Strony

wtorek, 30 października 2012

rozdział 14 ♥

*oczami Belli*
Rano obudziły mnie krzyki chłopców. Przecierając oczy usadowiłam się w pozycji siedzącej. Zaczęłam rozglądać się w około i dopiero po dłuższej chwili ogarnęłm o co chodzi.
Danielle wraz z Charlie leżały na ziemi przytulone do siebie, a Amy czule obejmowała moją noge. Starając się nie obudzić dziewczyn, wyrwałam się z uścisku Amy i wstałam z łóżka. Wykonałam pare skłonów aby jakoś się potem ruszać i włączyłam na maksa radio. Akurat leciało gangnam stajl. Jak porąbana zaczęłam się drżeć na całe gardło, a na refrenie tańczyć. Nic. Dziewczyny nawet się nie poruszyły. Niezadowolona tym faktem pobiegłam do łazienki po jakąś miske. Po drodze zatrzymałam się przy lustrze i normalnie się przeraziłam. Na włosach miałam jakieś warkoczyki, a w niektórych miejsach kołtuny. Przerażona wzięłam szczotke i doprowadziłam się do dużo lepszego stanu. Zadowolona napełniłam miske wodą i z trudem doniosłam ją do łóżka. Nakierowałam naczynie na Amy i wylałam na nią połowe zawartości. Pozostałą wodą oblałam Danielle i Charlie. Szybko odłożyłam miske na ziemie i spojrzałam na dziewczyny. Widać było, że chcą mnie zabić, więc piszcząc i potykając się o własne nogi, zaczęłam uciekać. Na chwile stanęłam aby zobaczyć czy faktycznie mnie ktoś goni. To co ujrzałam było zawodowe. Danielle grożąc mi kapciem zabijała mnie wzrokiem, Charlie wiążąc włosy klnęła pod nosem, a Amy bombardowała mnie orzeszkami.
- Ty zepsuty tosterze! Już nie żyjesz!- wrzeszczała Charlie, a ja dotarłam do kuchni. Harry robił kanapki, Niall wybierał płatki z opakowania, Liam oglądał jakiś serial, Louis kręcił się na krześle krzycząc z zachwtu jak małe dziecko, a Zayn.. Zayn stał naprzeciwko mnie z otwartą buzią i przyglądał się całej sytuacji. Nie czekając długo schowawałam się za nim i zaczęłam modić się aby mnie nie zauważyły. Niestety widać mnie było bo Zayn mi w ogóle nie pomagał. No tak. Bella mistrz kamuflażu.
- Myślisz, że cie nie widać?- spytała Danielle stojąc obok mnie.
- No bo mnie nie widać!- powiedziałam przytulając się jeszcze mocnej do mulata. Po minucie ciszy dziewczyny zaczęły mnie łaskotać. Nie miałam szans. Wyrwałam się im i szybko wskoczyłam na kolana Louisowi.
- Jesteś ubrana, więc to nie ma sensu- wzdychnął ciężko i zrzucił mnie na podłoge.
- Zapamiętam to sobie. A jeszcze będziesz coś chciał!- zagroziłam mu i podniosłam się z podłogi.
- Pfffff- rzucił pasiasty. Już miałam go walnąć, lecz przypomniałam sobie o dziewczynach. Nie czekając długo zaczęłam uciekać.
- O co tak właściwie poszło?- spytał Niall, gdy przebiegłyśmy obok niego.
- A nie wiem. Nic nie zrobiłam- oznajmiłam biegając w około otumanionego Hazzy.
- Ej, jesteś pewna, że nie chcesz tych prezentów?- spytał Louis potrząsając szczelnie zapakowanym pudełkiem.
- Kto powiedział, że jie chce?!- wydarłam się zaskoczona.- Dawaj to cymbale- powiedziałam i wyrwałam mu prezent.
- Co tam macie?- spytał Justin przecierając oczy.
- Wreszcie wstałeś!- jęknęłam i pocałowałam go w polika na powitanie. Wiedziałam, że Charlie się wkurzy. Jak ja kocham ją denerować. - A tak w ogóle to gdzie jest Cher?
- Zmyła się rano. Pewnie ma próby. Nagrywa drugi krążek- wyrecytował wyszczerzony Lou.
- Yyyy.. No dobra. Powiedzmy, że wam wierze.
- No rozpakuj to w końcu!- krzyknął podniecony Niall. Rozszarpałam fioletowy papier i znalazłam karteczke.
- Dla pięknej jubilatki-przeczytałam na głos.- To chyba nie dla mnie- powiedziałam śmiejąc się ironicznie na co Zayn dał mi kuksańca w bok. Jęcząc, że to bolało rozpakowałam prezent.
- To.. Niesamowite!- zachwyciłam się.- Dziękuje Justin!
- Skąd wiedziałaś, że to ode mnie?
- Prosze cie. Ja wszystko wiem- odpowiedziałam i przytuliłam go.
- Teraz rozpakuj ode mnie!- wrzasnął Niall na co ja się uśmiechnęłam. Intuicyjnie wzięłam największy podarunek myśląc, że to właśnie od niego. Po tych iskierkach w oczach blondynka rozkminiłam, że miałam racje.
- Gitara?!- krzyknęłam. "Na fortepianie grać chciałam.. Ale, że akurat to?!"- pomyślałam.
- Tak, właśnie gitara. Podoba się?
- Oczywiście, że tak!- odpowiedziałam i ucałowałam blondynka. Nie mogłam inaczej. Cieszył się i widać, że bardzo się starał. Faktycznie nigdy w życiu nie widziałam takiej.. Problem w tym, że nigdy nie paliłam się do tego instrumentu. Marzeniem było fortepian. Wieki, czarny fortepian. A gitara? Zawsze wydawało mi się to trudne.
- Moge cię zacząć uczyć kiedy tylko chcesz- oznajmił na co ja mocno go wyściskałam.
- Jesteś najlepszy- szepnęłam na co Horan się zarumienił.
- Teraz ode mnie- oburzył się Louis i podał mi prezent.
- No ujdzie- rzuciłam oglądając sukienke ze wszystkich stron.- Żartuje. No chodź tu- odparłam po czym zaczęłam ściskać Tomlinsona. Następnie dostałam od Liama wielką poduszke w kształcie żółwia i piękny zegarek od Eleanor. Od Charlie dostałam buty, a od Amy bluze (z lewej). Danielle zaś sprezentowała mi obudowy na iphona.
- Chwila, a gdzie wybył Harry? Jeszcze przed chwilą tu był..- spytała Charlie.
- Poszedł po preeee.. Znaczy sie nie wiem- odpowiedział Niall, a my zmierzyłyśmy go wzrokiem.
--------------------------------------------------------
Dziękuje za wszystkie miłe słowa! Teź za Wami tęskniłam <3
5 KOMENTARZY ~ NEXT

niedziela, 28 października 2012

rozdział 13 ♥

~ WŁĄCZ -> "die young"  ~
*oczami Charlie*
Nie musiałam odpowiadać na to pytanie bo dziewczyny dobrze wiedziały, że Justina kocham już od ponad dwóch lat. Amy za to z niewiadomych przyczyn nie odpowiedziała na to pytanie. Spuściła głowe w dół i zamilkła, a my przez dłuższą chwile wpatrywałyśmy się w nią.
- A może zrobimy 'babski wieczór'? No wiecie, maseczki i inne duperele- powiedziała przerywając krępującą cisze.- Gdzie macie jakieś lakiery do paznokci?- spytała i nie czekając na odpowiedź wybiegła z pokoju. Zdezorientowane popatrzyłyśmy się na siebie z Bellą i wzruszyłyśmy ramionami.
- Przydałoby się też jakiś prowiant, nie?- stwierdziła.
- Taaa, szczególnie, że przed chwilą zjadłyśmy z dwadzieścia kanapek- odpowiedziałam przewracając oczami po czym zaczęłyśmy po cichu schodzić na dół. Kiedy byłyśmy w połowie drogi, rąbnęłam małym palcem w ściane. Wydałam z siebie niekontrolowany dzwięk i złapałam się za obolałe miejsce.
- Zamilcz niewiasto bo jeszcze wszystkich obudzisz- uciszyła mnie Bella, a ja wybuchnęłam śmiechem. Szesnastolatka zakryła mi usta ręką i w dziwnej pozycji, jakoś doszłyśmy do lodówki. Wzięłam ogromną butelkę coli, fanty i sprajta, a brunetka jak w transie wyjmowała przeróżne żarcie z lodówki.
- Jesteś pewna, że to zjemy?- spytałam dziewczyne, która była obładowana kabanosami, nutellą i czipsami tak, że nic nie widziała. Kiwnęła głową i powoli zaczęłyśmy wspinać się po schodach. W końcu doszłyśmy do pokoju w którym czekała na nas Amy.
- No nieźle. Chyba wyczyściłyście całą lodówke, nie?- spytała rozglądając się wokół siebie. Całe łóżko było zawalone różnymi rzeczami.
- Pewnie, że wyczyściłyśmy. Nie ma co się martwić. Zwalimy na Nialla- powiedziała uradowana swoim pomysłem Bella i zaczęła jeść palcem nutelle.
*oczami Amy*
- Która chce być piękniejsza?- spytałam czytając skład maseczki.
- Ja nie potrzebuje żadnych tam upiększaczów- odpowiedziała Ann posyłając mi sztuczny uśmiech.
- Mi możesz zrobić to coś- zaproponowała Charlie i położyła się na łóżku.
- Jaki chcesz kolor? Niebieski, zielony, biały czy fioletowy?- spytałam siadając obok niej.
- Zielony. Jestę kosmitę.
- Jak sobie życzysz- przytaknęłam i zabrałam się do nakładania maseczki na jej twarz. Po skończeniu przyjrzałam się dziewczynie i odwróciłam głowe aby się nie wybuchnąć śmiechem.
- Mam ochote na kebab- powiedziała Bella maczając kabanosa w nutelli, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się ryć. Trzymając się za brzuch zaczęłam turlać się po łóżku aź w końcu z niego spadłam.
- I dobrze ci tak- powiedziała Ann i zaśmiała się pod nosem, co przemieniło się w nie kontrolowane rżenie.
- Aż się nasza dziewczynka poryczała- powiedziała zielona i teź zaczęła chichotać. Nagle zabrzmiał dźwięk czyjegoś telefonu.
- Bella, masz esemesa!- krzyknęłam i nie czekając na pozwolenie doczołgałam się do jej ajfona.- Od Horana: "Dobrze się czujecie?".- przeczytałam po czym gruchnęłam na podłoge i poryczałam się ze śmiechu.
- Ide na dół po chusteczki- powiedziała Charlie i ryjąc się co chwile, wyszła z pokoju.
*oczami Charlie*
Ostrożnie zeszłam po schodach i z uśmiechem na ustach zastanawiałam się gdzie może być pudełko z chusteczkami. Po dłuższej chwili nic nie wymyśliłam, więc zaczęłam szukać po różnych szafkach w salonie. Nagle przypomniało mi się, że chyba leżą na lodówce. Zadowolona z siebie ruszyłam przed siebie. Kiedy byłam już prawie przy lodówce zrzuciłam gazety z blatu kuchennego. Przeklinając tego, który je tu położył zaczęłam je zbierać. Po paru minutach w końcu skończyłam i ułożyłam czasopisma na swoje miejscu. Obróciłam się i zobaczyłam zakapturzoną postać.
- Aaaaaaaaaaaa- zapiszczałam.
- Aaaaaaaaaaaaa- wydarł się równocześnie ze mną chłopak.- Charlie to ty?
- Jezus maria, Boże święty Justin, chciałeś abym tu zeszła na zawał?!
- Sorry, nie zauważyłem cię... Chwila. Coś ty taka zielona?- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili usłyszałam jak conajmniej kilka osób zbiega ze schodów.
- Co się stało?!- wykrzyknął Liam.
- A co wy tu..- zaczęła Amy, po czym uśmiechnęła się i przybiła high five z Bellą. Przewróciłam oczami i wszystko im wytłumaczyłam.
- Takim czymś nas obudziliście i zerwaliście z łóżek?- oburzył się Louis i popukał palcem w czoło.
- Spadamy stąd- powiedział Liam kręcąc głową i wszedł za Tomlinsonem na góre.
- Trzeba ci to zmyć- oznajmiła Amy i pociągnęła mnie za rękę.
- To ja wezme jeszcze troche jedzenia na nasz babski wieczór- wtrąciła Ann i zaczęła gromadzić pożywienie.
- Babski wieczór? Mogę się dołączyć?- spytała podekscytowana Danielle.
- Jasne- odpowiedziałam jej.
- Dla mnie to żenada. Ide spać- ziewnęła Eleanor, a Amy pokazała jej język. Wszyscy zaśmialiśmy się po czym szybko popędziliśmy na góre.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj mija miesiąc odkąd dodałam poprzedni post. Wybaczcie mi.. Mimo wszystko wracam do Was. ROBIE WIELKI COME BACK I JESTEM POZYTYWNIE NAŁADOWANA <3