Strony

piątek, 17 sierpnia 2012

rozdział 11 ♥

Po kilkunastu minutach bylismy na miejscu. Juz calkiem sie rozpadalo, lecz zdazylam zauwazyc kilka szczegolow. Stalowe bramy otaczaly cala posiadlosc. Kiedy Jus wpisal kod kraty rozsunely sie i moglismy wjechac do srodka. Zaczelam jak glupia rozgladac sie dookola. Za posiadloscia spostrzeglam ogromny basen. W oczy tez rzucila mi sie wielka, podswietlana fontanna. Objechalismy ja i chlopak zaparkowal przed schodami prowadzacymi do drzwi wejsciowych. Justin otworzyl drzwi i podal mi reke. Podalam mu dlon i juz po chwili mokłam w deszczu. Zauwazylam kilka lawek w oddali. Bylo tam cos w rozdzaju malego parku. Szczerze to myslalam, ze dom mojego brata jest duzy. Mylilam sie. Jego dom byl sto razy wiekszy. Zbudowany byl z szarego kamenia. Strasznie mi sie spodobal. Juz z zewnatrz wygladal nowoczesnie. W srodku takze byl urzadzony w dobrym stylu. Bieber zapalil swiatlo i sciagnal czarna kurtke. Powiesil ja na wieszaku, a buty polozyl pod lustrem. Zrobilam to samo chociaz ledwo co kontaktowalam. Wiem, ze to glupie ale bylam tak jakby w jakims transie. Strasznie tu jest lusksusowo!
- Chcesz cos do picia?- spytal.
- Chetnie- odpowiedzialam, tak aby nie dac po sobie poznac, ze tak sie jaram tym domem.
- Cola, Fanta, Spirte, woda czy sok?
- Hmmmm...- zamyslilam sie. - Sprajta, poprosze.
- To co ogladamy?- zagadnal nalewajac do dwoch szklanek napoj.
- A co masz?- odpowiedzialam zabierajac od niego picie.
- Shrek, Wladca pierscieni, Kac Vegas, Piraci z Karaibow, Harry Potter...
- Moze jakąś czesc Pottera?- zaproponowalam, lecz nie dostalam odpowiedzi bo uslyszalam ze dzwoni telefon.- To nie moj- powiedzialam patrzac na wyswietlac mojego fona.
- Moj. Poczekaj chwilke.- odpowiedzial przykladajac iphona do ucha.- Czuj sie jak u siebie- szepnal i przeszedl do innego pokoju. Ja natomiast usiadlam wygodnie na kanapie i zaczelam bawic sie swoim telefonem. Z nudow weszlam na 'galerie'. Mialam kilkaset zdjec. Naprawde lubie fotografowac. Przegladajac galerie w oczy rzucilo mi sie zdjecie moje Charlie i Amy. Ja z Amy zaczynalysmy 5 klase, a Charlie 6. To wtedy ja poznalysmy. Jest od nas o rok starsza ale swietnie sie dogadujemy. Razem z rodzicami przeniesli sie na nasze osiedle. Pamietam jaka byla wystraszona w nowej szkole. Dzis to ona nie jest taka niesmiala, ale kilka lat temu taka wlasnie byla. My z Amy pomoglysmy jej sie zaklimatyzowac i odnalezc. Od tamtej pory bylysmy nierozlaczne. We trzy przechodzilysmy przez wszystkie problemy. Nazwzajem sie wspieralysmy i dalej wspieramy. Jak to sie mowi? Aaaa tak. "Best Friends Forever". Przegladalam tak wspolne foty kiedy dotarlam do konca. Zostalo mi tylko jedne zdjecie. Kliknelam i ukazaly mi sie dwie usmiechniete buzie. Chlopak i dziewczyna wtuleni w siebie szczerzą sie do obiektywu. Chociaz to zdjecie zostalo zrobione ponad rok temu nigdy go nie zapomnialam. W tym dniu mialam urodziny. Byla tam Amy, Charlie, Harry i moi rodzice. Dostalam mase wspanialych prezentow. M.in. ciuchy i nowy aparat fotograficzny. Jak tylko go rozpakowalam to zaczelam robic wszystkim zdjecia. Poprosilam wtedy Amy i Charlie aby mi zrobily jedno z Harrym. Minelo pare minut zanim dziewczyny skonczyly sie klocic, ktora z nich ma nam pstryknac fote. W koncu poszly na kompromis i obie nam ja zrobily. Niedlugo potem moj brat dostal sie do xfactor i wyjechal. Wtedy zgralam sobie to zdjecie na fona i ustawilam sobie na tapete. Codziennie sprawdzalam skrzynke odbiorcza czy nie przyszla jakas wiadomosc od niego albo od operatora ze mam nieodebrane polaczenie od Hazzy. Esemesy i polaczenia przychodzily ale nie od Stylesa. Po kilkunastu dniach strzelilam focha na brata bo obiecal. Obiecal ze bedziemy w stalym kontakcie, ze bedziemy codziennie rozmawiac tak jak dawniej. Bylam wtedy niezle wkurzona i powiedzialam sobie, ze jak go spotkam to nie popuszcze. Bede wredna i bede go ignorowac tak jak on olewal mnie. I co? Niezbyt mi wyszlo, nie? Kiedy patrze na niego nie potrafie byc taka... Chce go przytulic, pogadac z nim od serca, zwierzyc mu sie co czulam i co czuje. Ale nie potrafie. Nie umiem tak zapomniec o tym roku. Wtedy opuscilam sie w nauce, prawie do nikogo sie nie odzywalam... Brakowalo mi wsparcia brata. Rodzicom tez go brakowalo. Zamiast dostawac te cholernie drogie prezenty woleliby, aby ich syn byl z nimi. Ja tez bym wolala. Nie musialabym wtedy cierpiec za kazdym razem kiedy widzialam mame placzacą po rozmowie z Harrym...
*Oczami Justina*
- Halo?
- Justin, to ja Harry. Mam sprawe.
- Slucham, o co chodzi?- spytalem i zaraz po tym chlopak zaczal mi tlumaczyc co i jak. Przyznaje, ze niezle to wymyslil. Fajnie, ze ja tez moge pomoc. Obym tylko niczego nie zepsul...
*Oczami Belli*
W koncu powiedzialam sobie "dosc" i przestalam juz rozmyslac. Wlaczylam "as long as you love me" i uruchomilam swoje struny glosowe. Uzaleznilam sie od tej piosenki.
- As long as you lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo,lo, love me- zawylam. Po chwili uslyszalam jak Justin spiewa (tak jak w piosence) w tle. Usmiechnelam sie tylko i nie odwracajac sie dalej sie darlam.
- Niezly z nas duet!- zasmial sie.
- Taaak. Twoje piosenki sa wyjebiste- pochwalilam go.
- Dzieki- odpowiedzial i lekko sie zarumienil. Ja to bym strzelila buraka ale on to pewnie tyle komplementow dziennie slyszy, ze jest przyzwyczajony.- To ktora czesc Pottera?- spytal podchodzac do półki z plytami.
- Obojetnie- rzucilam a Jus wlaczyl film. Okazalo sie ze wybral "książe pół krwi". "Jakby czytal mi w myslach"- pomyslalam usmiechajac sie do siebie.
- A jak tam z Seleną?- zagadalam do niego w polowie filmu.
- Musze z nia szczerze pogadac... Ona mysli ze nie zauwazylem, ze ostatnio sie dziwnie zachowuje...
- Czyli?- spytalam.
- Kiedy juz uda nam sie spotkac to stara sie mnie unikac... Ostatnio w sieci kraza jej foty z jakims gosciem... Sel mowi ze on dla niej nic nie znaczy ale ja jej nie wierze... Mniejsza z tym. A jak u ciebie? Jestes zakochana?
- Wiesz..
- Spokojnie. Nie wygadam sie- zapewnil mnie usmiechajac sie.
- Jestem z Zaynem..- wypalilam. Jest chyba pierwsza osoba ktorej to powiedzialam. Chociaz nie znam go dlugo czuje jakbysmy sie znali od lat i ze moge mu zaufac. Wiecie, taka 'kobieca intuicja'.
- Widac, ze sie w sobie bujacie..- usmiechnal sie i wyszczerzyl sie nienaturalnie.- Te usmiechy, znaczace spojrzenia... Tez bym tak chcial.
- Tak sobie mysle, ze z Charlie byscie byli ladna parą...
- Serio?- spytal zaskoczony.
- No, a czemu nie? Ona wie o tobie wszystko i kocha sie w tobie od conajmni.. Aaa za duzo gadam. Powiedz mi cos. Myslisz, ze skoro to jest takie widoczne ze podoba mi sie Zayn to... chlopcy to juz wiedza?
- A bo ja wiem..- odpowiedzial i popatrzyl na mnie. Kiedy zauwazyl ze sie na serio przerazilam dodał;- Ale mysle, ze nie! Na pewnie nie! Co to, to nie!
- Hah. Dzieki.. Fajny jestes- oznajmilam mu, delikatnie sie usmiechnelam i dalam mu buziaka w polika.
- Ty tez..- powiedzial i... zaczal mnie laskotac. Smialam sie jak opetana i nie moglam przestac nawet, kiedy juz skonczyl. Po chwili Jus zaczal sie ze mnie smiac i oboje rechotalismy trzymajac sie za brzuchy.- Dobra teraz moze wrocmy do ogladania filmu..- zaproponowalam odsuwajac sie od chlopaka bojac sie ze znowu sie na mnie rzuci. Wlepilam ślepia w telewizor i zatracilam sie w filmie. Nawet nie wiem, kiedy zasnelam.
*następnego dnia*
Otworzylam powoli oczy. Dopiero po chwili rozkminilam gdzie jestem. W domu Biebera. Odetchnelam z ulga i udalam sie do lazienki. Dopiero wtedy spostrzeglam, ze spalam w ubraniach. Wzruszylam ramionami i przemylam twarz letnia woda. Wykonalam poranna toalete i po cichu zeszlam na dol.
 - Dzien dobry- przywital mnie Justin.
 - Hej- odpowiedzialam i usiadlam na blacie kuchennym. Przecierajac oczy patrzylam na kanadyjczyka, ktory robil kanapki. Czasami spogladal na mnie spode łba, usmiechal sie i gibał w rytm piosenki "never close our eyes", ktorą puszczali w radiu.
- Gotowe!- oznajmil w koncu i postawil kanapki na stole. Usiadlam przy nim i nalozylam sobie jedna na talerz.
- Pychota- pochwalilam go przeźuwajac jedzenie.
- Ciesze sie, ze ci smakuje- puscil do mnie oko stawiajac dzbanek z herbata obok talerza z kanapkami. Po skonczonym posilku, w ramach rewanzu pozmywalam. Odruchowo spojrzalam na zegarek. Wskazywal on 11;24. - Chodź- powiedzial lapiac mnie za reke. Stanelismy twarzą w twarz. Spojrzalam mu w oczy.
- Gdzie?
- Na zakupy!- powiedzial ubierajac skorzana kurtke.
- No spoko.- zgodzilam sie ubierajac buty. Chlopak zakluczył mieszkanie, a ja rozsiadlam sie w jego samochodzie. Po chwili bylismy w drodze do galerii. W koncu dojechalismy.
- Patrz jaka kiecka!- zachwycil sie Jus, gdy juz bylismy w srodku.
- No faktycznie ladna..
- Nie podoba ci sie?
- Podoba mi sie sukienka ale cena juz niekoniecznie...- oznajmilam pokazujac mu na metke.
- Eeee tam! Choc przymierzyc!- powiedzial i po paru minutach bylam w przymierzalni. Narzucilam ja na siebie i przejrzalam sie w lustrze. Wygladala TAK. Kiedy pokazałam się Justinowi, on tylko pogwizdał i rzucił "kupujemy". Powiedział też, że mam się nie przebierać. Wzruszyłam ramionami i nie ogarniając podeszłam do lustra. Naprawdę wyglądałam nieźle! Moje czerwone vansy nawet pasowały.
- Dziękuje Ci bardzo... Nie wiem co powiedzieć!- jęknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie ma za co- odpowiedzial i odwzajemnil uscisk.- A teraz chodz wstapimy jeszcze do jednego sklepu, a potem jedziemy do twojego domu- oznajmil ciagnąc mnie za reke w strone obuwniczego.
 - Czekaj, czekaj.. Szpilki?! Prosze tylko nie to... Przeciez vansy pasuja to tej sukienki- zaczelam go przekonywac.
- Okej..- odpowiedzial mierzac mnie wzrokiem.- Masz racje. Wszystko pasuje.
- Uff.. Dzieki!- powiedzialam i odetchnelam z ulga- A tak wlasciwie to po co my tak sie wystroilismy?- spytalam patrzac na Biebera. Byl ubrany w jeansy i czarna marynarke. Nie dostalam odpowiedzi. Po kilku sekundach bylismy juz przy drzwiach wyjsciowych. - To teraz do domu?- spytalam, kiedy bylismy juz aucie.
- Tak- odpowiedzial wlaczajac radio, a ja sprawdzilam fona Przez chwile nie moglam uwierzyc, ze jest juz po 16. Nim sie obejrzalam, bylismy na miejscu. Justin caly czas sie szczerzył. Kiedy juz dojechalismy, wygramoliłam sie z auta i zapukalam do drzwi. Zdziwilam sie bo bylo otwarte. Popchnelam lekko drzwi i weszlam glebiej do srodka. Calkiem zdezorientowana wymacalam na scianie kontakt. Wlaczylam swiatlo i zaniemowilam.
- NIESPODZIANKAAA!!- wrzasnęli. Na razie nieogarniałam. Wszędzie były kolorowe balony, wstążki. Na samym środku wisiał wielki transparent z napisem "wszystkiego najlepszego, bella!" a pod spodem podpis Liama, Danielle, Nialla, Lou, Eleanor, Hazzy, Zayna, Justina, Cher, Charlie i Amy. Zaraz, zaraz. Jaki dzisiaj dzien? Za cholere nie moglam rozkminic dzisiejszej daty, wiec nie wykluczne ze dzisiaj faktycznie mam urodziny. Stałam tak nieruchomo obok Biebsa długą chwilę. Natłok myśli chwilowo utrudniał mi normalne funkcjonowanie, więc zaczelam sie dokladnie przygladac przyjaciołom. Charlie wyglądała niesamowicie. Miała na sobie śliczną sukienkę i nieziemskie buty. Amy za to miała na sobie równie piękną kiecke i wysokie, czarne szpilki. Cher była ubrana w różową, zwiewne cudo, a chłopcy byli w marynarkach i dżińsach lub ciemnych spodniach. Wszyscy wygladali tak elegancko, a ja przy nich poczulam sie troche tak no.. zwyczajnie. Chociaz z drugiej strony pasowalo mi to. Lubie szpilki ale wole na nie patrzec niz w nich chodzic. Szczegolnie jesli mam dzisiaj tanczyc.
- Ja... Ja, nie wiem co powiedziec! Dziekuje!- wykrzustilam w koncu. Szczerzac sie jak glupi do sera przytulilam Justina w ramach podziekowania.
- Wszystkiego najlepszego- szepnął. Nastepnie podeszlam do Nialla i po prostu wtulilam sie w niego. On odwzajemnil uscisk, a ja zdalam sobie sprawe, ze bede wdzieczna temu na górze do konca zycia za to, ze mam tak wspanialych przyjaciol.
- Sto lat, mała- powiedzial, a ja usmiechnelam sie pod nosem i zdziwilam sie sama sobie, ze nie przeszkadzało mi to, ze mnie tak nazwał. Potem byl Liam i Lou. Wyściskalam ich i podziekowalam, a oni zlozyli mi piekne zyczenia. Po nich byl Harry.
- Dziekuje ci- westchnelam i spojrzalam mu w oczy. Usmiechnal sie tak, ze moglam podziwiac jego dołeczki.
- Naprawde, nie ma za co..- oznajmil i skinął głową. Nagle we mnie.. we mnie coś pękło. Nie wiem jakim cudem ale stało sie. Nie potrafilam przejsc do dziewczyn, aby teraz to im podziekowac. Hazza odwrocil glowe w strone Lou mysląc, ze to juz koniec a ja zrobilam krok w jego strone. Nie pewnie, niesmialo a zarazem bardzo zachłannie przytulilam go. Czulam, ze jest zaskoczony bo przez pierwsze sekundy stał nieruchomo. Dopiero po chwili zdal sobie sprawe co sie wlasnie stalo. Wciagnal powietrze nosem po czym glosno je wypuscil. Poczulam jakby wlasnie odetchnal z ulga. Odwzajemnil uscisk, a ja wtulilam sie w niego. Byl taki cieply. Przez chwile odplynelam wsluchujac sie w bicie jego serca. Moglabym sluchac go codziennie po kilka godzin. Wystarczylo mi pare minut aby sie uzaleznic. Niestety w koncu musialam przerwac ten bajeczny moment bo poczulam, ze nie jestesmy tu sami. Wiem, ze nikt nam by nie przerwal uscisku bo wszyscy jakby razem z nami cieszyli sie z tej chwili, lecz ja poczulam sie niezrecznie. Chlopak zrozumial o co mi chodzi i wypuscil mnie ze swoich objec. Wykorzystalam chwile i przeszlam do kolejnej osoby bo teraz wiem, ze moglabym Harry'ego tulić bez konca.
- Zayn.. Wielkie dzieki za to wszystko- powiedzialam rozglądając sie dookoła. Uścisnęłam go. Po paru miłych sekundach wyswobodziłam sie z niego i spojrzalam mulatowi w oczy. Wszystkie chwile razem przemknęły mi przed oczami. Ciesze sie ze mam kogos takiego jak on. Jest moim ideałem. Zapominając o innych delikatnie musnęłam jego usta, a on pogłębił pocalunek. Kiedy w koncu odkleiliśmy się od siebie jeszcze raz wtulilam sie w Malika. Poczulam na sobie wzrok reszty.
- A wiec...- zaczął patrzac na mnie aby upewnic sie czy moze. Usmiechnelam sie i zlapalam go za reke.- Ja i Bella jestesmy razem.
- Hahahahahahah. Wygrałem dyche!- zaczal skakac po pokoju i wykonywac jakis przedziwny taniec Lou.
- Okej. Niech ci bedzie- powiedzial Niall wreczajac mu niechętnie banknot.
- Mowilem ze na urodzinach Belli powiedzą, że są razem! Trza sie też zalozyc bylo...- jęknął Liam.
- To wy... Wy wiedzieliscie?- spytalam zaskoczona. -
 No jasne, ze tak! Te usmiechy, spojrzenia...- odpowiedzial Harry.
- Nie jestes zly?- spytalam speszona.
- Oczywiscie ze nie..- oznajmil, podszedl do Zayna i polozyl mu reke na ramieniu.- Ale jak ja skrzywdzisz, to cie zabije- ostrzegl mulata z usmiechem na ustach. Ja sie tylko wyszczerzylam i podeszlam do dziewczyn.
- Hej. Jestem Eleanor. Dziewczyna Louis'a.- przedstawila sie sliczna brunetka, ktorej wczesniej jakos nie zauwazylam.
- Milo mi. Jestem Bella- powiedzialam podajac jej reke. Uscisnela moja dlon i serdecznie sie usmiechnela.
- Danielle. Dziewczyna Liama- przedstawila sie wybranka Li i podała mi rękę.
- Bella. Miło mi.- odpowiedziałam ściskając jej dłoń. Uśmiechnęłam sie jeszcze raz do nich po czym przeszłam do Charlie i Amy. Popatrzyłam się na nie, one na mnie i zaczęłyśmy równocześnie piszczeć
- Co wy tu robicie?!- wrzasnęłam tuląc je.
- Twój brat załatwił nam bilety na samolot. Przecież nie mogłyśmy przegapić twoich urodzin!- krzyknela Charlie.
- A co ze szkołą?!- spytalam chociaz malo mnie to obchodzilo.
 - Ogarnij! Przeciez od kilku dni sa juz wakacje!- odpowiedziala mi Amy.
 - Oj tam, oj tam! Wazne ze jestescie!- wydarłam sie całując je.
- Impreze czas zacząć!- krzyknął Louis i włączył muzyke na caly regulator. Podeszlam do stołu z przekąskami i piciem. "Naprawde sie postarali"- pomyslalam i nalałam sobie coli.
- Karaoke!- wrzasnął Niall i zaczal wybierac sobie piosenke.- Ktora laska ze mną zaspiewa "good time" Carly Rae Jepsen?- spytal.
- Ja moge!- odpowiedziala mu Cher. Blondyn podal jej mikrofon i zabrzmiala muzyka. Dziewczyna śmiało wziela mikrofon i zaczela gibac sie w rytm piosenke. Nie trudno sie domyslic ze Cher spiewala zwrotke Carly, a Horan tego gościa z owl city. Popijajac napoj przygladalam sie im z zachwytem. Oczywiscie kazdy spiewal razem z nimi bo wszyscy doskonale znali ten hit. Kiedy piosenka sie skonczyla zaczelismy gwizdac i klaskac.
 - Teraz my- szepnela mi do ucha Amy i pociagnela mnie i Charlie za reke na scene.- Poprosimy "pound the alarm".
- Juz sie robi- odpowiedzial jej Lou, wlaczyl utwor i podal nam mikrofony.
- Czilałt- powiedziala Amy probujac nas uspokoic.- Przeciez wiele razy ją spiewalysmy i nam swietnie szło- usmiechnela sie i puscila nam oczko, lecz po chwili przestala sie tak szczerzyc bo spostrzegla ze dalej jestesmy tak jak wczesniej przerazone.- Oh, oh, oh, come fill my glass up a little more. We bout to get up, and burn this floor...- zaczela, a my sie troche wyluzowalysmy i zaczelysmy poruszac biodrami w rytm muzyki. Ja jednak przystopowalam bo zdalam sobie sprawe... ze zaraz bede rapowac.
***
Wielkie "PRZEPRASZAM" za to ze tak dlugo nie dodawalam. Mysle, ze ta notka jest tak długa, że mi wybaczycie ;') Mial byc ten next jeszcze dluzszy ale w ostatniej chwili zawahalam sie co do pewnego wątku, ktory mialam zamiar tu umiescic. Dziękuje Wam bardzo za 14 komentarzy w poprzednim rozdziale ♥ ! Nawet nie marzyłam o aż tylu komentarzach, skarby wy moje ;* Na koniec proponuje taki uklad; rozdzial '11' i 11 komentarzy, rozdzial '12' i 12 komentarzy itd. Kumacie? (: Licze, ze dacie rade. Do nastepnego ♥ !

4 komentarze:

  1. O BOże..!! cudowne..! Dlugo czekałam ale warto było..to jest kurwa zajebiste jak skurwy syn..Zresztą cały blog jest zajebisty i jednoparty i ta historia..!
    P.S Kocham Cię..: ***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem meega ciekawa jak zareagują na to że rapuję :3 pisz szybko nn! :3

    OdpowiedzUsuń