Strony

środa, 27 czerwca 2012

rozdział 8 ♥

Obudziły mnie promyki słońca ktore bezczelnie 'najezdzaly' mi na twarz. Odwróciłam głowe i ujrzałam białe róże i tą karteczkę. A jednak to nie był głupi sen... Zamyślona spojrzalam na fona. Jest sobota, po 11. Zaspana doczolgalam sie do lazenki. Przemylam twarz woda, rozczesalam wlosy i nalozylam troche podkladu. Spojrzalam w lustro. Niby tylko kilka prostych czynnosci a juz wygladam jak inna osoba! Przecierajac oczy zeszlam na dol. Liam siedział na kanapie i czytał gazete. Louis próbował gotowac. Harry siedzial cicho i tylko gapil sie na telewizor. Zayn siedzial obok Liama. Patrzyl sie w ekran ale tak naprawde to chyba w ogole nie byl zainteresowany tym co sie dzieje w serialu. Nialler natomiast, siedzial obok Louisa i ze skupieniem patrzyl jak Lou podrzuca nalesniki. Podeszlam do pasiastego i objelam go od tylu.
- Zrobisz mi nalesnika? Proszeee- zaczelam mu jeczec do ucha.
- Dla ciebie wszystko- odpowiedzial i dotknal mnie palcem w nos.
- Hehe- zasmialam sie 'uroczo'.- Dzisiaj tez macie wolne?- spytalam zdziwiona.
- Nieee. O 13 jedziemy na wywiad- odpowiedzial znudzony Niall.
- Czyli bede sie nudzic w domu...- zaczelam marudzic.- Albo i nie!- olsnilo mnie i pobieglam na gore po telefon. Wybralam numer do Cher. Po kilku sygnalach wreszcie uslyszalam jej glos.
Ja- Hej!
Cher- Czesc Bella!
J- Wpadlabys dzisiaj do mnie?
C- Jasne. Tylko wyslij mi adres.
J- Spoko. Do zobaczenia!
C- Heh. Pa!

 Rozlaczylam sie. Nastepnie wystukalam szybko adres i wyslalam esem. Odłożyłam telefon i otworzyłam szafe. Po dłuższych poszukiwaniach ciuchów ubrałam się w TO. Zrezygnowałam jednak z czerwonych ust. Spojrzałam na zegarek. Było wpół do pierwszej. Byłam zdziwiona, że aż tyle czasu zabrało mi szukanie ubrań. Zeszłam na dół do chłopców, którzy właśnie wychodzili z domu.
- Kiedy będziecie?- spytałam.
- A co? Będziesz za nami tęsknić?- powiedział przekonany Niall.
- Oczywiście- odpowiedziałam z sarkazmem. Po czym wszyscy gęsiego, opuścili dom.
- Pa- pożegnał się Liam, zamykając drzwi. Natomiast ja rozłożyłam się na kanapie i rozkoszowałam się wolną chatą. Miałam chwilę spokoju. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się jak oparzona i już po kilku sekundach otwierałam drzwi.
- Hej!- przywitałam się.
- Cześć!- odpowiedziała Cher podając mi siatke.
- Co tam jest?- spytałam grzebiąc w niej.
- Różne potrzebne rzeczy do zrobienia czekoladowego ciasta z truskawkami- wyszczerzyła się.
- Znowu przytyje...- cicho jęknęłam i ruchem ręki pokazałam jej aby weszła. Zamknęłam drzwi a zakupy położyłam w kuchni na blacie.- Teraz robimy to ciasto?- odpowiedziałam niezbyt entuzjastycznie. Chcialam miec to juz za sobą.
- Możemy. Masz ochote?- spytała.
- Yhym- odpowiedziałam rozpakowywując siatke. Wyciągnęłam truskawki i umyłam je pod kranem. Następnie wyjęłam inne potrzebne rzeczy. Cher dokładnie wiedziała co robi. Ja nie, bo nie znam sie na gotowaniu. Zadawałam jej mase pytań na które ona z cierpliwością odpowiadała. Po pół godzinie wstawiłyśmy ciasto do piekarnika. Umyłam ręce i wraz z Cher, rozsiadłyśmy się zmęczone na sofie. Zaczęłam gadać jak nakręcona. Opowiedziałam jej o Zaynie, Hazzie i Andym. Poczułam, że muszę to z siebie wyrzucić. Cher wysłuchała mnie i doradziła. Po półtorej godziny wiedziała już chyba wszystko o mnie.
- Cieszę się, że mi się wygadałaś- powiedziała głaszcząc mnie po ramieniu.
- To ja się ciesze, że ty mnie wysłuchałaś...- odpowiedziałam i po chwili obydwie parsknęłyśmy niekontrolowanym śmiechem. Nagle dziewczyna spojrzała tajemniczo na zegarek i szybko wstała.
- Aaaa! Ciasto!!!- krzyknęła zaniepokojona i po chwili już wyjmowała nasze cudo z piekarnika. Wzięłam nóż i ukroiłam dwa kawałki. Wróciłyśmy na kanape i znowu rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.
- Wiesz, ja już się chyba musze zbierać...- zagadnęła Cher.
- Szkoda... Mam nadzieję, że kiedys to powtórzymy!- uśmiechnęłam się do niej.
- Na pewno!- odpowiedziała kierując się w strone drzwi.
- Dziękuje- szepnęłam jej do ucha i mocno ją przytuliłam. Wzięłam telefon do ręki i oparłam się o ściane. Najpierw sprawdziłam godzine. Była 20.43. Po chwili spostrzegłam też, że miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość; "Przepraszam ale fanki nas zatrzymały. Będziemy późno :P. Louis". Westchnęłam tylko i udałam się na górę wziąć prysznic. Włączyłam swoją playlistę i weszłam pod prysznic. Zaczęłam swój koncert. Nałożyłam na rękę trochę żelu pod prysznic i zaczęłam się szorować. Kiedy skończyłam, nie wyłączając muzyki szybciutko owinęłam sie w recznik. Rozczesalam wlosy. Polozylam sie na chwilke na łóżku. Przymknelam oczy i... zasnelam. Nagle uslyszalam muzyke. Takie glosne "unc, unc, unc". Zlapalam sie za glowe i spojrzalam przez okno. W domu obok rozkręcał sie gruby melanż. Chcialam sie wyspac wiec postanowilam ubrac sie i pojsc tam. Po chwili bylam juz gotowa. Zamknelam drzwi a klucz wsadzilam do kieszeni. Zapukalam do drzwi sasiada.
- Hej!- przywital mnie Andy.
- Andy?! A no tak, ty tu mieszkasz...- skapnelam sie.
- Wpadlas na impreze?- spytal juz niezle pijany chlopak.
- Nie! Po prostu mam prosbe... Moglbys sciszyc muzyke?! Ja tu probuje spac!!!- wydarłam sie.
- Nie marudź, tylko wchodź- odparł rozbawiony Andy. Kiedy zauwazyl ze mu odmawiam pociagnal mnie za nadgarstki. Az syknelam z bolu.
- Wes sie lecz!!- krzyknelam przepychajac sie do drzwi.
- Bez spiny. Masz- odparł dajac mi butelke piwa. Bylam niezle wkurzona wiec wzielam łyka aby sie rozluźnic. Nagle spostrzeglam sie ze leci moja ulubiona piosenka. Nie wytrzymalam i zaczelam tanczyc w miejscu. Jakis chlopak zaszedl mnie od tylu i dolaczyl sie. Wzielam dluuuuuugi lyk piwa i po chwili odpuscilam. Nie obchodzilo mnie to czy sasiedzi tez nie moga spac. Zaczelam sie drżeć i gibać w rytm muzy. Alkohol sie lał strumieniami. To... to bylo silniejsze ode mnie.
Obudzilam sie wtulona w jakiegos goscia. Spojrzalam na niego z obrzydzeniem i gwaltownie sie od niego odsunelam. Spojrzalam na zegarek. Byla 3 w nocy. Muzyka dalej leciala ale juz nie tak glosno. Wiekszosc towarzystwa lezala pijana w kontach. Niektorzy jeszcze tanczyli ledwo żywi.
- Eeeej! Gdzie to?!- zawolal za mna Andy.
- Spadam... Nie potrzebnie tu przychodzilam- jeknelam lapiac sie za glowe.
- Nie pozwole! To nie koniec imprezy, młoda- oznajmil z zadziornym usmiechem chlopak. Odpowiedzialam mu wymuszonym bananem na twarzy i szybko wybieglam z jego domu.- Czekaj!- powiedzial szybko mnie doganiajac. Zlapal mnie za biodra, przyciagnal do siebie i pocalowal. Zaczelam mu sie wyrywac lecz on calowal mnie na siłe, szybko i łapczywie. Trzymal mnie przy sobie tak mocno ze ledwo co oddychalam. Zaczelam go kopac, szczypac, bic. Probowalam krzyczec aby przestal. Ten udawal ze slyszy. Nie przeszkadzalo mu nawet to ze stoimy na srodku ulicy. Nagle ktos pociągnął mnie do tyłu i przywalił temu debilowi prosto w twarz. Patrzylam jak Andy zwija sie z bólu. Po chwili uświadomilam ze bił go... Zayn.
- Przestan!!- wrzasnelam do mulata po tym jak zauwazylam ze wokol mojego sąsiada jest juz kaluza krwi, a on sam, doslownie zataczał sie z bólu.- Stop!!- krzyczalam ciągnac Zayna od tyłu za koszulke.- Wes bo go zabijesz!!!- słowa zadzialaly jak jakies zaklęcie. Momentalnie zostawił Andy'ego i cofnął się do tyłu.
- Popamiętasz, suko- syknął i wykorzystujac okazje zwiał do swojego domu. Ja, nic nie mowiac wtuliłam sie w Zayna. Powoli szliśmy w strone domu. Kiedy juz bylismy na miejscu chłopak otworzyl drzwi i wziął mnie naa rece. Zarzuciłam mu tylko dłonie na szyje i zamknelam oczy. Poczulam jak Zayn delikatnie kładzie mnie na łóżku.
- Zostań- szepnelam łapiąc go za reke. Ten tylko polozyl sie obok mnie. Odwrocilam sie w jego strone i widzialam jak w jego oczach swieca blyszczace iskerki.- Dziekuje za pomoc...- powtorzylam.
- Nie ma za co- szepnął i pocałował mnie w głowe. Nie protestowałam. Czułam, ze przy nim jestem zupełnie bezpieczna. Po chwili uświadomiłam sobie, ze... ze jednak dalej cos do niego czuje.
***
Witam! ♥ Jak widzicie znowu dodałam rozdział po tygodniu za co serdecznie przepraszam :I. Ten rozdział dedykuje @VictioriaJedynak . Na poprawe humoru, skarbie :)
Ps; Licze, ze co do ilosci komentarzy mnie nie zawiedziecie ♥

wtorek, 19 czerwca 2012

rozdział 7 ♥

Powoli otworzyłam oczy. Próbowałam wstać ale nie mogłam bo głowa mi na to nie pozwalała. Mój pierszy kac. Auć. Niby to było "tylko" kilka piw ale mi strasznie szumiało we łbie i miałam ciemne plamy przed oczami. Chciałam położyc się i zasnąć ale chyba się wyspałam bo spać to ja już nie mogłam. Ta bezczynność doprowadzała mnie do szału. Gwałtownie wstałam aby nie poczuć bólu. Błąd. Kiedy stanęłam na równe nogi zakręciło mi się w głowie. Japierdziele... Po co mi to było? Przytrzymałam się szafy aby złapać równowage. Powoli zeszłam na dół. Ciągle musiałam się czegoś trzymać. Nie za wiele pamiętałam. Miałam tylko nadzieję, że ktoś mi wytłumaczy co się wczoraj działo. Po chwili byłam już na dole. Starałam się nie ruszać głową bo każdy ruch był bolesny.
- Aaaaaaaa- wrzasnęłam wywalając się o coś. Rozjerzałam się i ujrzałam przewrócone krzesło o które pewnie wyrżnęłam. Chciałam pomasować noge bo mnie strasznie bolała ale poczułam, że jest cała we krwi. Nie zważając na to położyłam się delikatnie na podłodze.
- Boże! Żyjesz?- spytał {tak mi się zdaje} Louis i szybko podbiegł do mnie.
- Chyba. Auuuu.- jęknęłam.
- Musiałaś nieźle się wywalić- powiedział patrząc na moją rane.- Założe się, że tak ci wygodnie. Czekaj. Ide po apteczke- oznajmił kręcac głową. Coś tak mi się zdaje, że się troche ze mnie śmiał. Ale z tym, że mi wygodnie to miał nawet racje. Mhhhmmm... Teraz się skapnęłam jaki ten dywan miękki *.* [nie mogłam na niego upaść?!].
- Masz może jakieś proszki na ból głowy?- spytałam cicho.
- A może mam!?- wykrzynął podchodząc do mnie z apteczką.
- Zwariowałeś?! Ciszej!- szepnęłam.
- Acha! Ktoś tu ma kaca!- poruszył brwiami i polał mi kolano wodą utlenioną. Syknęłam tylko i przewróciłam się na bok. Lou to zauważył i ścisnął moja rękę. Następnie wytarł, nakleił duży plaster i na dodatek szczelnie obwiązał bandażem.
- Dziękuje doktorze Tomlinson- powiedziałam.
- Nie ma sprawy! Chcesz coś do picia?- spytał.
- Jasne!- odpowiedziałam spragniona.
- To sobie przynieś a ja pójde po proszki.- uśmiechnął się.
- Cham- jęknęłam i z trudem wciągnęłam się na kanape. Położyłam się i przyłożyłam rękę do głowy. Już bym zasnęła gdyby nie Lou, który trzasnął lodówką.
- Sorry- szepnął, gdy zauważył, że mnie obudził.- Tu masz jakieś tabletki na ból głowy. Nic innego nie było- powiedział podając mi tabletkę i butelkę wody.
- A co, wy tak imprezujecie?- spytałam łykając tabletkę i popijając H2O. Lou udał, że nie słyszy i podał mi kostki lodu zawinięte w chustkę. Położyłam sobie je na czole. Ale zimno.- Jaki jest dzisiaj dzień?
- Chyba piątek. A co? Wybierasz się gdzieś?- spytał zmieszany.
- No co ty! Łeb mi tak nawala, że ledwo co funkcjonuje- odpowiedziałam.- A wy?
- Nieee. Dzisiaj mamy cały dzień wolny.- powiedział zadowolony Lou.
- O nie...- posmutniałam.
- Co?!- poirytował się.
- Nic- uśmiechnęłam się.- Po prostu ja potrzebuje chociaż dzisiaj ciszy i spokoju a wy... Wy po prostu macie za dużo energii- starałam się ująć to delikatnie.
- Spoko! Przecież będziemy cicho- odpowiedział mi z miną anioła. Polezalam tak jeszcze z pół godziny. Lou chyba cos czytal. Od czasu do czasu wymienialismy zdania. Opowiedzial mi tez co sie wczoraj dzialo.
- Ide na gore wziasc prysznic- oznajmilam mu.
- Czekaj pomoge ci- odpowiedzial podajac mi reke.
- Dzieki- powiedzialam, gdy juz doszlismy na gore.- Juz mi lepiej... dzieki tobie- usmiechnelam sie i weszlam do pokoju. Sciagnelam ciuchy i ostroznie weszlam pod prysznic. Po skonczeniu kapieli, narzucilam na siebie luzna koszulke i alladynki. Nie lubie obcislych rzeczy bo mam brzuch i grube uda. Toleruje najwyzej tylko spodnie rurki. Je uwielbiam ♥ Otworzylam drzwi i ostroznie zeszlam na dol z nadzieja ze Zayn sie jeszcze nie obudzil. Nie zalowalam tego co powiedzialam ale balam sie jego reakcji. Harry'ego tez wypatrywalam ale tylko dlatego ze bylam ciekawa jak mnie potraktuje.
- Czesc!- przywital sie Niall.
- Hej! Co was tak malo?- spytalam nerwowo.
- Zayn gdzies wyszedl a Harry jeszcze spi.- odpowiedzial mi obojetnie Liam. Odetchnelam z ulga.
- Boli cie jeszcze glowa lub kolano?- spytal troskliwie Louis.
- Glowa nawet jeszcze przymula, ale kolano zostalo tak dobrze opatrzone, ze mnie nie boli- powiedzialam usmiechajac sie do Lou.
- To co robimy?- spytal Nialler.
- Moze zagramy w butelke?- spytalam.
- Spoko! To ja pojde po jakas.- zaproponowalam Liam i po chwili wrocil z butelka w rece.
- To kto zaczyna?- spytalam.
- To moze ty- zaproponowal Niall.
- Ok- powiedzialam krecac. Wypadlo na Lou. Bez zastanowienia zadalam mu pytanie.- Dlaczego nakablowałeś Harry'emu o tym... z Zaynem w basenie?
- Ja...- zaczął niepewnie Louis.- Ja przed Harrym nie mam tajemnic... A pozatym chyba uważałem, że trzeba mu powiedzieć skoro się o ciebie tak martwi...
- Hmmmm...- zamyśliłam się.
- Okey, Lou. Teraz ty.- powiedział Nialler podając butelkę Louisowi. Po chwili zakręcił butelką. Wypadło na Liam'a.
*Oczami Zayn*
Spacerowalem sobie teraz po parku. Bylem w innym swiecie. Nie zwazalem na ludzi dookola mnie i ogolnie na to co sie dzialo... Caly czas nie moglem w to uwierzyc; 'Ona na serio mnie kochała?!'. Bylem zadowolony a jednoczesnie znienawidzilem siebie... Po co klamalem Hazzie?! Nagle poczulem wibracje, wyciagnalem telefon z kieszeni i spojrzalem na wyswietlacz. Mialem jedna wiadomosc. Kliknelem i ujrzalem sms; "Hei Zayn ; * Chcesz pogadac? ; ) Wpadaj do mnie! Cher. x". Schowalem Iphone'a do kieszeni i udalem sie w strone domu mojej dawnej kumpeli. Zapukalem niesmialo bo nie mialem pewnosci czy to tu mieszka.
- Czesc!- powiedziala Cher. Byla ubrana w bialy sweter z wielkim rozowym sercem. Rzucalo sie w oczy ale malo mnie to teraz obchodzilo.- Zapraszam.
- Dzieki- odpowiedzialem i udalem sie za nia chyba do salonu. Naprawde dawno tu nie bylem i duzo sie pozmienialo.
- Siadaj. Chcesz cos do picia?- spytala z entuzjazmem. Ona zawsze byla taka wesola i usmiechnieta.
- Nie...- jęknęłem i wbilem wzrok w panele.
- Co sie stalo? Ktos umarl?- zasugerowala przejęta Cheryl.
- Raczej wiesz o co chodzi skoro tak nagle zaproponowalas rozmowe- odpowiedzialem przekonany.
- No tak... Sluchaj chcialam Ci powiedziec co masz zrobic- powiedziala stanowczo. Zdzwilem sie. Juz mialem jej przerwac ale uprzedzila mnie.- Nie przerywaj! Ja chyba lepiej wiem czego Bella oczekuje bo w koncu jestem dziewczyna, nie? To tak... Masz po prostu pojsc do niej i powiedziec jej co czujesz. Ona powinna cie wysluchac bo raczej woli wiedziec na czym stoi. A i jeszcze cos... Masz byc facetem!
- No sorry, ale dopiero teraz sobie zdalem sprawe ile bledow poplenilem...- odpowiedzialem smutny.
- Kazdy popelnil wiele bledow ale kurde... naprawde nie warto je wspominac! Idz i zawalcz o nia! Bo jak nie ty to na pewno sie znajdzie jakis chlopak ktory sie nia zaopiekuje...- powiedziala. Po chwili przypomnialem sobie o tym Andym.
- Dziekuje!- podziekowalem i pocalowalem ja w policzek. Potem rozmawialiśmy jeszcze... Cher dała mi kilka rad. Tak się zasiedziałem, że była 19.
*Oczami Lou*
Graliśmy w tą butelkę strasznie długo. Podobało mi się to bo dzięki tej grze dowiedzieliśmy się o sobie dużo ciekawych rzeczy. Teraz mogę powiedzieć, że całkiem dobrze znam Belle.
- A może coś oglądniemy?- spytałem ziewając z nudów.
- Spoko. Co macie?- odpowiedział Bella. Harry cicho siedział obok Ann. [dopiero od połowy gry był z nami bo wstał dopiero o 14.] Nie grał tylko uważnie słuchał i przypatrywał się nam. Był wyraźnie zamyślony, przymulony i jakby nieobecny.
- Hmmm... Piraci z Karaibów tą ostanią część...- zacząłem szukać w szafce.
- Uwielbiam!- powiedziała, nawet nie dając mi poszukać czegoś innego.
- Ok. To ja lece po popcorn- wykrzyknął Nialler. Po chwili wrócił obładowany miskami z popcornem. Szybko jednak czmychnął do kuchni i wrócił z wielką butelką coli.- Jestem gotowy!- oznajmił rozkładając wokół siebie miski.
- A my też możemy coś dostać?- spytałem troche oburzony.
- No dobra!- powiedział podając miskę mi i Belli. Zayn i Liam też mieli jedną dla siebie.
*Oczami Zayna*
Pożegnałem się z Cher i udałem się w strone kwiaciarni. Kupiłem kilka białych róż. Po chwili byłem już w domu. Kwiaty schowałem za plecami.
- Hej wszystkim!- powiedziałem zmęczony.
- Ciiii!- uciszył mnie Liam. Zauważyłem Johny'ego Deppa na ekranie. Pewnie oglądali ostatnią część Piratów z Karaibów. Szybko weszłem się na góre bo naprawdę padałem z nóg. Wziąłem lekki prysznic i przebrałem się w dres. Napisałem kilka zdań na kartce i na palcach udałem się do Belli pokoju. Położyłem na poduszce róże i ukryłem między nimi liścik. Wróciłem do pokoju i położyłem się do łóżka. Momentalnie zasnąłem.
*Oczami Belli*
Film nam szybko zleciał. Chociaż oglądam go chyba po raz 3 to był genialny! Głowę miałam jeszcze obolałą ale na pewno nie było już tak strasznie jak rano. Spojrzałam na zegarek. Było po 23.
- No to chyba czas spać!- zarządził daddy Liam.
- No chyba- odpowiedziałam przeciągając się i głosno ziewając. Powoli poszłam na góre. Od razu udałam się do łóżka. Chciałam zasnąć, lecz nagle zauważyłam, że na sąsiedniej poduszce leży kilka róż. Usiadłam na łóżku i wzięłam kwiaty w ręce. Zaciągnęłam się ich zapachem. Nagle wypadła, z pomiędzy róż biała karteczka.
"Przepraszam Cię za wszystko. Naprawdę nie wiedziałem, że te kilka słów aż tak Cię zranią. Wiem, że nie chcesz mnie znać, ale ja Cię dalej kocham. Jeśli tylko chciałabyś porozmawiać byłbym najszczęśliwszy pod słońcem.
                                                                                              Zayn."
Poczułam jak kręci mi się w głowie. Nie wiedziałam co powiedzieć.

***
Witam wszystkich! Jak widzicie dopiero po tygodniu udało mi się napisać siódemke. Przepraszam, że aż tyle czasu musieliście czekać. Jeśli macie jakies sugestie co do bloga, chcecie abym Was informowała o nextach lub macie też swoje blogi, piszcie! Ostatnio założyłam też z dwiema koleżankami bloga; imaginessss.blogspot.com . Nie wiem co z tego wyjdzie... A na razie zabieram się do pisania ósemki! Na szczęście mam jeszcze trochę pomysłow ;)
Dziękuje wiernym czytelnikom tego bloga. Te 9oo wyświetleń & komentarze dają niesamowitego powera! Bez Was by mnie tu nie było :')
czytasz  = komentujesz ♥
                                                    

wtorek, 12 czerwca 2012

rozdział 6 ♥


Pobieglam do pokoju. Powoli usiadlam na podlodze i ukrylam twarz w dloniach. Nagle zdalam sobie sprawe ze od poczatku cos czulam do Zayna. Jestem zla na siebie bo jestem naiwna... bo mialam nadzieje ze zwroci na mnie uwage. Ale teraz to juz nie wazne. Teraz zaczelam rozmyślac o Harrym. Nie potrzebnie dalam mu szanse... Nie potrzebnie mu zaufalam.
- Beelllaaa!! On mi zakosil kanapke!- wpadl do mojego pokoju z krzykiem Nialler.- Ej, co ci sie stalo?
- Nic- powiedzialam ocierajac lzy.- Sie chyba puka, nie?
- Aaa no tak. Przepraszam- powiedzial.- Mała, co sie stalo? Przeciez mi mozesz powiedziec- usmiechnal sie uroczo blondyn. W tym momencie chcialam tylko spokoju.
- Nic sie nie stalo!- wykrzyczalam mu prosto w twarz i pobieglam do lazienki. Kucnelam i zaczelam ryczec z nadzieja ze Niall juz sobie poszedl. Jak juz sie uspokoilam nacisnelam klamke i wyszlam z toalety. Niestety ten dalej byl w moim pokoju. Chcialam wyjsc z pokoju ale ten podszedl i mnie przytulil.
- Co sie stalo?- spytal patrzac mi w oczy.
- Czemu mam ci sie zwierzac?- spytalam delikatnie wyrywajac sie z jego uscisku.
- Bo nie moge patrzec jak placzesz i chcialbym ci pomoc- odpowiedzial.
- Nie mozesz- powiedzialam ze skawaszona mina.- Bez sensu na mnie tracisz czas.- stwierdzilam i wyprosilam go z pokoju. Przebralam sie w jakas za duza koszulke ktora siegala mi do polowy ud. Przylozylam glowe do poduszki i momentalnie zasnelam zmeczona placzem.
Obudzilam sie nawet wyspana. Spojrzalam na zegarek. Bylo po 10. Przeciagnelam sie. Nie chcialo mi sie wstawac ale musialam zejsc na dol bo tam byl moj laptop. I teraz dylemat; wstac czy nie wstac... Chyba jednak wstane bo burczy mi w brzuchu i wypadaloby cos zjesc. No coz. Poszlam na chwilke do lazienki na wypadek gdyby ktorys z chlopcow juz wstal. Umylam twarz i nalozylam troszke podkladu. Przeczesalam wlosy i powoli zeszlam na dol. Otworzylam lodowke i wyjelam jakas szynke, pomidora, zolty ser, maslo & z 5 kromek chleba (no co?! glodna jestem!.D:). Po chwili mialam juz gotowa pierwsza kanapke. Postawilam na talerzu ktory stal za mna na stoliku. Nastepnie zaczelam robic drugą. Odwróciłam się aby postawić ją na talerzu ale... pierwszej kanapka nie było.
- Eeeeeej! Kto mi zakosił kanapkę?!- spytałam sama nie wiem kogo.- Mam nóż i nie zawacham się go użyć! Buvahahahahahahahah!- zasmialam się zlowieszczo.
- Okey! Poddaje się- powiedział Nialler trzymając kanapkę w ręku.
- Hmmm...- zamyslilam sie- Wybaczam! Ale w zamian za to masz mi pozyczyc jakis rower lub hulajnoge.
- Jakies rowery sa w garazu ale hulajnog, hulajnóg... Hulajnogi to nie dla nas- powiedzial po mesku.
- Tak, Jennifer! Wierze ci!- odpowiedzialam i wybuchnelam smiechem.
Po chwili wkurzony Nialler zaczal mnie gonic po calym domu. Niestety zapomnialam ze jestem w samej koszulce i z glosnym krzykien wybieglam do ogrodu. Odwrocilam sie i zauwazylam, ze Niall zostal w srodku i trzyma mi drzwi. Zaczelam sie z nim silowac ale nie dalam mu rady. Zrezygnowana usialam na lezaku i zauwazylam, ze ktos mi sie przyglada. Byl to chlopak uczesany na "na Biebsa". Mial na sobie koszule w krate i ciemne rurki. Chyba patrzyl na mnie od dluzszego czasu mi sie przygladal bo strasznie sie smial.
- Moge sie spytac co ci tak wesolo?!- spytalam poirytowana.
- Przepraszam ale to naprawde wygladalo zabawnie- powiedzial speszony lecz dalej usmiechniety.
- Nic sie nie stalo- odpowiedzialam mu rownie usmiechnieta.- Jak sie nazywasz?- spytalam podchodzac do plotu za ktorym stal on.
- Andy a ty?- spytal podchodzac blizej. Teraz dzielil nas tylko drewniany plot.
 - Bella...- odpowiedzialam.
- A ty kim jestes? Bo widzialem ze niedawno przyjechalas- zamyslil sie.
- Jestem siostra Harry'ego... A co? Masz z tym jakis problem?- spytalam zmieszana i lekko wkurzona.
- Oczywiscie, ze nie! Wiesz... Niedaleko jest skate park. Wybierzesz sie ze mna?- spytal.
- Jasne- odpowiedzialam.
 - Ja biore deske, nie wiem jak ty...- powiedzial.
- Mialam wziasc rower ale wole zebys mnie nauczyl jezdzic na desce- powiedzialam z usmiechem na ustach.- Zawsze chcialam sie nauczyc.
- Spoko. To gdzieś tak za pół godziny wpadne po ciebie- powiedział i poszedł w strone swojego domy. Zrobiłam to samo. Nacisnęłam klamke. Ufffff. Drzwi były otwarte. Szybko pobiegłam na góre i ubrałam się w TO. Postanowiłam, że torebkę zostawię w domu. Już miałam wychodzić, gdy nagle usłyszałam głos Zayna.
- Gdzie idziesz?!- spytał wkurzony.
- Nie twoja sprawa- odpowiedziałam i czułam już jak się we mnie gotuje.
- Nigdzie nie idziesz!- krzyknął ze sztucznym uśmiechem i złapał mnie za rękę.
- Jak mnie nie puścisz to już w życiu mnie nie zobaczysz- zagroziłam mu. Podziałało. Bez wachania puścił moją rękę. Szybko otworzyłam drzwi z nadzieją, że już mnie więcej nie zatrzyma i trzaskając zamknęłam je. Przed sobą ujrzałam Andy'ego.
- Cześć.- powiedział.
- Możemy już iść?!- spytałam z wyrzutem.
- Jasne. Chodz.- odpowiedział i pociągnął mnie za rękę. Szliśmy tak, z kwadrans. Ujrzałam wielką rampę a wokół niej dużo ludzi. Dopingowali jakiegoś gościa, który właśnie robił triki na swoim bmx'ie. Po chwili skończył i dostał gromkie brawa.
- Siem, stary!- powiedział witając się z Andym.
- Siema! To jest Bella. Popatrzy sobie i ją troche poucze jeździć- odpowiedział.
- Luz. Ja jestem Will.- przestawił się i szybko wrócił na rampę. Znowu zrobiło się głośno bo ludzie gwizdali i strasznie wrzeszczyli.
- Chcesz?- spytał podając mi piwo.
- Eeeeee...- pomyślałam, że nigdy nie piłam no ale nie mam nic od stracenia.- Dawaj!- odpowiedziałam z entuzjazmem a on tylko uśmiechnął się i zmierzył mnie wzrokiem. Najpierw siedzieliśmy, piliśmy i gadaliśmy. Po kilku piwach Andy zaczął się rozkręcać i szpanował różnymi trikami na desce.
- Chcesz się nauczyć?- spytał.
- Nie. Wole patrzeć na ciebie- skłamałam. Tak naprawdę to cholernie mi się kręciło w głowie i byłam pewna, że upadne, więc wolałam się na razie nie ruszać z miejsca. Spojrzałam na zegarek. Obraz mi się troszkę rozmazywał ale dostrzegłam, że jest już po 19.
- Sorry, ale ja już się chyba będę zbierać- odpowiedziałam.
- Nie, no ok. Ja też już spadam. Pa, chłopcy!- pożegnał się i natychmiast usłyszał jak wszyscy głośno mówią; "Pa!". Do domu szliśmy w ciszy. Byłam strasznie zmęczona.
- No to doszliśmy!- oznajmił Andy.- Dziękuje ci za miły dzień- odpowiedział i przysunął sie bliżej.
- To ja dziękuje- odpowiedziałam i zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Spojrzałam mu w oczy. Były brązowe. Nasze usta dzieliły milimetry. Zamknęłam oczy i dałam sie ponieść chwili...
- Ooo Bella! Już jesteś!?- przerwał nam wrzeszczący z ironią Hazza.
- Jeszcze raz ci dziękuje- szepnął mi Andy do ucha i delikatnie pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się i ledwo weszłam do domu.
- Co ci odbiło?!- krzyknęłam na Harry'ego.
- Ty... ty piłaś?!- spytał strasznie zdziwiony.
- No i co ci do tego?!- warknęłam. Zachwiałam się i upadłam. W ostatniej chwili złapał mnie Harry.- Puszczaj debilu! Nienawidze cię! Wolałabym być już jedynaczką...- jednym tchem wypowiedziałam te słowa. Wyrwałam się z objęć lokowatego. Miałam iść na góre ale "coś" mnie zatrzymało... Raczej "ktoś".
- Słyszałem krzyki. Co się stał...- zaczął Zayn.
- A ty się ode mnie odwal! Kochałam cię! Byłeś dla mnie całym światem! Zrobiłabym dla ciebie wszystko! Obiecałam sobie, że nie będę płakać  ale... Po co mi do cholery nadzieje robiłeś?!- szepnęłam bezsilna ze łzami w oczach. Opierając się o ściane ledwo co doszłam do pokoju. Ściągnęłam vansy i opadłam na łóżko. Wytarłam ręką łzy. Spojrzałam na rękaw. Był czarny. No tak. Tusz mi się rozmazał. Pewnie wyglądało to strasznie ale ja to miałam w gdzieś. Nagle ktoś zapukał i bez odpowiedzi wszedł do mojego pokoju. Był to chyba Liam. Podszedł i bez słowa wziął mnie na swoje kolana.
- Słuchaj... Gdzie wy macie jakieś tabletki?- spytałam cicho.
- Tabletki? Dziewczyno! Co ty wyprawiasz?!- szepnął Liam. Nawet nie wie jak mu wtedy byłam wdzięczna za to, że nie krzyczał... Dosłownie głowe mi rozsadzało.
- Życie jest do dupy- powiedziałam i zalałam się łzami.
- Nie mów tak- uśmiechnął się.- Ale wiedziałem, że czujesz coś do Zayn'a...
- No i co z tego jak on tego nie odwzajemnia?!- spytałam
- No tego nie byłbym już taki pewien....
- Uważaj bo ci uwierze- odpowiedzialam.- A pozatym przeciez jestem od niego o 4 lata młodsza...
- No i co? Wiek to tylko liczba- uśmiechnął się uroczo.
- Dziękuje- szepnęłam i wtuliłam się w niego. Nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam.

***
Przepraszam, że tak długo pisałam ale nie miałam weny :P Postaram się częściej dodawać, obiecuje! Tak pozatym, to chciałabym podziękować za ponad 600 wyświetleń ♥ Dziękuje też za wszelkie komentarze! Wiem, że się powtarzam ale jestem wam niezmiernie wdzięczna, że piszecie mi tyle ciepłych słów! Nawet nie wiecie jak to motywuje :") Kocham Was ♥

piątek, 8 czerwca 2012

rozdział 5 ♥

Nacisnelam powoli klamke od drzwi. Sciagnelam vansy i probowalam cicho wejsc po schodach na gore. Niestety poslizgnelam sie na kanapce.
- Auuuu- wrzasnelam masujac sobie tyłek.
- Bella! Nic ci nie jest?! Sorry, nie wiem jak ona sie tu znalazla- powiedzial Niall podajac mi reke.
- Nie ma sprawy- powiedzialam szybko wstajac. Nie zwazajac na to ze wszystkie oczy chlopcow byly zwrocone na mnie staralam wejsc po schodach do mojego pokoju.
- A powiesz nam gdzie bylas?- spytal Liam pokazujac na zegarek.
- Yyyyy. Na zakupach z kumpela...- odpowiedzialam i juz mialam isc na gore, lecz znowu zostalam zasypana pytaniami.
- Z kumpela?!- zdziwil sie Lou.
- Jaka?!- zapytal Harry.
- Z Cher. Podobno to twoja kolezanka Harry...- poruszylam brwiami.
- Aaaa. No tak- powiedzial speszony. Wykorzystalam chwile i szybko pobieglam po schodach na gore. Otworzylam i wyjrzalam przez okno. Byl naprawde cieply wieczor. Po chwili zauwazylam wielki basen w naszym ogrodzie. Zapomnialam o nim! Postanowilam troche poplywac. Ubralam stroj kapielowy a na to krotkie spodenki i luzna bluzke na ramiaczkach. Nie jestem modelka i nie mam idealnej figury. I tak jak kazda dziewczyna mam kompleksy wiec postanowilam nie odslaniac mojego brzucha ;). Zrobilo mi sie nudno, wiec postanowilam wyjsc oknem do ogrodu. Hahah! Tak! Na szczescie nie bylo wysoko i prosto. W sensie ze byl jeszcze po drodze na dol; parapet, jakas rura. Po 5 minutach wyszlam przez okno i zeszlam na dol w miare cicho. Jestem hardcorem! Od razu poprawil mi sie humor ;D. Usiadlam na lezaku i ogladalam zachod slonca. Nagle ktos zaslonil mi oczy rekoma.
- Hmmm. Kto to?- spytalam smiejac sie.
- Nie poznajesz?- powiedzial tajemniczy 'ktos' cieplym glosem.
- Zayn?- usmiechnelam sie.
- Brawo!- powiedzial odslaniajac mi oczy. Byl ubrany w biala koszulke z krotkim rekawem i brazowe spodenki do kolan.
- Tak na marginesie... To jak sie tu dostalas?- zasmial sie.
- Oknem- powiedzialam i po chwli wybuchnelismy smiechem.
- No niezle!- powiedzial przerywajac smiech.- To co? Nie kąpiesz się?
- Wiesz... Chyba odechcialo mi sie- powiedzialam ze skwaszona mina.
- Nie zartuj! Jest tak pieknie!- powiedzial i wzial mnie na rece- Chodz.
- Nieee! Zostaw mnie!- krzyczalam.
- Nie ma mowy!- wykrzyknal dochodzac na brzeg basenu.
- Aaaa. Rozumiem! Chcesz mnie wrzucic!? O nie! Albo razem wskakujemy albo w ogole!- powiedzialam.
- Chcialabys!- zasmial sie i puscil mnie do basenu. Ja natomiast bylam do polowy w wodzie i 'wisialam' na szyi Zayna. Biedny!
- Aaaaaa!- krzyknal i po chwili oboje bylismy w wodzie.
- Hahaha! Dobrze ci tak!- powiedzialam i chlapnelam go woda. Po chwili chlapalismy sie na calego!
- Ale piekny zachod slonca...- powiedzial i objal mnie w talii. Nasze usta dzielily centymetry. Czulam jego cieply oddech.
- Na bombeeee!- przerwal nam wydzierajacy sie Louis a ja z Zaynem odruchowo odskoczylismy od siebie.
- Aaaaaa!- krzyknelam rownoczesnie z Zaynem. Wytarlam oczy i rozgladalam sie za Lou. Jego nigdzie nie bylo.
- Eeeej. Gdzie jest Louis?!- spytal troche zdenerwowany Zayn. Nagle czyjes rece mnie objely w talii i pociagely do tylu.
- Aaaa! Zayn! Pomoz!- wydarlam sie.
- Hahahahahahahahaha. Spokojnie!- powiedzial uradowany Louis.
- Idioto!!- powiedzialam i wskoczylam mu na plecy w celu podtopienia go.
- Hahahahah- dalej smial sie Lou.
- A co wy tu porabiacie?- spytal Liam.
- Dobrze bawia sie bez nas!- udal focha Niall. Nagle Harry wzial węża ogrodowego i zaczal oblewac Nialla i Liama. Nam tez sie dostalo.
- Dawaj to!- powiedzial Liam i wyrwal Hazzie węża i zaczal go oblewac. Niall skumal o co chodzi i po chwili trzymal Harry'ego bo ten uciekal.
- Aaaaaa! Bo pojde po lyzki!- powiedzial z prawie prostymi wlosami.- Muvahahahahahahah- zasmial sie złowieszczo patrzac na Liama a ten sie przestraszyl i wskoczyl do wody.
- Hahahahahah. Biedny Liam- powiedzialam i przytulilam go. Po chwili plywalismy & bawilismy sie w wodzie. Pilki i materace byly w basenie. Louis co chwile nas rozbawial i pekalismy ze smiechu. Za to Niall jadl w wodzie, co wygladalo smiesznie bo na przyklad przypadkowo utopil kanapke. Liam byl czujny bok wiedzial ze Harry ma gdzies schowana lyzke. A Zayn caly czas sie na mnie patrzyl. Po chwili jednak zrobilo mi sie zimno. Harry chyba to zauwazyl i poszedl gdzies na chwile. Zaraz jednak wrocil z recznikiem w rece. Popatrzyl sie na mnie z niepewnym usmiechem na ustach. Pewnie bal sie ze na niego 'warkne' albo pogryze go wzrokiem. Nie. Odpowiedzialam mu usmiechem i cicho wyszeptalam; "dziekuje". Nawet nie wiecie jak sie ucieszyl. Wyszlam z wody bo zgrzytalam zebami z zimna. Zayn to chyba zauwazyl i wyprzedzil mnie. Wzial recznik i okryl mnie. Usmiechnelam sie do niego. Po chwili jednak wzial mnie na rece.
- Zemsta!- krzyknal.
Zaczelam sie drżeć.
- Pozalujesz!- wydarlam sie, lecz on nie zwazajac na moja groźbe wrzucil mnie do basenu.- O żesz ty!- powiedzialam. Zayn natomiast smiejac sie poszedl na bok zapalic. Po cichu wyszlam z wody i z krzykiem rzucilam sie na niego.
- Palenie jest szkodliwe dla zdrowia!!- wykrzyknelam smiejac sie.
- Ała- jęknął tylko.
- Ze mna sie nie zadziera!- powiedzialam zadowolona.
- Ze mna tez!- odpowiedzial i teraz to on lezal na mnie.
- No co wy tu wyprawiacie?!- spytali chlopcy choc dobrze wiedzieli, ze to tylko zabawa.
- Jestescie za malo mokrzy.- powiedzial Niall ponownie udajac focha. Ledwo co to powiedzial i od razu wyciagnal zza plecow weza ogrodowego. Skierowal go na nas. Zayn probowal wstac lecz nie pozowolilam mu na to. Usiadlam na nim okrakiem. Niestety teraz Niall polewał mnie.
- No tak. Nie przemyslalam tego!- powiedzialam zrezygnowana.- No coz. Przynajmniej jestesmy po rowno mokrzy.- powiedzialam i poczulam jak ktos mnie bierze na rece.
- Z wami to ja nie mam szans na wyschniecie!- powiedzialam do Harry'ego- Puszczaj!- wyrwalam sie i tym razem to ja probowalam go wziasc na rece. Natomiast Zayn, Liam, Niall i Lou zwijali sie ze smiechu.
- Nawet ty, Liam mi nie pomozesz?!- wydarlam sie cala czerwona.- Harry! Wes!- dyszalam probujac go podniesc- Okej, poddaje sie.- powiedzialam i polozylam sie na ziemi. Musialo to smiesznie wygladac bo chlopcy omal sie nie posikali. Za to ja, weszlam na materac ktory plywal po wodzie. Staralam sie nie przewrocic ani nie dotknac wody. Udalo mi sie. Zamknelam oczy i probowalam zasnac. Po chwili poczulam jak ktos mnie pcha.
- Eeeeeej!! Co ty robisz?!- powiedzialam do Zayna.
- Ratuje cie! Louis chcial na ciebie wskoczyc- powiedzial usmiechniety bo wiedzial ze mu nic nie zrobie. Kazdy ruch mogl spowodowac ze strace rownowage i sie wywale do wody. A ja nie chcialam byc mokra. Za to Lou jak gdyby nigdy nic chodzil obok basenu.
- Usiadz na brzegu materaca- powiedzial Zayn.
- No tak! Na pewno to bedzie proste!- odpowiedzialam podnoszac sie. Teraz siedzialam na srodku materaca.
- Spokojnie! Trzymam cie!- uspokoil mnie Zayn. Po chwili juz siedzialam na brzegu. On za to usiadl na przeciwko mnie.
- Jestes pewny ze sie nie wywalimy?- spytalam nerwowo.
- To sie okaze.- powiedzial i zaczal wioslowac rekoma. Dolaczylam sie i po chwili oboje dryfowalismy po basenie. Chlopcy chyba pozazdroscili nam tego bo wzieli wiekszy materac i we czworke na niego wskoczyli. Zayn natychmiast podpłynął do nich.
- Wsiadasz?- spytal przechodzac na ich materac.
- Yhym- powiedzialam i podalam mu reke. Teraz w szóstke siedzielismy na jednym materacu. Nagle Harry zaczal sie przepychac z Liamem. Materac kiwał sie na wszystkie strony. Po chwili wypadlam do wody.
- Aaaaaa! Czlowiek za burtą!- krzyknal Nialler podajac mi reke.
- Okey. I tak juz jestem mokra.- powiedzialam niby do siebie i pociagnelam Nialla za reke do wody. Lou zapalam za noge a Zayna za spodnie.
- Aaaaa!- krzyczal rozbawiony trzymajac sie za szorty.
Zostal mi Harry. Chlopcy postanowili mi pomoc i po chwili przewrocilismy materac. A sie Hazza darł : D. Po godzinie zaczelo robic sie coraz zimniej. Zdziwilo mnie to poniewaz byla wiosna. Nagle zagrzmialo.
- Ocho! Bedzie burza- powiedzial uradowany Louis.
- Aaaa. To ja spadam.- powiedzialam wystraczona.
- A co? Boisz sie?- szepnal mi do ucha Zayn obejmujacy mnie w talii.
- A zebys wiedzial!- wyrwalam sie z jego objecia i szybko pobieglam do domu.- Ale jak was rąbnie piorun to wtedy to ja sie bede smiala!- powiedzialam z usmiechem do ryjących sie chlopcow. Poszlam na gore, przebralam sie i zeszlam na dół. Wlaczylam radio na fulla aby nie slyszec jak grzmi. Lecialo maroon 5 "payphone". Usiadlam na blacie kuchennym i zaczelam myslec o moim domie, o rodzicach... Jakos tak sie smutno zrobilo bo ta piosenka jest dosc wolna. O malo co bym sie nie rozpłakała. Potem puścili "wanna feel me now". Zaczelam spiewac. Dosc czesto to puszczaja w radiu wiec szybko sie nauczylam. Po chwili uslyszalam glos Zayna.
- Moge panią prosic?- spytal. Kiwnelam glowa i podalam mu reke. Tanczylismy wolno, blisko siebie. Zayn chcial cos mi powiedziec ale przerwali mu chlopcy ktorzy wparowali do domu. Teraz lecialo "dance again". Louis udawal pitbulla, a Niall J.LO. Wyobrazcie sobie go udajacego kobiete! ;"D Doslownie zwijalam sie ze smiechu. Po minucie jednak zdecydowalam sie dolaczyc do Lou a Zayn, Hazza i Liam byli chórkami Nialla.
- Szkoda, ze nikt tego nie nagral!- powiedzialam zawiedziona, gdy skonczyla sie piosenka.
- Nastepnym razem to powtorzymy ale z kostiumami. Pozyczysz Niallowi jakas sukienke?- spytal Lou ruszajac brwiami.
- Hahahahahah. Spoko- odpowiedzialam i spojrzalam na zegarek. Byla 24.
- Ale pozno! No dobra, idziemy spac!- powiedzial Liam. Wszyscy sie zgodzili i rownoczesnie udali na gore. Wszyscy oprocz Harry'ego i Zayna. Juz mialam wchodzic do pokoju, gdy uslyszalam glos brata. Postanowilam zaczaic sie ma schodach i podsluchac ich rozmowe.
H- Stary, co ty odwalasz?!
Z- Nie rozumiem...
H- Przystawiasz sie do mojej siostry! Zayn, ona ma 15 lat!!!
"No i co z tego ze mam 15 lat?!"- pomyslalam.
Z- Nie przystawiam sie!
H- Louis mi powiedzial co robiliscie w basenie...!
Z- Nic nie robilismy! Ona jest tylko moją kolezanką! Nic do niej nie czuje! Rozumiesz?! Nic!!
Nagle zakuło mnie serce a do oczu napłynęły łzy.

***
No i jest 5 rozdział! Niestety rozdział nie byl dodany tak szybko jak obiecywalam bo usunelam tamtem i musialam pisac od nowa :I Dziekuje Wam bardzo za aż tyle wejsc & za wszystkie miłe komentarze ♥ Zabieram sie do pisania nexta ;) Komentujcie i piszcie co sądzicie o tym blogu. X

poniedziałek, 4 czerwca 2012

rozdział 4 ♥

Rano obudzilam sie okolo 8. Widocznie dla chlopcow byla to wczesna godzina bo wszyscy jeszcze [tak mi sie wydawalo] spali. Zeszlam na dol i nalalam sobie soku. Wlaczylam tv i przelaczylam na jakis kanal muzyczny. Akurat lecialo 'live my life'. Otworzylam lodowke i postanowilam zrobic sobie kanapki. W rytm muzyki smarowalam bulki, kroiłam pomidora. Przy tym co chwile wybuchalam smiechem :D. Gdy juz zrobilam kanapki usadowilam sie przed telewizorem. Po zjedzeniu poszlam na gore po lapka. Wlaczylam skype. Amy byla dostepna.
- Hey kochanie!- powiedziala i pomachala mi.
- Czesc!- odpowiedzialam z banenem na twarzy.
- Co tam u ciebie?- powiedziala.
- Czekaj- powiedzialam i pokazalam jej aby sluchala. Lecialo 'turn me on'. Rapowala Nicki Minaj. Amy skumala o co chodzi i po chwili razem rapowalysmy.
- Hahaha. No tak.- powiedziala.
- Jednak da sie to powtorzyc przez skajpaja.- wyszczerzylam sie.
- Charlie jest dostepna!- powiedziala Amy i po chwili dodala ja do rozmowy.
- Hej wszystkim!- wykrzyknela.- Bella, co tam?! No mow szybko!- powiedziala podekscytowana.
- No nic ciekawego. Okazalo sie ze Harold ma jeszcze 4 kumpli z ktorymi mieszka. Przynajmniej nie jest nudno- pokazalam jezyk.
- A jak dom?- spytala Amy.
- 'We have to go back in time'...- zaspiewalam razem z pitbullem ktory lecial w tv- Jak ja to kocham!- usmiechnelam sie.
- Ja tez! 'Bejbeee oooo beeejbeee'...- zaczela spiewac Charlie.
- Hahah.- zasmiala sie Amy i zaczela tanczyc w rytm muzyki.
- No, dom jest naprawde niezly- wrocilam do tematu- Jest basen, wielki salon polaczony z kuchnia. Na razie tylko tyle widzialam.
- A te chlopaki to fajne jakies?- poruszyla Charlie brwiami.
- Hahahaha. No chlopcy sa starsznie mili i opiekunczy. Brzydcy nie sa...- zaczelam wyliczac i usmiechnelam sie.
- A znani sa?- spytala Amy.
- Nooo i to jak. Dzisiaj musialam uciekac z Harrym przed paparazzi. Masakra!- skrzywilam sie.
- Wspolczuje...- posmutniala Amy
- A co tam u was?! No opowiadac mi tu!- krzyknelam.
- No nic ciekawego. Tesknie!- powiedziala Charlie i przytulila miska ode mnie.
- Ja tez!- krzyknela Amy i tez przytulila sie do miska. Obie dostaly ode mnie takie same misie przed wyjazdem.
- No niestety musimy juz konczyc bo za 15 minut mamy autobus- powiedziala Charlie i poslala mi buziaka.
- Pa. Zadzwon jeszcze.- powiedziala Amy i wtulila sie w misia.
- Pa. Kocham was- odpowiedzialam im i pomachalam ze sztucznym usmiechem na twarzy. Dobrze wiedzialam i one tez wiedzialy ze zaraz sie wszystkie poryczymy. Aby do tego nie dopuscic zajelam sie telewizorem. Przelaczylam na nastepny kanal. Lecialo teraz 'call me maybe'. Odlozylam laptopa, wstalam i zaczelam tanczyc. Poszlam na gore po szczotke do wlosow. Gdy zeszlam na dol zaczelam ogarniac szope na glowie a potem spiewalam do szczotki & tanczylam. Salon byl wielki, wiec mialam duzo miejsca. Po chwili calkiem juz zapomnialam o smutku.
*Oczami Nialla*
Otworzylem oczy i spojrzalem na Iphone'a. Bylo kilka minut po 9. Uslyszalem ze gdzies leci 'chasing the sun'. Zszedlem na dol i okazalo sie ze muzyka dobiega z naszego salonu. Zobaczylem ze po prostu Bella juz wstala i urzadzila nam koncert. Podszedlem do niej bez slowa i zaczelismy tanczyc.
*Oczami Belli*
Nagle Niall podszedl i zaczal ze mna tanczyc i spiewac. Nie protestowalam. Naprawde nie wiedzialam ze Niall tak wymiata na parkiecie! Co chwile wybuchalismy smiechem.
*Oczami Lou*
Obudzila mnie muzyka i glosne smiechy. Zszedlem na dol jeszcze zaspany i zobaczylem jak Bella z Niallerem wymiataja. Pozazdroscilem im i szybko sie dolaczylem.
*Oczami Belli*
Po kilku minutach dolaczyl do nas Louis. Zaczal tanczyc i spiewac razem z nami. Hahah. Co chwile zwijalismy sie ze smiechu. Po chwili jednak Lou i Nialler zamilkli.
- Sluchaj Bella bo jest taka sprawa...- zaczal Niall.
- Harry strasznie cieszyl sie z twojego wyjazdu ale... Gdy przyjechalas to chcial z toba odbudowac relacje a ty nie dalas mu nawet szansy.- powiedzial Lou.
- Co chcesz przez to powiedziec? Ze mam mu sie rzucic na szyje i sie jarac ze mam slawnego brata?- spytalam zdziwiona.
- Nieee. Po prostu Harry wczoraj zamknal sie w pokoju i nie chcial wyjsc... Moze bys z nim porozmawiala?- rzucil Niall.
- Powtarzam po raz setny, ze nie mamy o czym gadac!- wkurzylam sie.
- Harry mysli ze go nienawidzisz- posmutnial Louis.
- Boze, bo taka jest prawda! A ty jakbys sie czul gdyby twoj starszy brat ktory byl twoim najlepszym przyjacielem wyjechal i nie odzywal sie do ciebie?!- wykrzyczalam ze lzami w oczach.
- Prosze nie placz...- poprosil Niall.
- Odwalcie sie ode mnie!- krzyknelam i pobieglam na gore. Ubralam bluze, jasne jeansy i vansy. Zwiazalam wlosy w kucyk i wybieglam z domu. Nie wiedzialam gdzie mam isc. Szlam przed siebie. Wlasciwie to bieglam bo nie chcialam aby ktorys mnie dogonil. Widocznie mieszkamy niedaleko centrum bo po dziesieciu minutowym biegu bylam juz kolo big bena. Usiadlam na lawce i przygladalam sie ludziom. Nagle ktos usiadl obok mnie.
- Hey!- powiedziala dziewczyna ubrana w stylu pin-up.- To ty jestes Anabella?
- Bella- wkurzylam sie.- Skad mnie niby znasz?!
- Ja jestem Cher Lloyd. Kumpela twojego brata. Wiem ze przyjechalas bo twoj brat przez ostatnie kilka dni gadal tylko o tobie.- powiedziala.
- Aaaaa...- zdziwilam sie.
- Co tu robisz sama?- spytala.
- Siedze- warknelam.
- Heh. A czemu tu siedzisz?
- Mozna powiedziec ze ucieklam. A ty co tu robisz?
- Przyjechalam na zakupy. A twoj brat sie o ciebie nie martwi?
- Sluchaj, jak mamy gadac o nim to ja sie zbieram...- wstalam z lawki.
- A wiesz wogole gdzie isc?- spytala.
- Dam sobie rade- powiedzialam z wymuszonym usmiechem.
- Chodz. Pojdziemy na zakupy.
- Nie mam kasy przy sobie.- powiedzialam.
- Ja stawiam- usmiechnela sie.- Chodz.
Najpierw poszlysmy do roznych sieciowek a potem Cher chciala wejsc do bardziej markowych sklepow. Ja nie lubie takich markowych ciuchow i ona chyba tez bo szybko stamtad wyszlysmy ;). Po  godzinach skonczylysmy szoping. Bylo okolo 14. Postanowilysmy pojsc na shake'a do milk shake city. Potem gadalysmy jeszcze ze dwie godziny.
- Ooo. Pozno sie zrobilo- powiedziala Cher spogladajac na telefon.- Odwiezc cie?
- Nieee. Mieszkam niedaleko.
- To moze cie odprowadze?
 - Chetnie- powiedzialam. Idąc w strone domu rozmawiałyśmy jeszcze chwilę. W końcu doszłyśmy.
- A jeśli chodzi o twojego brata...
- Ty też zaczynasz?! Nie!! Nie będę z nim rozmawiać!- wydarłam się.
-  Ale nie o to chodzi!
- Myślałam, że jesteś inna... Jak masz mi gadać o Harrym to się odwal!- wkurzyłam się.
- Nie o to chodzi!! Po prostu twoj brat stoi w oknie i nas podglada i prawdopodobnie podsluchuje- usmiechnela sie.
- Oooo.- zarumienilam sie- No tak. Przepraszam. Może już się pożegnamy? Wiesz, nie lubie jak ktoś mnie podgląda a tym bardziej podsłuchuje...
- Heh. Ja też! Tu masz mój numer.- podała mi karteczke- Dzwoń o każdej porze dnia i nocy ale byle nie w nocy- puściła mi oko.
- Dzięki. Pa!- przytuliłam ją na pożegnanie.

***
No i jest czwórka! Dziękuje bardzo, że aż tylu osobom chce się czytać mojego bloga :) Jesteście wspalniali :D Już jestem w połowie 5 rozdziału więc dodam go dzisiaj lub jutro. Mam nadzieje, że uda mi się napisać dłuższy w zamian za to, że tak długo nie pisałam :P ♥