Strony

poniedziałek, 17 grudnia 2012

#4 imagin "czasami potrzeba czasu by zrozumieć co w życiu jest najważniejsze" cz.2

Cicho wyjęłam walizke z drewnianej szafy. Poukładane dotąd rzeczy, zostały brutalnie i niedbale wrzucone do torby. Byłam zmęczona marzyłam tylko o pójściu spać. Dokończyłam pakowanie się i prawie natychmiast zasnęłam.
*następnego dnia*
Obudziłam sie około 8. Cały czas myślałam o sytuacji w jakiej sie znalazłam. Przeciągając sie usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy i zaczęłam sie zastanawiać co by tu sobie zrobić na śniadanie. Nagle naszła mnie ochota na tosty. A do tego kakao. Mmmmm, pycha! Schodząc na dół nie myślałam o niczym innym jak ciepły posiłek. Gdy w końcu przygotowałam sobie jedzenie, obładowana ruszyłam w strone telewizora. Nagle poczułam sie dziwne. Szybko odłożyłam naczynia na stół i pobiegłam na góre do łazienki. Zwymiotowałam. Kiedy poczułam sie lepiej, przemyłam twarz wodą i powoli zeszłam na dół. Zauważyłam małą kartke przylepioną do mikrofalówki. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam: "Będziemy wieczorem". Zażenowana podeszłam do stołu i przeniosłam tosty i gorący kubek z kakao na kanape. Usiadowiłam się na niej, włączyłam telewizor i zaczęłam jeść. Nie byłam zła na chłopców. Można powiedzieć, że byli mi teraz obojętni. Nie czułam ani smutku ani innych uczuć, które teoretycznie powinne mi towarzyszyć. Teraz liczyło się tylko dobro malucha. Boli mnie, że Harry nas nie chce ale widocznie tak miało być. Nie licze na to, że przyjdzie i będzie mnie całować po rękach. Nie licze na happy end. Co ma być to będzie. Nie mam zamiaru zmuszac Hazzy do niczego wbrew jego woli. Jest dla mnie wazny i jezeli zdecyduje, ze nie chce juz byc ze mna, zrozumiem. Nie mam juz sily na przekonywanie go ani tłumaczenie sie. Mozna powiedziec ze sie poddałam..
Nie zauważyłam nawet jak szybko spałaszowałam posiłek. Odłożyłam naczynia na bok i wróciłam do oglądania telewizji. Nagle poczułam jak dziecko się poruszyło. Złapałam się za brzuch i uśmiechnęłam się do siebie. Powoli wstałam z kanapy i udałam się w strone zmywarki. Wsadziłam naczynia do środka i poszłam na góre sie przebrać. Ubrałam dresy i luźną bluze. Zakluczyłam drzwi i udałam się na spacer do pobliskiego parku. Po około godzinie postanowiłam wpadnąć na chwile do sklepu spożywczego. Kupiłam czekolade i pare innych słodkich rzeczy. Zapakowałam zakupy do siatek i ruszyłam w kierunku domu. Poczułam, że wibruje mi telefon. Wyjęłam go szybko z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Liam. Kliknęłam "odrzuć" i sprawdziłam godzine. 14.26. Westchnęłam i szybkim krokiem pomaszerowałam do domu.
Siedziałam juz ponad godziny w salonie z laptopem na kolanach. Zjadłam już całą czekolade i zdążyłam sprawdzić twittera. Lekko śpiąca wyłączyłam komputer i położyłam sie na kanapie. Zmęczona rozmyślaniem nad tym wszystkim, odpłynęłam.
*następnego dnia*
Zaraz po przebudzeniu sie sprawdziłam godzine. 7.04. Za półtorej godziny odlatuje mój samolot do Polski. Najbardziej mi w tej chwili zależało na tym by nikogo nie obudzić i po cichu sie wymknąć nie trafiając na nikogo. Gdyby któryś z chłopców zagrodził mi droge nie potrafiłabym wyjechać.. Rozkleiłabym sie, czyli pokazałabym jaka jestem słaba. A nie jestem. Już nie.
Taksówkarz podjechał punktualnie. Siedział cicho w samochodzie przed domem. Prosiłam o dyskrecje.
Próbując sie nie wywalić, schodziłam z walizką na dół. Cicho udało mi sie dotrzeć do drzwi wejściowych. Ubrałam na nogi ciepłe buty emu, narzuciłam na siebie płaszcz i miękką fioletową czapke. Sprawdzając niezbędną zawartość mojej torby usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Przerażona wzięłam klucze z zamiarem otworzenia drzwi. Ręce mi sie trzęsły, bałam się. Pęk kluczy spadł na ziemie, a ja nie czekając szybko podniosłam je z paneli.
- Co ty robisz?- spytał Niall mierząc mnie od góry do dołu.- Wyjeżdżasz?
- Niall, prosze..
- Nigdzie nie jedziesz.
- Musze.. Przepraszam- powiedziałam i bez namysłu wtuliłam się w niego. Jego czarna koszulka była przesiąknięta zapachem waniliowych perfum.
- Gdzie jedziesz?- spytał przyciskając mnie mocnej do siebie. Czułam jak załamuje mu sie głos.
- Daleko. Niall, ja nie moge żyć z nim pod jednym dachem. Sam wiesz, że on nie chce tego dziecka.
- To nie tak..
- A jak?! Nie usprawiedliwiaj go. Dokonał już wyboru- odparłam otwierając drzwi na oścież.
- Wrócisz?- spytał ze smutnymi oczami.
- Potrzebuje czasu..
- Rok, dwa?
- Niall..
- Odpowiedz!- krzyknął. Jego głos był wypełniony złością, smutkiem i bezradnością.
- Wróce, obiecuje- oznajmiłam po czym ostatni raz popatrzyłam się w jego zapłakane oczy. Wsiadłam do taksówki. Kierowca odjechał z piskiem opon, a ja schowałam twarz w dłoniach i wybuchłam płaczem.
______________________________________________________________
__________________________
Nie umiem kończyć imaginów. Będzie jeszcze 3 część, ostatnia. Mam nadzieje, że jej nie zepsuje.
5 KOMENTARZY = 16 ROZDZIAŁ

6 komentarzy:

  1. Genialny! Choć trochę smutny. Mi wydaje się, że Harry jednak chce tego dziecka.
    Czekam na ostatnią część, jak i na 16 rozdział :)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. DODAWAJ SZYBKO KLOEJNA CZĘŚĆ BO JA TU NIE WYTRZMAM ! <3333333333333333333333333333

    ŚWIETNYY !

    HMM... ZDZIWIŁO MNIE ZACHOWANIE NIALL'A, CZYZBY ON SIĘ W NIEJ ZAKOCHAŁ ? ;>

    NO NIC CZEKAM NA WIECEEEEJ *--------*

    @_CantSayNo xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy jeszcze nie czytałam tak cudownego imagina <333
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część c:

    OdpowiedzUsuń