Samolot mam o 9. Wstalam ponad dwie godziny wczesniej aby sie jeszcze dobrze przygotowac i przede wszystkim chcialam pochodzic jeszcze po moim miescie. Bede bardzo tesknila. Bylo okolo 7, rodzice jeszcze spali (wzieli sobie wolne aby sie ze mna pozegnac), juz bylo jasno na dworze. Ubralam więc fioletowe conversy, czarne rurki & szara bluze. Wlaczylam "where have you been" i wyszlam z domu. Postanowilam ostatni raz pojsc sobie do moich ulubionych miejsc. Po godzinie wrocilam do domu. Jeszcze raz sprawdzilam czy mam wszystko spakowane.
- Mamoooo, tatoooo! Mozemy juz jechac?- spytalam.
- Tak, Bels. Juz jestesmy gotowi. A zapakowalas wszystko?- powiedzial mama.
- Tak mi sie wydaje.- odparlam.
- No to chodz, idziemy- powiedzial tata i wzial ode mnie dwie walizki. Wzielam torbe, w ktorej mialam fona, laptopa & pare innych gadzetow.
- Pa - powiedzialam cicho i pożegnałam mieszkanie. Wsiadlismy do samochodu. Akurat trafilismy na korek. No pieknie! Na szczescie samolot odlatywal dopiero za godzine. Po pół godzinie bylismy na lotnisku.
- Tu masz kochanie rozne smakołyki dla ciebie, brata i jego przyjaciol- powiedziala mama i podala mi dosc ciezka torbe.
- Dziekuje mamo- powiedzialam i poczulam jak łza spływa mi po policzku.
- Bedziemy tesknic- powiedzial tato i przytulil mnie razem z mama. Odwzajemnilam uscisk. Spojrzalam na zegarek. Za dwadziescia minut ruszam do Londynu. Przeszlam odprawe i z trudem doszlam do autobusu bo moj bagaz byl bardzoo ciezki. Ostatni raz rozgladnelam sie wookoło i wsiadłam do samolotu. Usiadlam na miejscu i wlaczylam laptopa. Po godzinie zauwazylam wiadomosc od Harry'ego: "I jak tam ci mija podroz? :). xX". Szybko wystukalam: "Da sie wytrzymac -,-". Nie widzialam co odpisal bo szybko wylogowalam sie z twittera. Wlaczylam ulubiona playliste i odpłynęłam.
Obudzila mnie stewardeesa.
- Prosze pani, ladujemy.- powiedziala.
- Aaa, przespalam cala podroz!?- zdziwilam sie.
- Najwyraźniej- odpowiedziala kobieta i usmiechnela sie.
Wylaczylam muzyke. Musialam sie ogarnac. "Za 10 minut ladujemy"- uslyszalam. Spakowalam rzeczy do torby. Podparlam sie reka i patrzylam przez okno jak samolot laduje. Po chwili wszyscy pasażerowie juz stali i ogarniali sie aby wyjsc z samolotu. Ja ubralam conversy, zarzucilam torbe na ramie i wzielam pod pache moja poduszke. Wysiadlam z samolotu, wzielam swoje walizki i ta wielka torbe z żarciem. I znowu bylam cala obładowana. Obczailam teren i tak szczerze mowiac to nie wiedzialam gdzie isc. Lotnisko bylo ogromne a wokol mnie strasznie duzo ludzi. Nagle nawazylam ze jakis chlopak bierze ode mnie walizke.
- Odwal sie!- krzyknelam i zaczelam mu ja wyrywac.
- Eeej! Spokojnie!- powiedzial i sie usmiechnal.- Jestem Zayn.
- No i co mnie to obchodzi?
- Ann! - zawolal i podszedl do mnie Harry. Przytulil mnie. Odpychnelam go.-Widze ze poznalas juz Zayna- powiedzial a usmiech znikl z jego twarzy. Po chwili wzial moja druga walizke. Nagle nastepny 'ktos' wzial ode mnie torbe z jedzeniem.
- Czesc! Jestem Niall. Mhhmmm. Co tu masz?- wyszczerzyl sie i zaczal mi grzebac w torbie.
- Ann, to jest Liam i Louis- powiedzial brat i wskazal na chlopakow zblizajacych sie do nas.
- Boze! Jak was duzo!- wykrzyknelam i zlapalam sie za glowe.
- Nieeee! Nas jest tylko pieciu- powiedzial gosciu w bluze w paski z wielkim banenem na twarzy.
- Aaaa. Eeeee. Jeszcze raz. Jak sie nazywacie?!
- Ja jestem Lou. To jest Zayn, Liam i Niall.- powiedzial.
- Yyyym. Kumam... To bedziemy tu tak stac?- spytalam.
- Jasne ze nie! Chodz- powiedzial Harry i objal mnie ramieniem. Natychmiast sie wyślizgnęłam. Posmutnial i zamyslil sie. Ja natomiast oddalilam sie i wybralam numer do mamy.
- Czesc. Juz jestem na miejscu!
- To dobrze. I jak tam Harry?
- Harry?! A nie zapytasz sie o mnie?!
- A jak tam u ciebie?
- Dobrze - warknelam - A co do Harry'ego to nie obchodzi mnie jak u niego. Musze konczyc mamo bo chyba sie zgubilam. Pa.
- Zgubilas?! Ale jak...- rozlaczylam sie.
Rozgladnelam sie. Bylam przed wejsciem na lotnisku. Przed soba mialam ogromny parking. Pomyslalam ze pewnie chłopcy sa tu gdzies ale na parkingu stalo strasznie duzo samochodow i nic nie widzialam. Nagle otoczyla mnie grupa facetow z lustrzankami. "Cholera! Jeszcze tylko ich tu brakuje"- pomyslalam i probowalam uciec. Niestety bezskutecznie. Było ich conajmniej dziesięciu i taranowali mi drogę. Flesz błyskał co chwilę, więc nie mogłam uciec bo słabo widziałam. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i pociąga za sobą.
- Lepiej, chodźmy już.- po głosie poznałam, że pomógł mi Harry. Reporterzy dalej pstrykali nam foty, więc brat wziął ode mnie torbę i zaczęłam za nic biec do auta. Było to dość trudne & śmieszne bo reporterzy co chwilę błyskali fleszami a aby dobiec do samochodu to trzeba było się nieźle natrudzić. W końcu dobiegliśmy. Harry otworzył mi drzwi, ja szybko wsiadłam, a on za mną.
- Bella wszystko ok?- spytał wystraszony Zayn.
- Tak. Dzięki...
- No to jedziemy- powiedział Liam i odpalił auto.
Siedziałam pomiędzy Harrym i Zaynem. Mimo, że spałam w samolocie to strasznie chciało mi się spać. Robiłam wszystko abym nie zasnęła, lecz niestety powieki mimowolnie opadały. Nie wiem jak to się stało ale zasnęłam na ramieniu Zayna.
- Wstawaj księżniczko!- powiedział Zayn.
- Księżniczko?!- oburzyłam się.
- Nie, no okey! Zacznijmy jeszcze raz.- uśmiechnął się i powiedział- Wstawaj Bella!
- Tak lepiej.- warknęłam.
Wysiadłam z samochodu i ujrzałam wielki dom. Chwilę się przyglądałam a potem wzięłam od chłopców moje bagaże.
- Eeeej! To trochę cieżkie, nie sądzisz?- powiedział Louis i wziął ode mnie walizke.
- No i co? Chyba dam radę- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
Wzięłam obie walizki, moją torbę i poduszkę. I tak było mi lżej bo blondyn zakosił tą torbę z jedzeniem od mamy. Nagle przegonił mnie Liam i otworzył mi drzwi od ich domu. Odpowiedziałam mu ciepłym uśmiechem.
- Naprawdę niezły macie ten dom- zachwyciłam się.
- Chyba, mamy. Teraz to jest też twój dom- uśmiechnął się Harry.
- Mój dom jest 1000km stąd- wkurzona odpowiedziałam i z trudem weszłam na góre, po schodach z dwoma walizkami. - Hallllo!? To może mi ktoś pokaże gdzie mam pokój!
- To ten tutaj- powiedział mi Zayn i wchodząc do swojego pokoju pokazał mi mój pokój który był obok.
Walizki zostawiłam na zewnątrz i weszłam do pokoju. Był duży i przestronny. Ładny. Po chwili ktoś zapukał.
- To chyba twoje.- powiedział brat i wniósł moje walizki.
- No chyba- odpowiedziałam.
- Może zejdziesz na dół i zjesz z nami kolacje?- spytał.
- Nie, dzieki. Dobranoc!- powiedziałam.
- Yyy.. Okey. Ale dopiero 16, wiesz?- uśmiechnął się.
- Wiem, ale już zasypiam.- odpowiedziałam. - Tooo... wyjdziesz?!
- Aaaa. Tak. Jasne. Tylko sobie tak myślę, że może byśmy pogadali...
- ... nie mamy o czym.- dokończyłam i wyrzuciłam go z pokoju.
Przebrałam się w piżame i poszłam spać.
***
No i jest next! Zapraszam do komentowania ;) Dziękuje za wszystkie miłe & niezwykle motywujące do pisania komentarze. Jeśli chcecie abym was informowała na tt o nextach piszcie w komentach .X
- Mamoooo, tatoooo! Mozemy juz jechac?- spytalam.
- Tak, Bels. Juz jestesmy gotowi. A zapakowalas wszystko?- powiedzial mama.
- Tak mi sie wydaje.- odparlam.
- No to chodz, idziemy- powiedzial tata i wzial ode mnie dwie walizki. Wzielam torbe, w ktorej mialam fona, laptopa & pare innych gadzetow.
- Pa - powiedzialam cicho i pożegnałam mieszkanie. Wsiadlismy do samochodu. Akurat trafilismy na korek. No pieknie! Na szczescie samolot odlatywal dopiero za godzine. Po pół godzinie bylismy na lotnisku.
- Tu masz kochanie rozne smakołyki dla ciebie, brata i jego przyjaciol- powiedziala mama i podala mi dosc ciezka torbe.
- Dziekuje mamo- powiedzialam i poczulam jak łza spływa mi po policzku.
- Bedziemy tesknic- powiedzial tato i przytulil mnie razem z mama. Odwzajemnilam uscisk. Spojrzalam na zegarek. Za dwadziescia minut ruszam do Londynu. Przeszlam odprawe i z trudem doszlam do autobusu bo moj bagaz byl bardzoo ciezki. Ostatni raz rozgladnelam sie wookoło i wsiadłam do samolotu. Usiadlam na miejscu i wlaczylam laptopa. Po godzinie zauwazylam wiadomosc od Harry'ego: "I jak tam ci mija podroz? :). xX". Szybko wystukalam: "Da sie wytrzymac -,-". Nie widzialam co odpisal bo szybko wylogowalam sie z twittera. Wlaczylam ulubiona playliste i odpłynęłam.
Obudzila mnie stewardeesa.
- Prosze pani, ladujemy.- powiedziala.
- Aaa, przespalam cala podroz!?- zdziwilam sie.
- Najwyraźniej- odpowiedziala kobieta i usmiechnela sie.
Wylaczylam muzyke. Musialam sie ogarnac. "Za 10 minut ladujemy"- uslyszalam. Spakowalam rzeczy do torby. Podparlam sie reka i patrzylam przez okno jak samolot laduje. Po chwili wszyscy pasażerowie juz stali i ogarniali sie aby wyjsc z samolotu. Ja ubralam conversy, zarzucilam torbe na ramie i wzielam pod pache moja poduszke. Wysiadlam z samolotu, wzielam swoje walizki i ta wielka torbe z żarciem. I znowu bylam cala obładowana. Obczailam teren i tak szczerze mowiac to nie wiedzialam gdzie isc. Lotnisko bylo ogromne a wokol mnie strasznie duzo ludzi. Nagle nawazylam ze jakis chlopak bierze ode mnie walizke.
- Odwal sie!- krzyknelam i zaczelam mu ja wyrywac.
- Eeej! Spokojnie!- powiedzial i sie usmiechnal.- Jestem Zayn.
- No i co mnie to obchodzi?
- Ann! - zawolal i podszedl do mnie Harry. Przytulil mnie. Odpychnelam go.-Widze ze poznalas juz Zayna- powiedzial a usmiech znikl z jego twarzy. Po chwili wzial moja druga walizke. Nagle nastepny 'ktos' wzial ode mnie torbe z jedzeniem.
- Czesc! Jestem Niall. Mhhmmm. Co tu masz?- wyszczerzyl sie i zaczal mi grzebac w torbie.
- Ann, to jest Liam i Louis- powiedzial brat i wskazal na chlopakow zblizajacych sie do nas.
- Boze! Jak was duzo!- wykrzyknelam i zlapalam sie za glowe.
- Nieeee! Nas jest tylko pieciu- powiedzial gosciu w bluze w paski z wielkim banenem na twarzy.
- Aaaa. Eeeee. Jeszcze raz. Jak sie nazywacie?!
- Ja jestem Lou. To jest Zayn, Liam i Niall.- powiedzial.
- Yyyym. Kumam... To bedziemy tu tak stac?- spytalam.
- Jasne ze nie! Chodz- powiedzial Harry i objal mnie ramieniem. Natychmiast sie wyślizgnęłam. Posmutnial i zamyslil sie. Ja natomiast oddalilam sie i wybralam numer do mamy.
- Czesc. Juz jestem na miejscu!
- To dobrze. I jak tam Harry?
- Harry?! A nie zapytasz sie o mnie?!
- A jak tam u ciebie?
- Dobrze - warknelam - A co do Harry'ego to nie obchodzi mnie jak u niego. Musze konczyc mamo bo chyba sie zgubilam. Pa.
- Zgubilas?! Ale jak...- rozlaczylam sie.
Rozgladnelam sie. Bylam przed wejsciem na lotnisku. Przed soba mialam ogromny parking. Pomyslalam ze pewnie chłopcy sa tu gdzies ale na parkingu stalo strasznie duzo samochodow i nic nie widzialam. Nagle otoczyla mnie grupa facetow z lustrzankami. "Cholera! Jeszcze tylko ich tu brakuje"- pomyslalam i probowalam uciec. Niestety bezskutecznie. Było ich conajmniej dziesięciu i taranowali mi drogę. Flesz błyskał co chwilę, więc nie mogłam uciec bo słabo widziałam. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i pociąga za sobą.
- Lepiej, chodźmy już.- po głosie poznałam, że pomógł mi Harry. Reporterzy dalej pstrykali nam foty, więc brat wziął ode mnie torbę i zaczęłam za nic biec do auta. Było to dość trudne & śmieszne bo reporterzy co chwilę błyskali fleszami a aby dobiec do samochodu to trzeba było się nieźle natrudzić. W końcu dobiegliśmy. Harry otworzył mi drzwi, ja szybko wsiadłam, a on za mną.
- Bella wszystko ok?- spytał wystraszony Zayn.
- Tak. Dzięki...
- No to jedziemy- powiedział Liam i odpalił auto.
Siedziałam pomiędzy Harrym i Zaynem. Mimo, że spałam w samolocie to strasznie chciało mi się spać. Robiłam wszystko abym nie zasnęła, lecz niestety powieki mimowolnie opadały. Nie wiem jak to się stało ale zasnęłam na ramieniu Zayna.
- Wstawaj księżniczko!- powiedział Zayn.
- Księżniczko?!- oburzyłam się.
- Nie, no okey! Zacznijmy jeszcze raz.- uśmiechnął się i powiedział- Wstawaj Bella!
- Tak lepiej.- warknęłam.
Wysiadłam z samochodu i ujrzałam wielki dom. Chwilę się przyglądałam a potem wzięłam od chłopców moje bagaże.
- Eeeej! To trochę cieżkie, nie sądzisz?- powiedział Louis i wziął ode mnie walizke.
- No i co? Chyba dam radę- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
Wzięłam obie walizki, moją torbę i poduszkę. I tak było mi lżej bo blondyn zakosił tą torbę z jedzeniem od mamy. Nagle przegonił mnie Liam i otworzył mi drzwi od ich domu. Odpowiedziałam mu ciepłym uśmiechem.
- Naprawdę niezły macie ten dom- zachwyciłam się.
- Chyba, mamy. Teraz to jest też twój dom- uśmiechnął się Harry.
- Mój dom jest 1000km stąd- wkurzona odpowiedziałam i z trudem weszłam na góre, po schodach z dwoma walizkami. - Hallllo!? To może mi ktoś pokaże gdzie mam pokój!
- To ten tutaj- powiedział mi Zayn i wchodząc do swojego pokoju pokazał mi mój pokój który był obok.
Walizki zostawiłam na zewnątrz i weszłam do pokoju. Był duży i przestronny. Ładny. Po chwili ktoś zapukał.
- To chyba twoje.- powiedział brat i wniósł moje walizki.
- No chyba- odpowiedziałam.
- Może zejdziesz na dół i zjesz z nami kolacje?- spytał.
- Nie, dzieki. Dobranoc!- powiedziałam.
- Yyy.. Okey. Ale dopiero 16, wiesz?- uśmiechnął się.
- Wiem, ale już zasypiam.- odpowiedziałam. - Tooo... wyjdziesz?!
- Aaaa. Tak. Jasne. Tylko sobie tak myślę, że może byśmy pogadali...
- ... nie mamy o czym.- dokończyłam i wyrzuciłam go z pokoju.
Przebrałam się w piżame i poszłam spać.
***
No i jest next! Zapraszam do komentowania ;) Dziękuje za wszystkie miłe & niezwykle motywujące do pisania komentarze. Jeśli chcecie abym was informowała na tt o nextach piszcie w komentach .X