kaszląc, na czworaka doczolgalam sie do mojego pokoju. Próbujac sie jeszcze klepac w plecy weszlam do lazienki. Umylam zeby, rozczesalam wlosy i nalozylam lekki makijaż. Staralam sie wybrac tez jakies fajne ciuchy. Ubralam taki zestaw. Niesmialo zeszlam na dol. Nie patrzac na nich wzielam szklanke i nalalam sobie soku. Wzielam łyk. Nagle ktos od tylu klepnal mnie w ramie.
- Zyjesz?- spytal Jus. Tak mnie przestraszyl ze... znowu sie zakrztusilam.
- Ledwo...- wydukalam ze łzami w oczach. Chłopak zaczal mnie klepac w plecy. Slyszalam jak Niall sie ze mnie smieje.- To nie jest smieszne!- krzyknelam kaszląc. Po chwili jednak sama parsknelam smiechem. Nagle uslyszalam jak dzwoni mi telefon. Zabrzmialo "this is love". Szukajac fona zaczelam nieswiadomie spiewac. Kiedy go w koncu znalazlam szybko odebralam.
- Hej Bells!
- Hej Amy!
- Czekaj dołącze Charlie....
- Hej wam!- przywitala nas Lottie.
- Czesc Charlotte!- przywitalam ja.
- Wiesz, ze nie lubie jak tak do mnie mowisz!- oburzyla sie.
- Okej, okej. Co tam u ciebie?- zmieniła temat Amy.
- No spoko. Sorry, ale nie moge gadac. Mamy goscia...- spojrzalam na Justina, ktory caly czas sie na mnie patrzyl.
- Kogo?- spytala podekscytowana Amy.
- Nie moge powiedziec bo Charlie moze tego nie przezyc...
- Charlie? Jak tam? Żyjesz?
- Tracimy ją!- krzyknelam i po chwili razem z Amy wybuchnelysmy smiechem.
- No przeciez zyje!!- wykrzyczala szesnastolatka.
- To spoko- odpowiedziala jak gdyby nic blondynka.
- Heeey! Belieberko! Powiesz cos?
- Czy on... tam stoi kolo ciebie?
- Tak. Stoje- odpowiedzial jej Jus zabierajac mi telefon.
- Idioto! Teraz to ona nam juz calkiem zejdzie...- wykrzyczala rozbawiona i lekko zmartwiona Amy.
- Charlie? Jestes tam?- spytal Bieber, ponownie wyrywajac mi fona.
- Tak, jestem- wydukała jego najwierniejsza fanka.
- To moze juz konczmy... Niech nam Charlotte troche ochłonie. Zadzwonie jeszcze jutro, okej? Aha. Jeszcze cos. Justin, jak nam sie dziewczyna przez ciebie zawiesi to nie ręcze za siebie...- powiedziala Amy i sie rozlaczyla. Ja tez nacisnelam czerwona sluchawke.
- Widze ze twoja kumpela jest moja fanka...- zagadnal chlopak torując mi droge.
- Łał! Spostrzegawczy jestes!- odpowiedzialam przewracajac oczami. Odpychnelam go aby moc przejsc i usiadlam obok Zayna.- Tooo... W jakim celu do nas przyszles? A tak w ogole jestem Bella- powiedzialam lekko speszona, ze dopiero teraz mu sie przedstawilam.
- Przyjechalem bo mamy z Harrym, Niallem, Liamem...- przerwal aby nabrac oddech.- ... Louisem i Zaynem nagrac wspolna piosenke. A ja jestem Justin, miło mi- przedstawił sie. Chłopcy zaczeli omawiac szczegóły, takie jak o czym bedzie ten utwor oraz jak bedzie sie nazywal. Nie mieli pomyslu wiec zapronponowalam burze mozgow. Niall sie upieral aby piosenke nazwac "potatoes", zas inni rzucali nawet fajne tytuly, lecz po chwili zdawalismy sobie sprawe, ze juz sa takie piosenki. Skoro wszyscy rzucali swoje pomysly to ja tez wypalilam: "boom". Chlopcom tak sie to spodobalo, ze postanowili wlasnie tak nazwac swoja piosenke. Bylam zaskoczona, ze wybrali akurat taki tytul ale nie protestowalam. Rozmawialismy i wyglupialismy sie kilka godzin. Zachcialo mi sie jesc, wiec poszlam do kuchni po jakies ciastka. Kiedy wyciagalam je z szafki, uslyszalam jak ktos szepcze mi do ucha.
- Napisz- tym kims byl Justin. Po tych slowach polozyl kartke z ciagiem cyfr na blacie. Potem oznajmil chlopcom, ze juz sie musi zbierac. Pozegnal sie z nimi i ze mna, wsiadl do swojego wypasionego auta i odjechal.
- Nie moge w to uwierzyc- powiedzial Nialler. Wygladalo jakby byl w 7 niebie.
- Jestes belieberka?- spytalam zaskoczona ale opuero po chwili skapnelam sie co powiedzialam. Chlopcy wybuchli smiechem, a blondyn strzelil focha.
- Ide spac- oznajmil nam.
- No wes sie nie obrazaj!- powiedzialam i przytulilam go od tylu.
- Nie no. Mi na serio chce sie spać- odpowiedzial z usmiechem i udal sie na gore.
- Ja tez chyba juz pojde spac- jeknelam ziewajac. Wstalam z kanapy i pognalam za Niallem.
- Dobranoc- szepnal do mnie, a ja odpowiedzialam cieplym usmiechem. Zamknelam drzwi i sciagnelam ubrania. Narzucilam na siebie za duza koszulke, ktora robila za pizame. Nagle uslyszalam dzwiek mojego telefonu. Dostalam esa. "Co powiesz na kino, jutro? Jus". Szybko wystukalam: "Skad masz moj numer? :o". Odpowiedz dostalam niemal natychmiast: "Wiesz... Chcieć znaczy móc :)". Napisalam: "Aha ;d. Ok. Kino moze byc". Po chwili dostalam sms z odpowiedzia: "Przyjade po ciebie o 14". Odpisalam: "Spoko. Zasypiam. Dobranoc". Zablokowalam telefon i polozylam glowe na poduszce. Momentalnie zasnelam.
*Nastepnego dnia*
Obudzila mnie zabawa moimi włosami.
- Eeeeej- powiedzialam zaspana.
- Przepraszam. Nie chcialem cie obudzic- odpowiedzial czule Zayn. Ten glos poznalabym wszedzie.
- Tobie pozwalam- wyszeptalam usmiechnieta.- Gdzie chlopcy?
- Pojechali na zakupy. Niall znowu umieral z glodu...- oznajmil mi i zasmial sie cicho.- Co chcesz na sniadanie?
- A co masz?- odpowiedzialam pytaniem
- Zostalo jeszcze kilka jajek... Zrobie nam jajecznice- wykrzyczal uradowany swoim pomyslem.
- Omomomom. To ja sie ide tylko ogarnac bo wygladam strasznie, a potem ci pomoge.
- Wygladasz pieknie- szepnal mi czule do ucha.
- Ja tam swoje wiem.- powiedzialam stanowczo. Zayn tylko z niedowierzeniem pokrecil glowa i zszedl na dol. Ja natomiast poszlam do lazienki. Umylam zeby i buzie. Nalozylam lekki podklad. Rozczesalam wlosy i nie przebierajac sie żwawo zeszlam na dol.
- Gotowe- powiadomil mnie mulat i zalozyl mi spora porcje jajecznicy. Podziekowalam i zaczelam jesc.
- Pycha!- krzyknelam. Chlopak sie tylko usmiechanal i zaczal tez pałaszować swoje sniadanie. Po dziesieciu minutach talerze byly puste.
- To ja w zamian pozmywam.- powiedzialam, wzielam naczynia i wsadzilam do zlewu. Umylam je dokladnie, wytarlam i odstawilam na swoje miejsce.- Przez ciebie znowu przytyje- burknęłam oburzona, wycierajac rece w ścierke. Pomasowalam swoj za duzy brzuch i poczulam oddech Malika przy uchu. Zaczal calowac mnie po szyi. Usmiechalam sie tylko bo bylo to calkiem przyjemne. Nastepne zaczal muskac swoimi ustami moje ramiona, rece. Ja za to sie odwrocilam i pocalowalam go namietnie w usta. Odwzajemnil pocalunek. Powoli i czule. Zlapal reka moje udo, a mi sie zapalila czerwona lapka. Oderwalam sie niechetnie od niego.
- Ide sie ubrac- oznajmilam i szybko pobieglam na gore.
*Oczami Zayna*
Patrzylem jak Bella wchodzi po schodach. Nie widzialem potrzeby aby sie przebierala. Nagle uslyszalem dzwonek do drzwi. Nacisnalem klamke i ujrzalem Justina.
- Hej!- przywital sie.
- Yyy... Czesc. Wchodz.- powiedzialem zamykajac drzwi. Zerkajac na Biebera, ktory juz zdazyl usiasc na kanapie, wszedlem na gore. Zapukalem do pokoju Belli. Uslyszalem glosne "prosze".
- Ej, co tu robi Bieber?- spytalem ja.
- Juz ta godzina?! Aaaaaaaa- wrzasnela i szybko zaczela ubierac TO. Nie wzięła jednak z czapki i plecaka.- Ide z nim do kina.
- Musisz?- powiedzialem blagalnym glosem.
- To juz nawet nie moge isc do kina?
- Mozesz ale... Ja widze jak ten pajac sie na ciebie patrzy... Zazdrosny jestem!- wypaliłem. Ann tylko sie zarumieniła i slodko usmiechnela.
- Bede wieczorem- szepnela mi do ucha i dała slodkiego buziaka.
*Oczami Belli*
Widac ze Zayn chcial jeszcze kilka całusow. Jak kocha to poczeka!
- Mozemy isc- oznajmilam do Justina, ktory na moj widok odruchowo wstal z sofy.
- A nie przywitasz sie?- spytal z bananem na twarzy. Przytulilam go.- Tak lepiej. Slicznie wygladasz- szepnal i udal sie w strone drzwi. Zauwazylam Zayn'a, ktory schodzil po schodach. Byl troche wkurzony. Ruszajac ustami, bez glosu powiedzial: "No! Jimmy protested!". Usmiechnelam sie tylko i, gdy Jus nie widzial poslalam mu buziaka. Po kilku minutach byliśmy w drodze do kina. Kiedy dojechalismy okazało się, że kino jest zamknięte z powodu remontu.
- Przepraszam... Ja na serio nie wiedziałam!- zaczął się tłumaczyć.
- Daj spokój- powiedziałam rozbawiona zakłopotaniem Justina.
- To może pojedziemy do mnie? Mam nawet sporą kolekcje filmów.
- Spoko- zgodziłam się bez wahania. Nagle poczułam krople deszczu na moim nosie.
- Zbierajmy się już.- oznajmił wycierając mój nos. Niebo się zachmurzyło i zaczęło padać. Zagrzmiało i  błysnęło. Szybkim krokiem doszliśmy do auta. Bieber zapalił silnik. Włączył radio. Zabrzmiało "wide awake".

***
Cześć! Jak widzcie znowu dodałam next po tygodniu, chociaż już dzień po dodaniu rozdziału 9 miałam połowę 10 ._. Przepraszam! Nie będę wam obiecywać, że napisze szybciej... Po prostu zabiore się do pisania.
Dziękuje 21 ♥
Jest już ponad 2.000 wejść! W podziękowaniu postanowiłam dodawać też na bloga imaginy. Nie wiem co z tego wyjdzie... Pożyjemy, zobaczymy.
Mam jeszcze do Was sprawe. Chciałabym zmienić nazwe bloga. Żeby zamiast "family-1D" było coś innego. Co o tym sądzicie? Jeśli macie jakieś fajne pomysły, proszę piszcie w komentarzach ♥
Jeszcze mam drugą sprawę. Wiecie jak dodaje się posty do tej zakładki "imaginy"? Kiedy chciałam opublikować jakiś to wyświetlał mi się tam gdzie piszę rozdziały. Jeśli wiecie to też piszcie w komentarzach. Liczę na Waszą pomoc ♥


niedziela, 1 lipca 2012

rozdział 9 ♥

Spojrzalam na okno. Krople deszczu leniwie splywaly po szybie. Nie spalam juz od jakis kilkudziesiesciu minut. Chcialam wstac i cos porobic, lecz Zayn mocno obemywal mnie rekoma. Jakby wiedzial, ze mu zaraz uciekne. I chyba mial racje bo juz kilka razy probowalam sie wyrwac z jego uscisku. Bezskutecznie. Ale chyba podobalo mi sie to. Odwrocilam glowe i popatrzylam na mulata. Wygladal tak slodko jak spal! Nie chcialam go obudzic, wiec lezalam bezruchu patrzac sie co chwile to na niego, to na szybe. Deszcz padal chyba cala noc. Bylo prawie ciemno w pokoju mimo ze okna wcale nie byly zasloniete. Slonce widocznie nie mialo zamiaru dzisiaj wyjrzec. Kiedy poczulam, ze uscisk Zayna troche sie poluzowal ostroznie wstalam z lozka. Znowu zakrecilo mi sie w glowie. Wzielam bluze, bo jakos tak zimno sie zrobilo i zeszlam na dol. Tam tez bylo ciemno. Nie chcialam zapalac swiatla. Usiadlam na kanapie, okrylam sie kocem i wzielam laptop ze stolu. Wlaczylam go. Zmrurzylam oczy poniewaz od lapka bilo mocnym swiatlem. Zalogowalam sie na fejsa i twittera. Dopiero po pewnym czasie sprawdzilam godzine. Bylo po 8. Za niecaly tydzien zaczynaly sie wakacje. Ja juz je od dawna mialam bo uznalam ze na razie nie oplaca sie chodzic na lekcje. Chlopcy widocznie zapomnieli o chodzeniu do szkoly ale wiedzialam ze od wrzesnia mi nie popuszcza. Sprawdzilam facebooka. Jak zwykle nic ciekawego. Kilka zaproszen do znajomych i z dziesiec bezsensowych powiadomien. Wylogowalam sie i zajrzalam na twittera. Tam jak zwykle wiele sie dzialo. Tweetnelam: "Wreszcie deszcz ♥" i weszlam na mentionsy. Mialam je zawsze zawalone spamem. Przeczytalam kilka tweetow i odpisalam ludziom. Wiekszosc z nich odpowiadala na moje codzienne tweety a inni tak jak zwykle pisali ta samo. Zazwyczaj wiadomosci brzmialy: "Love you!", "Follow me?" albo "much love from...". Wiele osob wlasnie przesylalo mi takie pozdrowienia z swojego kraju. Wiekszosc bylo z Polski. Zauwazylam ze kilka osob do mnie napisalo. Przeczytalam tweeta; "Tez uwielbiam deszcz! W Polsce tez pada :) Zrobisz kiedys twitcama? #PolskaCieKocha ". Szybko wystukalam; "Zastanowie sie nad tc :) Tyle osob do mnie pisze, wlasnie z Polski ;o. Musi to byc fajny kraj!". Odpowiedz dostalam niemal natychmiast; "Bo to jest fajny kraj (; Wpadaj do nas :) #KochamyCie". Odpowiedzialam; "Hahah. Ja tez Was kocham ;')". Po chwili wyslalam tweeta; "Poland... This is awesome country!!!". Nie chcialo mi sie juz odpowiadac na tweety wiec weszlam na mentionsy i tylko pofollowalam kilkanascie osob. Sprawdzialam moj profil. Przydaloby sie zmienic av... Nagle przezylam lekki szok. Czy to mozliwe ze od czasu kiedy Harry napisal do mnie, gdy bylam w samolocie, przybylo mi 15tys followersow?! Najwyrazniej tak. Wczesniej udalo mi sie zachowac w tajemnicy, ze to jest moje konto... A teraz wszyscy wiedza ze to jest twitter "siostry Hazzy z Łan Direkszyn". Po chwili zauwazylam, ze Niall zatweetowal; "Nie moge juz spac :c". Szybko odpowiedzialam; "To chodz do mnie na dol ;)".
- Moge sie dosiasc?- spytal blondyn.
- Jasne- odpowiedzialam i poklepalam miejsce obok mnie. Zlapalam sie za glowe bo poczulam mocny bol.
- Co porabiasz?- zagadnal Niall.
- Sprawdzam twittera...- powiedzialam i szybko sie wylogowalam. Po chwili wylaczylam laptopa.
- Ty wiesz, ze w nocy byla burza?!- krzyknal niebieskooki.
- Ciszej! Bo kogos obudzisz!- wymyslilam. Domyslilam sie ze chyba Nialler nic nie wiedzial o moim wczorajszym wybryku. Inni pewnie tez nie wiedzieli. I niech tak zostanie. Postanowilam nie dac po sobie poznac ze boli mi glowa i ogolnie ze jest mi nie dobrze.
- Oo...- szepnal blondynek. Odwrocilam glowe i zauwazylam ze probuje on wlaczyc swiatlo.
- No to chyba nie mamy pradu- oznajmilam lekko rozbawiona.
- I do tego jest ciemno... No niezle!- usmiechnal sie.
- To moze... pobawimy sie w chowanego?- spytalam poruszajac brwiami.
- Ale ze tak... sami?- odpowiedzial lekko przestraszony.
- No a czemu nie? Boisz sie? Buuuuuuuuuu!- zaczelam udawac ducha.
- Przestan!- wykrzyczal naprawde zdenerwowany.
- Hehe. Spokojnie! Okej. Ty szukasz. Licz do 20.- oznajmilam i szybko ale cicho udalam sie na gore. Skrecilam w lewo i doszlam do pokoju Lou. Nacisnelam powoli klamke, uchylilam drzwi i ujrzalam Louisa okrytego koldra. Podeszlam do lozka i powoli wsunelam sie pod koldre obok Lou. Staralam sie ostroznie poruszac tak aby nie obudzic marchewy. Naciagnelam koldre pod sam nos. Kiedy uslyszalam kroki odruchowo zakrylam sie cala i wyprostowalam, tak aby nie bylo widac, ze leze pod koldra.
- Bellla! Ja wiem, ze tu jestes!- szepnal Niall a ja zagryzlam warge aby nie wybuchnac smiechem.
- Aaaaaaaaaaaa!- glosno zapiszczalam, kiedy blondyn zerwal koldre ze mnie i z pasiastego. Myslalam ze nornalnie na zawal zejde.
- Tu cie mam!- krzyknal Niall i zaczal mnie laskotac.
- Ej! Co wy... No ale ze w moim lozku?!- lekko oburzyl sie Lou, gdy zauwazyl, ze Horan lezy na mnie.
- Hahahahahah. Przestan!- krzyczalam nie mogac przestac sie smiac.
- Okej... Kanapka!!- wrzasnal Louis i wskoczyl na Niallera. Ja tylko jeknelam bo nie moglam oddychac.
- Stoooop!- wydukalam resztkami sily.- Nie moge... nabrac... tlenu!!- powiedzialam probujac sie wydostac.- Dusze sie!- jeknelam i przechylilam sie gwaltownie w bok z nadzieja, ze to cos da i, ze ktorys z nich ze mnie spadnie. Zaczelam sie rzucac na boki jakby mnie prad kopnal. Wygladalo to conajmniej idiotycznie.
- Ej... co wam sie stalo?!- wykrzyczal zaspany Harry.
- Ahahahahaaah. Pomocy!- krzyknelam i po chwili poczulam jak lokowaty lapie mnie za reke i mocno ciagnie. Nie spodziewalam sie ze byl on tak silny. Po chwili lezalam na lozku a chlopcy obok mnie.
- Chyba cos mi sie nalezy za ta pomoc...- stwierdzil Hazza ziewajac. Nie wiedzialam o co mu chodzi dopoki nie nastawil polika.
- A moge jakos inaczej odpracowac?- spytalam zniesmaczona.
- Niech pomysle... Nieee!!- odpowiedzial przysuwajac sie i wystawiajac policzek.
- Eeeeeee...- zajeczalam i glosno cmoknelm go w wyznaczone miejsce.- Moze byc?
- O tak!- odpowiedziala zadowolony.
- Ja tez chce buziaka!- wykrzyknal Lou
- I ja tez!- dolaczyl sie Nialler.
- A za co?!- oburzylam sie.
- Za to ze jestesmy- odpowiedzial Louis i uroczo sie wyszczerzyl.
- Gorzej wam?- spytalam rozbawiona i udalam sie na dol. Spojrzalam przez okno. Przestalo padac ale i tak byly dalej ciemne chmury. Podeszlam do lampy i kliknelam guzik aby sie wlaczyla. Bezskutecznie.
- Chloooopcyyyyy!!- zawolalam ich. Po chwili uslyszalam ze zbiegaja po schodach.- Dalej nie ma pradu- skrzywilam sie.
- Trudno- wruszyl ramionami blondyn i skierowal sie w strone lodowki.- Aaaaaaaaaaaa! Jezu Chryste, Boze Swiety...-wykrzyczal lapiac sie za serce.
- Co? Zaloze sie, ze jest nie ma juz nic do jedzenia- oznajmil Hazza.
- A ciasto, ktore wczoraj zrobilam z Cher?- spytalam.
- No bo wiesz... Glodny bylem... A pozatym nie bylo go duzo...- powiedzial niebieskooki.
- No to trza isc na zakupy- oznajmil nam Zayn.
- Ooo! Wstal nasz spioch- krzyknal Horan rzucajac sie na mulata z usciskami.
- Eeej! Spokojnie!- powiedzial Malik przytulajac, a potem delikatnie odklejajac od siebie blondyna.- Bella, pojedziesz ze mna do sklepu?
- Spoko!- odpowiedzialam nie dajac po sobie poznac, ze sie rumienie.- Czekaj, tylko sie ubiore.- oznjamilam i szybko pobieglam na gore. Teraz to juz na 100% jestem pewna, ze chlopcy nic nie wiedza o imprezie ani o tym, ze spalam w jednym lozku z Zaynem. Otworzylam szafe. Chcialam wybrac jakis fajny zestaw, lecz niestety bylo z ciemno i slabo widzialam. Wzielam karmelowa bluze, czarne rurki i brazowe conversy. Wlosyjeszcze raz przeczesalam i wzielam tabletke na bol glowy. No niestety, dalej mnie boli leb. Ale wytrzymuje. Wole to niz kazania brata!
- Gotowa?- spytal Zayn.
- Yhym- odpowiedzialam wychodzac na zewnatrz.
- Co mi tak rano zwialas?- powiedzial usmiechniety, otwierajac mi drzwi od auta.
- Po prostu nie moglam spac- wydukalam wchodzac do samochodu.- A ty... nie mowiles im o tym, prawda?
- Jak widzisz nie... A mam mowic?- spytal odpalajac silnik.
- Domysl sie...- powiedzialam tajemniczo, a on raczej skumal bo nc nie mowiac wlaczyl radio i skupil sie na drodze. W glosnikach zabrzmialo "friends". Utwor ten znalam na pamiec. Niekontrolowanie, zaczelam spiewac. Przyznam, ze dosc czesto tak mam i nie moge przestac. Po prostu, gdy znam jakas piosenke na pamiec, to nie moge jej nie zaspiewac. Po skonczeniu hitu Aury Dione, gosciu w radiu poinformowal nas, ze jest 12;26. Dopiero wtedy przypomnialam sobie o Zaynie, ktory siedzial obok. Spojrzalam na niego speszona i zauwazylam, ze ubral ciemne Ray-Bany i granatowa czapke. Domyslilam sie, ze pewnie mu chodzi o fotoreporterow wiec szybko narzucilam kaptur na glowe. Nie chcialam aby w necie od razu pojawily sie roznego rodzaju ploty.
- Jestesmy na miejscu- powiadomil mnie mulat. Wyjrzalam przez okno i zauwazylam, ze dalej nie pada. Po chwili Zayn, jak przystalo na dzentelmena otworzyl mi drzwi od auta i podal mi reke. Usmiechnelam sie tylko i z jego pomoca wysiadlam z auta. Malik zablokowal samochod i ruszyl w strone hipermarketu.
- Idziesz?- spytal i wyrwal mnie z zamyslenia.
- Tak- odpowiedzialam bez zastanowienia i podbieglam do niego. Szlismy rowno. Krok w krok, dopoki nie doszlismy na miejsce. Zayn wsadzil monete do koszyka i po chwili pchal juz wozek przed siebie.
- Moge ja?- spytalam i bez czekania na odpowiedz przejelam od niego koszyk. Jezdzilam nim po calym sklepie.
- Teraz moja kolej- powiedzial mulat z bananem na twarzy i przejal ode mnie pojazd. Ja szlam przed siebie a on smigal jak male dziecko po spozywczym. Przez dosc krotka chwile zamiast szukac czegos do jedzenia lub po prostu biegnac za chlopakiem zamyslilam sie. Czy ja naprawde dobrze robie? Ze daje sie tak troszczyc Zaynowi o mnie? Pozatym to calkiem zepsulam moj "plan"... Przez ten rok obiecalam sobie, ze nie odpuszcze bratu. Ze teraz on poczuje jak to jest byc ignorowanym. A moze powinnam dac mu szanse? Przeciez moze go kiedys zabraknac i nie wybacze sobie tego ze nie cieszylam sie kazda chwila z nim spedzona... Tak naprawde to juz calkiem nie wiedzialam co robic.
Z zamyslenia wyrwal mnie Malik. Objal mnie w pasie, podniosl do gory i obkrecil wokol wlasnej osi.
- O czym tak rozmyslasz?- spytal stawiajac mnie na ziemi.
- Ooo! Jaki fajny majonez!- powiedzialam wkladajac go do wozka i pognalam przed siebie. Wzielam dwa duze chleby i kilkanascie bulek. Nie przejmowalam sie zbytnio iloscia bo moglabym sie zalozyc ze jeszcze dzis to chlopcy wszamaja. Zayn caly czas uwaznie mnie obserwowal. Od czasu do czasu usmiechal sie i bez slowa wkladal do koszka nowe rzeczy. Po godzine mielismy juz wszystko i wreszcie moglismy isc do kasy. Kiedy babka powiedziala cene mi az szczeka opadla. Jak oni takie zakupy codziennie robia to musza miec naprawde kupe forsy! Pozatym mialam troche wyrzuty sumienia, ze Zayn placi za jedzenie ktore ja tez przeciez bede konsumowac. Nie odzywajac sie pakowalam wszystko do siatek.
- No to chyba mamy wszysto- zagadnelam i nim sie obejrzalam bylismy juz przy drzwiach wyjsciowych. Kiedy tylko wyszlismy na zewnatrz, zaczelo padac. Szybkim krokiem doszlismy do auta. Chlopak otworzyl bagaznik. Byl on tak duzy, ze wkladajac do niego siatki odruchowo weszlam do srodka. Kiedy juz zakupy byly na swoim miejscu zaczelam sie cofac w celu wydostania sie z bagaznika. Gdy juz wyszlam z niego odworcilam sie. Stanelam twarza w twarz z Zaynem. Czulam jego oddech i jego slodkie perfumy, ktore tak uwielbiam. Zayn patrzac mi gleboko w oczy powoli przysunal sie jeszcze blizej jakby chcial sie upewnic czy tego chce. Ja tylko stalam i patrzylam na niego. Nasz usta dzielily milimetry. Dosunal sie jeszcze blizj, a ja gwaltownie odwrocilam glowe i wyrwalam sie z jego objecia.
- Ja... Przepraszam...- wydukal patrzac na mnie, gdy wsiadalam do samochodu. Po paru sekundach on tez wsiadl do auta. Wlaczyl silnik. Jechalismy tak kilkanascie minut w zupelnej ciszy. Nawet nie mialam ochoty wlaczyc radia, ktore tak lubilam.
- No wreszcie, jestescie!- zawolal oburzony Niall. Szybko podbiegl do mnie i wzial zakupy. Natymiast zaczal je rozpakowywac. Zbedna siatke polozyl na stole, a sam obladowany usiadl na kanapie i zaczal otwierac czekolade.
- Co robiliscie jak nas nie bylo?- spytalam z zaciekawieniem. Czekajac na odpowiedz usiadlam obok blondyna i ulamalam sobie kawalek czekolady.
- A nudzilismy sie... Bez ciebie to zawsze tak nudno- odpowiedzial Lou.
- Milo mi- powiedzialam posylajac pasiastemu buziaka.
- Porobimy cos?- spytal Hazza.
- Mozemy w cos zagrac- zaproponowal Liam.
- No spoko- zgodzilam sie. Po tych slowach chlopcy zaczeli toczyc wojne, ktory z nich ma grac jako pierwszy. Poniewaz byly tylko trzy konsole mielismy klopot.
- To moze tak- zaczelam.- Ja robie marynarzyka z marchewa, Liam z naszym żarłokiem, a Harry z Zaynem, okej?
- Okej!- wykrzykneli wszyscy chorem.
- Kto wygral?- krzyknelam po kilku minutach.
- Ja, Louis i Hazza- odpowiedzial dumny Nialler.
- No to wy zaczynajcie- powiedzialam i juz po chwili wygrani rzucili sie na konsole, a ja, Zayn i Liam spokojnie rozsiadlismy sie na sofie. Po dobrych dwoch godzinach przyszedl czas na nas. Nim sie obejrzylismy bylo juz po 18. Rzucilam abysmy sie pobawili w chowanego. Wszyscy byli za. Najpierw szukal Harry. Bawilismy sie na zaklepywanki. Tylko Lou udalo sie zaklepac. Potem szukał Niall. Przyszła tez w koncu pora na mnie. Ogolnie bylo smiechowo bo na przyklad Nialler zaczal piszczec jak dziewczyna kiedy zaczela sie burza. Strasznie grzmialo! Musielismy go uspokajac. Liam nawet zaczal mu spiewac. Blondyn po tej 'kołysance'... zasnął. Chlopcy zaniesli go na gore, a potem udali sie do swoich pokoi. Ja tez udalam sie na gore. Przebralam sie w pizame. Skladala sie ona z bluzki z krowa i spodniami w bialo-czarne łaty. Przylozylam glowe do poduszki i zamknelam oczy. Co chwile przewracalam sie to na plecy, to na brzuch. Nie moglam zasnac. Otworzylam paczadla i cicho zeszlam na dol. Moglabym powiedziec, ze szlam z dusza na ramieniu bo jakos tak boje sie ciemnosci. Nagle potknelam sie o wlasne nogi. Gdyby nie kochana sciana to zjechalabym na tyłku po schodach. Uratowana otworzylam lodowke i wyjelam z niej mleko. Wzielam kilka łykow i uslyszalam kroki. Juz chcialam wziasc jakis garnek do obrony ale spostrzeglam, ze po schodach schodzil Zayn.
- Tez nie mozesz spac?- spytal.
- Yhym- odpowiedzialam biorac lyk mleka.
- Ja... Na serio cie przepraszam za ta sytuacje na parkingu... Nie powinie...- Malik juz mial konczyc zdanie, kiedy przerwalam mu i wpiłam się w jego usta.
- Sluchaj, to ja przepraszam. Po prostu mnie zaskoczyles... Nie bylam tez pewna czy tego chce... Ale jednego jestem pewna. Kocham cie- szepnęłam przerywajac całusa.
- Ja ciebie też mała- odpowiedzial i zaczął mnie namiętnie całować. Czułam jak podczas pocałunku się uśmiecha. Gładził rekoma moje plecy. Ciarki przeszły mnie po całym ciele. Ja natomiast wplotłam palce w jego włosy. Chcialam aby ta chwila trwała, lecz całowaliśmy sie tak łapczywie, ze az zabrakło nam tchu.
- Idziemy spac?- spytałam niechetnie odklejajac sie od niego. Balam sie ze kogos obudzimy.
- Jasne- odpowiedzial. Dał mi jeszcze na koniec soczystego buziaka i mocno mnie przytulił.
- Chodź- szepnęłam łapiąc go za ręke. Splotlismy ze soba nasze palce i wpatrzeni w siebie weszliśmy po schodach na góre.

***
HeiA! Rozdział 9 wyszedł mi znacznie dłuzszy niz planowalam. To chyba dobrze, nie? (: Wreszcie mamy wakacje! Trzynastego wyjezdzam na kolonie ale postaram sie jeszcze cos dodac przed wyjazden.
Dziekuje mojej kochanej osiemmastce oberwujacych ♥
Dziekuje tez za az tyle wejsc ♥
Rozwalacie system z tymi zajebiaszczymi komentarzamy ; D
Licze na jeszcze wiecej ; *
Ps; piszcie do mnie na gg; 41639881 ; )